[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sama Bagniskiem Dwunastu
Topielców, mocny wiatr bił jej
w twarz. Zastanawiała się,
czemu też Kilmar, wznoszą cy się
na lewo od niej, stracił całą
swą grozę i jest już tylko
czarną poszarpaną skałą na tle
nieba. Byćmoże to lęk odbierał
jej przedtem zdolnoś
ć
dostrzegania piękna, byćmoże
pod jego wpływem nie potrafiła
oddzielaćprzyrody od ludzi,
surowy bowiem krajobraz
torfowisk kojarzył się
nierozerwalnie ze strachem i
nienawiś , jakie budził w
cią
niej wuj i oberża "Jamajka".
Torfowiska nadal były posępne,
wzgórza nieżyczliwe, lecz dawna
zła moc znikła i Mary mogła
chodzićpo nich bez cienia
obawy.
Nic nie stało teraz na
przeszkodzie, aby chodziła,
gdzie jej się tylko podoba,
myś
l jej więc wybiegła ku
stronom rodzinnym, ku zielonym
dolinom południa. Serce
ś
ciskała dręczą ca tęsknota za
domem, za widokiem miłych,
dobrze znanych twarzy.
Szeroka rzeka płynęła szybkim
nurtem, woda obmywała
piaszczyste brzegi. Mary z
uczuciem bólu przypominała
sobie wszystkie zapachy i
dzwięki, które tak długo
stanowiły jej otoczenie,
wspominała odnogi biegną ce od
matki_rzeki niczym krną brne
dzieci, aby zagubićsię wś
ród
drzew i przeistoczyćw wą skie,
szemrzą ce strumienie.
Lasy były upragnioną
przystanią znużonych wędrowców,
szelest listowia rozbrzmiewał w
lecie prześ muzyką , a
liczną
nawet w zimie grube, choćnagie
konary dawały bezpieczne
schronienie. Mary stęskniła się
już za ś
piewem ptaków, za
furkotem ich skrzydeł wś
ród
drzew. Marzyły jej się znajome
odgłosy farmy: gdakanie kur,
wysokie pianie koguta,
chrapliwe gęganie spłoszonych
gęsi. Chciałaby znów wcią gną ćw
nozdrza zapach tłustego,
ciepłego nawozu, poczućw
rękach gorą cy oddech krów,
usłyszećciężkie kroki na
podwórzu i brzęk wiader przy
studni. Chciałaby znów stać
oparta o furtkę, wyglą daćna
ulicę wiejską , życzyćdobrej
nocy przechodzą cym są siadom i
patrzeć jak z kominów wije się
,
niebieski dym. Jeś
li tam wróci,
usłyszy znów znajome głosy,
ochrypłe, lecz miłe jej uchu, a
od czasu do czasu ś
miech z okna
którejśkuchni. Zajmie się
pracą na swojej farmie; będzie
wcześ
nie wstawała i przynosiła
wodę ze studni, będzie się
poruszała wś
ród swego
nielicznego inwentarza pewnie i
swobodnie, będzie gięła grzbiet
przy pracy, a wysiłek uzna
jedynie za szczęś rodek
cie i ś
uś cy ból. Wszystkie
mierzają
pory roku witaćbędzie
radoś
nie, bo wynikiem ich będą
dobre zbiory, odzyska też
pogodę i spokój ducha. Należy
do roli, powróci do niej i na
niej pozostanie, jak
pozostawali wszyscy jej
przodkowie. Ziemia helfordzka
dała jej życie, po ś
mierci więc
stanie się znów czą stką tej
ziemi.
Mary nie przejmowała się
samotnoś i nie poś
cią więcała
jej myś
li. Człowiek pracy nie
zważa na samotnoś ,
ć wieczorem,
po skończonej robocie kładzie
się po prostu spać Obmyś
. liła
już wszystko i obrana droga
wydawała jej się słuszna i
dobra. Nie będzie dłużej
zwlekaći wahaćsię, jak to
czyniła przez ostatni tydzień,
lecz zaraz po powrocie do dworu
na posiłek południowy
zakomunikuje państwu Bassatom o
powziętym planie. Są dla niej
bardzo dobrzy i życzliwi, za
bardzo nawet, bo wcią ż
namawiają , żeby została u nich
przynajmniej przez zimę, a nie
chcą c, żeby czuła się dla nich
ciężarem, proponują taktownie
objęcie jakiejśposady we
dworze - może na przykład
doglą daćdzieci albo
dotrzymywaćtowarzystwa pani
Bassat.
Słuchała tych perswazji
potulnie, acz niechętnie,
udzielała jak
najgrzeczniejszych, lecz
wymijają cych odpowiedzi i wcią ż
dziękowała im za wszystko, co
dla niej zrobili.
Dziedzic, rubaszny i wesoły,
przy obiedzie czynił jej
dobrotliwe wymówki.
- Daj pokój, Mary, uś
miechy i
podziękowania to rzecz bardzo
piękna, ale musisz się w końcu
zdecydować Za młoda jesteś
. ,
żebyś mogła mieszkaćsama, i
"
powiem ci w oczy: za ładna.
Masz tu w North Hill dom, wiesz
o tym, a moja żona przyłą cza
się do mnie i oboje prosimy
cię, żebyśzostała. Roboty tu
jest huk, sama wiesz, huk
doprawdy. Trzeba ś
cinaćkwiaty
do ozdoby pokoi, są listy do
pisania, dzieci, które trzeba
surowo napominać Będziesz
.
miała pełne ręce roboty, za to
ci ręczę.
W bibliotece zaśpani Bassat
mówiła niemal to samo, kładą c
Mary na kolanie przyjazną dłoń.
- Tak nam miło miećcię w
domu, czemu nie chcesz zostać
na stałe? Dzieci cię
ubóstwiają , Henryk powiedział
mi nawet wczoraj, że jeś
li
szepniesz słówko, gotów ci
oddaćswojego kucyka! A to już
dowód najwyższego uznania, mogę
cię zapewnić Postaramy się,
.
żeby ci było u nas dobrze, nie
zaznasz trosk ani kłopotów, a
pod nieobecnoś
ćpana Bassata
będziesz mi dotrzymywała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl