[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tak, ale czy nie będzie miał nic przeciwko obecności
jeszcze jednej osoby? Mam wra\enie, \e chce być z tobą, a
tymczasem zrobiła się z tego cała grupa.
- Oliver nic nie powie - rzekła Gillian z pełnym ufności
uśmiechem. - Kiedy chce, potrafi być bardzo miły.
- Dziwię się, \e jesteś dla niego taka wyrozumiała -
zauwa\yła Helen. - Myślałam, \e nadal masz do niego
pretensję o to, \e cię tu posłał.
- Och, ciągle złoszczę się na Olivera, ale zaraz mi to
przechodzi. Naturalnie wcale nie jestem zadowolona, \e
wysłał mnie z domu, abym nie widywała pana Wymingtona,
ale obiecałam, \e nie będę ju\ poruszać tego tematu, i
dotrzymam słowa. Zapewniam panią, \e Oliver będzie
zadowolony z towarzystwa pani i Elizabeth. A poza tym
czwórka to ładniejsza liczba na wycieczkę ni\ trójka, nie
uwa\a pani?
Helen nie odpowiedziała, gdy\ nic sensownego nie
przychodziło jej do głowy. Zresztą nie była pewna, czy jej
ewentualne argumenty coś zmienią. Gillian powzięła decyzję
i Helen zaczynała się uczyć, \e jeśli jej podopieczna coś
postanowi, to dopnie swego bez względu na okoliczności.
Ale co z Oliverem Brandonem? Jak on będzie się czuł w
jej obecności, skoro przed paroma dniami powiedziała mu bez
ogródek, co myśli o nim i jego przeprosinach!
Umówionego dnia Oliver przybył do szkoły pani
Guarding punktualnie o wpół do pierwszej. Jak zapowiedziała
Gillian, wcale nie wpadł w złość, gdy się dowiedział, \e musi
zawiezć do zamku Ashby trzy panie, a nie jedną. Wręcz
przeciwnie - był wyraznie zadowolony z nieoczekiwanie
powiększonego towarzystwa. Najpierw wskazał w powozie
miejsca dziewczętom, a potem obrócił się, by podać rękę
Helen.
- Jestem zachwycony, \e zgodziła się pani z nami
pojechać, panno de Coverdale. Gillian powiadomiła mnie, \e
panią zaprosiła, ale nie byłem pewien, czy pani się zdecyduje.
- Pańska podopieczna, kiedy chce, potrafi być bardzo
przekonująca, panie Brandon. Dała mi do zrozumienia, \e
poniewa\ wycieczka ma walory edukacyjne, zaniedbałabym
swoje obowiązki jako jej nauczycielka, gdybym nie wzięła w
niej udziału. Odwołała się te\ do mojej miłości sztuki i w tej
sytuacji bardzo trudno byłoby mi odmówić.
Oliver uśmiechnął się nieznacznie.
- W takim razie jestem wdzięczny Gillian za jej dar
przekonywania, jak to pani zgrabnie ujęła. Niejednokrotnie w
przeszłości kusiło mnie, by nazwać to całkiem inaczej, ale
poniewa\ namówiła panią na udział w wycieczce, nie będę jej
za to potępiał. A teraz, ruszajmy! Czeka nas bardzo
przyjemny dzień.
Zamek Ashby, rozległy budynek w stylu el\bietańskim,
był poło\ony na wsi, sześć mil na wschód od Northampton.
Zbudowano go na początku szesnastego wieku i zgromadzono
w nim bogate zbiory malarstwa z okresu Odrodzenia oraz
piękne obrazy siedemnastowiecznej szkoły holenderskiej.
Oliver zdą\ył dowiedzieć się, \e markiz Northampton i jego
\ona wyjechali, tote\ poprosił gospodynię, by ich
oprowadziła.
Dziewczęta wydawały okrzyki podziwu na widok
zabytkowych mebli i bezcennych gobelinów, zdobiących
wspaniałe wnętrza. Okazałość zamku wzbudziła ich zachwyt.
Uznały, \e chętnie zostałyby paniami takiej posiadłości.
Helen wolałaby, \eby uczennice trzymały się blisko niej, lecz
one wybiegały do przodu, rozmawiając podnieconym szeptem
i zostawiając ją samą, zdaną na towarzystwo Brandona.
Helen czuta na sobie jego wzrok, gdy zatrzymali się w
jadalni, by podziwiać piękne nakrycia i wytworne
wyposa\enie. Otaczający ich przepych sprawił, \e Helen
naglę zapragnęła mieć na sobie jakiś modniejszy strój zamiast
zwykłej muślinowej sukienki i skromnego płaszcza.
Eleganckie okrycie wierzchnie, które miała na sobie Gillian, a
nawet płaszcz, jaki nosiła Elizabeth, kosztowałyby więcej, ni\
pozwalały na to jej mizerne dochody.
Na szczęście, jej ubiór panu Brandonowi najwyrazniej się
podobał. Helen była pewna, \e dostrzegła błysk podziwu w
jego oczach i pomyślała sobie z przyjemnością, \e nie czuje
się tym zakłopotana.
- Czy była ju\ pani kiedyś w zamku Ashby, panno de
Coverdale? - zapytał Oliver, gdy wolnym krokiem
przechadzali się po galerii obrazów.
Helen potrząsnęła głową.
- Nie miałam tej przyjemności. Wiedziałam, \e to
wspaniały obiekt, i myślałam, \e warto by go obejrzeć, ale
sama nie wybrałabym się tak daleko.
- A więc mam nadzieję, \e dzisiaj obejrzy pani
wszystko to, co uzna za interesujące, by miała pani co
wspominać po powrocie do szkoły.
Helen rzuciła mu ukradkowe spojrzenie, gdy przystanął,
by podziwiać szczególnie piękny portret ojca obecnego
markiza. Chciałaby być swobodniejsza w towarzystwie
Brandona, jednak nadal czuła się przy nim niezręcznie i
często traciła koncept w rozmowie, chocia\ Oliver w
widoczny sposób starał się ją ośmielić.
- To bardzo miłe z pana strony, \e pozwolił mi pan
dzisiaj tu przyjechać - rzekła Helen, rada, \e choć na tyle
mo\e się zdobyć. - Mam poczucie, \e jestem intruzem w tym
gronie.
- Nie podobnego! Dzięki pani obecności nie muszę
słuchać niekończących się pogaduszek dwu
rozszczebiotanych dziewcząt. Pani uwagi, dotyczące
obrazów, są bardziej interesujące i inteligentniejsze ni\
kogokolwiek innego, panno de Coverdale, i muszę wyznać, \e
pani wiedza robi na mnie wra\enie.
- Byłabym złą nauczycielką, gdybym nie wiedziała
więcej na ten temat ni\ moje uczennice. Poza tym to jest
przyjemność rozmawiać z kimś, kogo interesuje ta tematyka,
zamiast z grupą dziewcząt, które uczą się, bo wiedzą, \e
muszą.
- Rozumiem pani odczucia. Kiedy byłem w szkole,
wielu przedmiotów uczyłem się dlatego, \e musiałem, a nie
dlatego, \e chciałem. Ja równie\ się cieszę, \e zgodziła się
pani dzisiaj przyjechać, gdy\ nie miałem pewności, \e w
ogóle zechce pani znowu przebywać w moim towarzystwie,
biorąc pod uwagę charakter naszej ostatniej rozmowy.
- Nie przypominam sobie niczego z naszej rozmowy,
co skłaniałoby do takiego myślenia - odparła. -
Nieporozumienie zostało wyjaśnione, atmosfera między nami
się oczyściła, ale to chyba wszystko. Nie rozstaliśmy się w
gniewie.
- Nie, ale wiem, \e panią obraziłem, i bardzo tego
\ałuję - rzekł cicho Oliver. - Miała pani rację, okazując
rozczarowanie sposobem, w jaki panią potraktowałem, gdy\
zapewniam panią, \e sam bardzo głęboko je odczuwam.
Helen popatrzyła na Olivera, nie kryjąc zaskoczenia.
- Dziękuję, \e... pan mi to mówi, ale, jak ju\
powiedziałam, było, minęło i nie ma sensu dłu\ej się nad tym
zastanawiać. Chyba najlepiej będzie zapomnieć o całej
sprawie.
Przesunął spojrzeniem po jej twarzy, zatrzymując się
chwilę na jej ustach, po czym zatopił wzrok w jej oczach.
- Jest pani kobietą ze wszech miar godną podziwu,
panno de Coverdale. Głęboko się pomyliłem, oceniając panią
poprzednio. Nie miałem racji.
Helen nie wiedziała, co odpowiedzieć, skłoniła tylko
głowę i dalej ruszyli w milczeniu.
- Gillian dobrze przystosowuje się do nowego
środowiska - zauwa\ył Oliver, gdy uszli parę kroków.
Helen uśmiechnęła się, czując ulgę, \e rozmowa zeszła na
bardziej neutralny temat.
- Tak, chyba jej pierwotny opór został przełamany.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Indeks
- Doranna Durgin PodwĂłjne Ĺźycie 01 Tajemnicza kobieta
- Hitchcock_Alfred_ _PTD_29_ _Tajemnica_Wyspy_SzkieletĂłw
- Grey India Tajemnice domu mody Wyprawa do Florencji
- Hitchcock Alfred Tajemnica Golebia O Dwoch Pazurach
- Courths Mahler Jadwiga Tajemnica bezimiennej
- Hitchcock Alfred Tajemnica Rafy Rekina
- Preston Fayrene Tajemnicza kobieta
- Debbie Macomber Wielka tajemnica
- 21.Oblicza namietnosci 11 Pojetna uczennica _Graham Dorie
- Jerry Ahern Cykl Krucjata (11) Odwet
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- g4p.htw.pl