[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wygraną Buzka.
Voort westchnął ciężko.
- Jesteśmy kilkaset metrów od moich kwater. Może porozmawiamy tam? - Zszedł z
kładki na pobliską platformę repulsorową, a Buzka za nim.
- Twój głos nie jest już tak brzęczący jak kiedyś. To nowy implant?
- Tak, to nowszy model. Dziekan wydziału matematyki nalegał... Według niego
straszyłem tym brzęczeniem studentów czy coś w tym stylu.
Zeszli z platformy na najniższym poziomie. Buzka rozejrzał się dookoła po
sfatygowanych od upływu lat budynkach. Zatrzymał wzrok na dobrotliwie
wyglądającym
droidzie nadzorczym, okrągłym i nieruchomym, stojącym na rogu ulicy jak ciemny
posąg.
- Lubisz swoją pracę?
Voort zastanowił się chwilę, zanim odpowiedział:
- Czasami.
- Ach, tak...
- A co u ciebie? Jak ci się podoba na emeryturze?
Buzka uśmiechnął się, ale raczej ponuro niż radośnie.
- Kiedy skończyła się wojna Jacena Solo, prawie każdy oficer, który nie potępił
go na początku jego kariery, został... zwolniony. Naprawdę, nie nazwałbym
tego emeryturą...
- Cóż, w takim razie jak brzmi określenie na takie pozbycie się kogoś, ale nie
przez zabójstwo ani aresztowanie?
- Emerytura?
Strona 11
Aaron Allston - Cios łaski
- No właśnie. A co u twoich bliskich?
- Dia świetnie sobie radzi. Jest teraz głównym trenerem i partnerką firmy
transportowej, w której wykupiła udziały. Ostatnio często bywa w
holowiadomościach
w związku z gorącym tematem powstań niewolników w całej galaktyce. Adoptowałem
również Adrę, teraz to także moja córka. Ma szesnaście lat i chodzi na randki;
gdybym nie wyłysiał, byłbym pewnie teraz siwiutki jak gołąbek, ale to dobry
dzieciak.
Voort chrząknął ze zrozumieniem. Tak naprawdę nie interesowały go wcale te
wszystkie pierdoły, ale więz, jaka go łączyła ze starym przyjacielem - nieważne,
ile ich teraz dzieliło - kazała pytać o tego typu rzeczy.
Szli w milczeniu, dopóki Voort nie wskazał budynku, w którym mieszkał -
przysadzistego, trzypiętrowego bloku. Nie wzięli turbowindy, wjechali na
pierwsze
piętro po schodach i Voort zaprosił Buzkę do swojego mieszkania. Jego gość
powiesił swój płaszcz, a kiedy zdjął kapelusz, okazało się, że jego głowa jest
tak samo łysa, jak ją Voort zapamiętał. Ubranie też nosił takie jak zawsze -
czarne, drogie, ale proste i skromne.
Voort szybko oprowadził Buzkę po sypialni, biurze, kuchni i salonie. Jego
przyjaciel wygłaszał w odpowiednich chwilach uprzejme uwagi na temat
funkcjonalnej
prostoty wnętrz, a potem spędził kilka chwil na poszukiwaniu pluskiew i
holokamer. Kiedy skończył, wrócili do salonu. Tam Buzka rozsiadł się na kanapie
i przyjął wystudiowaną pozycję, jakby pozował do reklamy ubrań.
- Zbieram znów naszą ekipę - oznajmił.
Voort opadł na fotel nieco mniej zgrabnie, ale za to szybciej, niż zamierzał.
- Mówisz o Widmach? - Spojrzał na Buzkę z niedowierzaniem. -Kiedy Bhindi Drayson
powiedziała mi, że zostałeś zdemobilizowany, zabrzmiało to, jakby przywódczyni
Sojuszu Daala miała w rozwiązaniu tej eskadry osobisty cel...
Buzka pokiwał głową.
- Bo tak było. Pomijając już fakt, że nie ominęła mnie zorganizowana przez Daalę
czystka, ta zołza nie omieszkała się pozbyć wszystkich agentów działających
na własnych zasadach - nie, żebyśmy tak naprawdę jakieś mieli...
- W takim razie co takiego wydarzyło się w ciągu tych trzech lat, że Widma
zostały nagle oczyszczone z zarzutów i zamierzasz znów zebrać zespół?
Buzka uśmiechnął się konspiracyjnie.
- Nie zostały. Ale rzeczywiście zbieram znów zespół... tyle że rząd nie ma o tym
bladego pojęcia.
Voort zmrużył podejrzliwie oczy.
- Nic z tego nie rozumiem. Chcesz zebrać Widma bez pozwolenia i wiedzy rządu?
Zamierzasz zostać... piratem?
Buzka wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- No, nie do końca. Co wiesz o Boracie Maddeusie?
- Od trzech lat pełni stanowisko szefa Służb Bezpieczeństwa Galaktycznego
Sojuszu, włącznie z wywiadem. Zastąpił Belindi Kalendę, kiedy została usunięta [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl