[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spotkanie z Noahem, wymagał od niej niebywałego
samozaparcia.Pierwszy raz w życiu cieszyła się, tkwiąc
w korku.
 Na wypadek gdybym ci jeszcze tego nie mówiła,
chcę, żebyś wiedziała, jak bardzo jestem ci wdzięczna,
że zgodziłaś się zostać moją druhną. Wiem, jaka jesteś
zajęta, a to naprawdę wiele dla mnie znaczy.  Mona
uścisnęła jej ramię.
 Jestem szczęśliwa, mogąc to dla was zrobić  po-
wiedziała Sabrina. Nawet pomimo tego, że tak bardzo
trudno jest mi znieść jego obecność.
Kątem oka zauważyła Noaha. Rozmawiał z jakąś
nieznajomą rudowłosą kobietą. Poczuła, ucisk w gard-
łe. Tak bardzo trudno, pomyślała.
 Czuję, że trochę to na tobie wymusiłam. Wiem,
że nie miałyśmy zbyt wielu okazji, żeby się bliżej
poznać, ale mam nadzieję, że teraz się to zmieni
 powiedziała Mona, a szczerość w jej oczach sprawiła,
że Sabrina poczuła się głęboko poruszona.
 Zawsze chciałam mieć siostrę  powiedziała Sab-
rina.
 Ja też  odparła wzruszona Mona.
Nagle ksiądz klasnął w dłonie.
 Zaczynamy, proszę. Obaj panowie staną tutaj,
przede mną  wskazał na Cliffa i Noaha.  Następnie
ustalimy kolejność podchodzenia do ołtarza pozosta-
łych osób.
Kiedy drużbowie, druhny i rudowłosa, która okaza-
ła się świadkiem Mony, stali już ustawieni w szeregu,
mała dziewczynka z warkoczykami zaczęła się niepo-
koić, że o niej zapomniano. Ksiądz wyznaczył dziew-
czynce miejsce tuż za rudowłosą, a za nią ustawił
małego chłopczyka, mającego nieść obrączki.
 Przećwiczmy to jeszcze raz z muzyką  powie-
dział.
Sabrina poczuła na karku mrowienie. Podniosła
głowę i zamarła, nie mogąc oderwać oczu od wpa-
trzonego w nią Noaha.
 Obaj panowie tutaj, przede mną. Tędy, proszę.
Noah?
Ksiądz cierpliwie czekał na Noaha.
Sabrina wbiła wzrok w podłogę i splotła palce, by
ukryć drżenie rąk.
Na szczęście rozległa się muzyka i rozpoczął się
marsz do ołtarza. Przez kilka następnych minut kon-
centrowała się tylko na tym, żeby w takt muzyki
podążać za poprzedzającą ją druhną. Promienie sło-
neczne przesączały się przez kolorowe szyby w ogrom-
nych wysoko umieszczonych oknach. Sabrina potknę-
ła się, a kiedy podniosła wzrok, zobaczyła, że Noah
znowu na nią patrzy. Stał wyprostowany obok Cliffa
i nie odrywał od niej oczu.
Kiedy wszystkie druhny i świadkowie stali już na
właściwych miejscach, rozległ się marsz weselny. Poja-
wiła się Mona, która nawet w zwykłym ubraniu, bez
sukni ślubnej, wyglądała prześlicznie. Kiedy patrzyła
na Cliffa, w jej oczach błyszczało szczęście.
Cliff uśmiechał się szeroko. Jego podekscytowanie
było tak silne, że zdawało się prawie namacalne. Kiedy
Mona podeszła do niego przed ołtarzem, serce Sabriny
aż zadrżało. Cliff i Mona byli w sobie zakochani. Było
to tak wyrazne, że kiedy powtarzali za księdzem słowa
przysięgi małżeńskiej, siła ich uczuć zdawała spływać
na wszystkich zgromadzonych. Matka Sabriny sie-
działa w pierwszej ławce i głośno pociągała nosem.
Rudowłosa westchnęła i popatrzyła na Noaha, ale on
wydawał się być całkowicie skupiony na Monie i Clif-
fie.
Oczy Sabriny zaszły łzami. Ostatnio nie była w sta-
nie nad sobą zapanować i płakała przy byle okazji.
 Proszę  jedna z druhen podała Sabrinie chustecz-
kę.  Ja też zawszę płaczę na ślubach i na próbach
kościelnych  dziewczyna roześmiała się cichutko
i delikatnie wytarła oczy.  Jutro zamienię się w fon-
tannę  zażartowała.
Sabrina z wdzięcznością przyjęła chusteczkę i dys-
kretnie otarła łzy. Znowu poczuła dreszcz. Powoli
uniosła głowę i spojrzała prosto na wpatrzonego w nią
Noaha. W jego spojrzeniu było tyle współczucia, że
znowu poczuła napływające łzy.
Na szczęście ojciec O Connal rozpoczął próby roz-
chodzenia się od ołtarza. Cliff i Mona szli przodem,
a ich twarze promieniały w uśmiechach. Tuż za nimi
biegła w podskokach malutka dziewczynka, udając, że
rozsypuje płatki kwiatów i chłopczyk, mający nieść
obrączki. Za dziećmi szli świadkowie, Noah i uczepio-
na jego ramienia nieznajoma rudowłosa.
Sabrina przyjęła ramię, które podał jej jeden z druż-
bów i ruszyli jako ostatnia para.
 Mam na imię Antonio  przedstawił się drużba.
 Znamy się z Cliffem od szkoły średniej, ale dopiero
teraz zrozumiałem dlaczego tak pilnował, żeby żaden
z nas cię nie poznał.
 Przykro mi, ale Cliff zawsze był zbyt opiekuńczy
 powiedziała, czując, że się rumieni.
Westchnęła ciężko i pomyślała, że gdyby Cliff
zamiast trzymać w ukryciu, zabierał ją do swoich
znajomych, dawno by kogoś poznała i miałaby już
swoją rodzinę.
Kiedy weszli do przedsionka, stanęli na wprost
Noaha i rudowłosej. Antonio zatrzymał się i choć stał
za jej plecami, poczuła że zesztywniał.
 Próba się już skończyła. Możesz puścić Sabrinę.
Wiesz, że Cliff ma bardzo opiekuńczy stosunek do
siostry. Na pewno nie chciałbyś, żeby odniósł mylne
wrażenie co do twoich zamiarów  powiedział Noah,
wpatrując się w Antonia.
Jej towarzysz zmarszczył brwi i patrzył na zmianę
na nią, na Noaha i na rudowłosą. Sabrina nie odezwała
się ani słowem, chociaż drażnił ją władczy ton Noaha
i to, że jej wciąż jej pilnował. Nie chciała jednak robić
sceny i zawstydzić Mony i Cliffa.
 W porządku, Antonio  ujęła go mocniej pod
ramię, pomimo że czuła iż starał się uwolnić rękę.
 Nie wiem, wydaje mi się, że Noah ma rację. Twój
brat potrafi wpaść w złość bez żadnego powodu.
Szczególnie, jeśli chodzi o ciebie. Dopiero po wielu
latach znajomości dowiedziałem się, że w ogóle ma
siostrę. Przepraszam, ale muszę... coś sprawdzić  po-
wiedział.
 Było mi bardzo miło w końcu cię poznać. Przypu-
szczam, że jutro się spotkamy  powiedziała, pusz-
czając jego ramię.
Antonio spojrzał niepewnie na Noaha i wzruszył
ramionami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl