[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tą samą swobodą i słodyczą. Angelina miała wra\enie, \e rozkosz działa na nią jak ciepły
olejek  relaksująco i ekscytująco zarazem. Czy\by ju\ zdą\yła zapomnieć, jak cudowna jest
taka intymność? A mo\e po prostu nigdy nie doświadczyła takiego bogactwa prze\yć? Po
namyśle doszła do wniosku, \e prawdopodobnie postrzega te sprawy inaczej ni\ kiedyś.
Mał\eństwo z Thomasem było związkiem dwojga dzieciaków. Teraz kochała się z
mę\czyzną, zaspokajając emocjonalne i fizyczne potrzeby dojrzałej kobiety. Mimo to
romantyczna strona jej natury pragnęła, aby ten pocałunek trwał wiecznie, aby tkał swój czar,
nie prowadząc do niczego więcej ni\ ta kojąca duszę przyjemność. Dlatego Angelina nie od
razu zrozumiała, o co chodzi, gdy Mike oderwał usta od jej warg i chrapliwym głosem
powiedział:
 Jesteś przygotowana?
 Niestety nie  mruknęła, gdy dotarło do niej, o co pytał.
 Powa\nie?!  Mike jęknął.  Co za pech!
 Miałeś tylko jedną?
 Noszę przy sobie portfel, a nie marynarski worek.
 Ja ich nie potrzebowałam  wyjaśniła przepraszającym tonem.
Uścisnął ją lekko.
 Jakim cudem mnie się udało?
 Zakręciłeś mi wodę.  Westchnęła ostentacyjnie i przytuliła się do niego.  A skoro o
tym mowa... Powinnam sprzątnąć kuchnię, zanim cały dom spłynie z fundamentów.
 Wytrzyj podłogę, a ja wymienię uszczelkę.
 Sama mogę to zrobić, skoro zlikwidowałeś fontannę. Ju\ pózno. Nie musisz zostawać...
 Chcę zostać.  Zaczął skubać wargami płatek jej ucha.
 Ale jest prawie północ i...
 Właśnie  odparł z udanym oburzeniem.  Najpierw mnie wykorzystałaś, a teraz
wyrzucasz!
 Przecie\... nie mamy... tych niezbędnych drobiazgów.
 Po to są czynne sklepy nocne. Angelina zachichotała.
 W sklepach nocnych kupuje się mleko na śniadanie, jeśli wcześniej się o tym
zapomniało.
 Naiwne z pani stworzonko, pani Winters.
 Bo nie wiem, gdzie w nocy sprzedają prezerwatywy? Pocałował ją w czubek nosa.
 Bo nawet nie przyszło ci do głowy, \e ja wiem.
ROZDZIAA 9
 Co robisz?  spytała surowym tonem indagującej matki.
Przytrzymując prześcieradło, którym zasłoniła piersi, przysunęła się do brzegu łó\ka i
zerknęła w dół. Mike przed chwilą zapalił nocną lampkę. Nadal całkiem nagi, klęczał na
jednym kolanie i oglądał miejsce złączenia bocznej ramy łó\ka z pionową deską w jego
głowach.
 Obluzowało się  stwierdził.  Czułem, jak się zachybotało, gdy wstawałem. Nie
zauwa\yłaś, \e się rozpada?
 Jest wiekowe. Kupiłam je na pchlim targu.
 Papier ścierny i klej do drewna rozwią\e problem. Przywiozę trochę następnym razem.
 Nie musisz. Ono zawsze trochę się chwiało. To \aden problem.
 Gorzej, jeśli się rozleci w... kulminacyjnym momencie.
Angelina sposępniała. Przeniosła mebel z gościnnego pokoju do głównej sypialni, gdy
Thomas się wyprowadził, zabierając ich wielkie, mał\eńskie łó\ko. Polubiła to stare między
innymi dlatego, \e nie wiązało się z \adnymi wspomnieniami. Nie mówiąc o tym, \e a\ do
dziś nie prze\ywała w nim  kulminacyjnych momentów .
 Nie zawracaj sobie głowy  mruknęła. Mogła pozwolić obcemu mę\czyznie
zainstalować pralkę i zakręcić zawór, ale klejenie łó\ka to co innego.
 Przecie\ to głupstwo.
 Pozwól, \e ja się tym zajmę  parsknęła. Zbyt gniewnie.
 Oho!  Mike usiadł na pościeli. Angelina westchnęła i spytała:
 Co miało oznaczać to twoje  oho ?
Obecność Mike a, przystojnego, męskiego i rozebranego, zbijała ją z tropu.
 Powiedz szczerze, dlaczego nie chcesz, \ebym je naprawił?
Jego przenikliwość prawie w tym samym stopniu odbierała Angelinie odwagę, co jego
fizyczna bliskość. Nagle zdała sobie sprawę z rozmaitych konsekwencji tego, \e wpuściła
mę\czyznę do swojego łó\ka  i do swojego \ycia.
 No có\, to po prostu... moje łó\ko  powiedziała, kładąc nacisk na słowo  moje .
 Jasne. I sama się nim zajmiesz. Miałaś w szkole lekcje z obróbki drewna?
 Nie, ale...  Zniecierpliwiona, machnęła rękami, ryzykując, \e prześcieradło opadnie. 
Chyba ka\dy potrafi pacnąć trochę kleju. To nic trudnego.
 Zgadza się  przyznał.  Ale czemu odrzucasz fachową pomoc?
Angelina westchnęła ponuro.
 Lepiej mi nie pomagaj. Wolę samodzielnie rozwiązywać swoje problemy.
 Nawet sobie nie wyobra\asz, jak bardzo cenię twoje podejście.  Ujął ją za ręce.
Zapadła cisza. Angelina wpatrywała się w jego kształtne palce. Zawsze podziwiała dłonie
Mike a; ju\ wiedziała, jakie potrafią być kochające. Nie mo\na było na nie patrzeć i nie
pamiętać.
 Nie chodzi tylko o to, \e zamierzałem wyświadczyć ci przysługę, prawda?
 Aó\ko jest takie... osobiste. Gdybyś je reperował, to prawie tak, jakbyś mnie dotykał.
 Niezupełnie.  Usłyszała ciepło w jego głosie i podniosła wzrok. Mike uśmiechał się.
Wnętrzem prawej dłoni pogładził ją po policzku.  A gdybym najpierw ci wyznał, \e
chciałbym spędzać mnóstwo czasu w tym łó\ku?
 Byłabym... przera\ona.  Lecz wizja wspólnych chwil napełniła Angelinę
podniecającym, cudownym o\ywieniem.
Mike wziął ją w ramiona. Jego siła działała tak kojąco. Dopiero teraz zrozumiała, jak
bardzo cią\yła jej samotność. Kochała Lily całym sercem, lecz zdarzały się chwile, gdy
kobieta pragnęła czuć się kobietą, a nie tylko matką.
 Jestem co najmniej tak samo przera\ony jak ty, aniołku.
 Ty?  spytała z bezbrze\nym zdumieniem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl