[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Lucy obiecała, że spróbuje porozmawiać z Robem, lecz obawiała się, że to nic
nie da. Nie zdjął go ani razu od przekłucia ucha, nawet wtedy gdy przyplątała się
infekcja. Myślała, czy nie zdjąć mu go we śnie, ale musiałaby chyba najpierw
odurzyć Roba chloroformem. Na uniwersytecie ten jego kolczyk nie raził,
zastanawiała się jednak, dlaczego upiera się przy noszeniu go w świecie ludzi
pracy. Podejrzewała, że jest to ostatni, dość nieszkodliwy odruch buntu przeciwko
establishmentowi, do którego teraz sam należał.
 Doskonale  powiedziała Caroline i cofnęła się, podziwiając w lustrze efekt
swojej pracy.  Gotowe.
Lucy wstała ostrożnie, opierając się dłońmi o toaletkę. Czuła się, jakby miała na
głowie tort.
 Wyglądam idiotycznie  stwierdziła z irytacją.
 Nic podobnego  zaprzeczyła Caroline; w kąciku jej oka błysnęła łza. 
Wyglądasz pięknie. Archie, sam powiedz, czy Lucy nie wygląda olśniewająco?
Jej ojciec, elegancki i dystyngowany w szarym przedpołudniowym garniturze,
wszedł do sypialni i stanął za nimi.
 Obie wyglądacie cudownie  powiedział lojalnie.  Jestem bardzo dumny z
moich dziewczyn.
Caroline uśmiechnęła się blado. Lucy jęknęła i wymieniła z nim w lustrze
porozumiewawcze spojrzenie.
 Pomyśl tylko, ile pieniędzy zaoszczędzisz  powiedziała.
 To prawda.  Pocałował ją.  Ale będzie mi ciebie brakować. Bardzo.
 Och, tato, przeniesiemy się teraz bliżej was, dzięki nowej pracy Roba. Będzie
nam się o tyle łatwiej widywać.
 Oczywiście.
Ale w głębi ducha Archie wiedział, że Rob nie należy do mężczyzn, którzy
chętnie przyjeżdżaliby w niedzielę na lunch do teściów. Odrzucił już  uprzejmie,
lecz stanowczo  próby wciągnięcia go na listę członków miejscowego klubu
golfowego, do którego Archie chciał go zapisać, skoro mieli mieszkać z Lucy w
odległości zaledwie piętnastu kilometrów.
 Nie ma sensu, Archie, jestem do niczego, naprawdę  powiedział.  Jeszcze
cię przeze mnie wyrzucą. Gubię kije golfowe i dewastuję wszystko wokół.
Lucy wiedziała, że ojcu musi być przykro. Bardzo chciał wziąć Roba pod swoje
skrzydła, wciągnąć go do rodziny, dawać mu rady w interesach i może nawet
pomóc nawiązać parę kontaktów. A Caroline była pewna, że przy odrobinie
wysiłku miałby całkiem dobrą prezencję i jeśli chciał, potrafił być taki zabawny. W
końcu czasy się zmieniają i mówienie z akcentem nawet staje się modne. Ale Rob
zdecydowanie odrzucił opiekuńcze skrzydła Archiego. W jednej z rozmów
stanowczo zaprotestował też przeciwko ofercie polecenia go paru wpływowym
redaktorom naczelnym ogólnokrajowych gazet, i siedzieli obaj nastroszeni w
salonie, w pełnym napięcia milczeniu, dopóki sytuacji nie uratowało nadejście
Lucy i Caroline.
Lucy przyjrzała się sobie krytycznie w lustrze. Starała się przynajmniej wybrać
najmniej strojną suknię, bo całe to zamieszanie wokół panny młodej było takie
dziecinne i nie pasowało do idei feministycznych, które wyznawała w czasach
studenckich. Kiedy powiedziała Annie, że wychodzi za mąż, przyjaciółka była
wściekła.
 Dlaczego?  spytała ze złością.
 Bo mnie poprosił  odparła Lucy nieśmiało.
Nie odważyła się przyznać, że bycie żoną Roba wydaje jej się niesłychanie
seksowne, chociaż trochę jej trudno przywyknąć do myśli, że będzie się nazywać
 Pani Atkinson *. Brzmiało to jak nazwisko sprzedawczyni lizaków. Annie
powiedziała, że ona i Rollo nigdy się nie pobiorą, bo małżeństwo prowadzi do
utraty tożsamości i jak w ogóle można brać poważnie kogoś, kto jest żoną? Poza
tym to i tak tylko świstek papieru.
 Mam nadzieję, że zatrzymasz swoje nazwisko  powiedziała ostrzegawczo. 
Nie będę się z tobą przyjaznić, jeśli zostaniesz  panią Atkinson .
Lucy nie wiedziała, co odpowiedzieć, bo nie poruszyła jeszcze tej kwestii z
Robem, obawiając się jego reakcji. Na jej sugestię, że zostanie przy własnym
nazwisku, mógł równie dobrze powiedzieć:  W porządku , jak wpaść w furię.
Nigdy nie potrafiła przewidzieć, kiedy wyjdą na wierzch jego głęboko tradycyjne,
północne korzenie. Zaczynała też odkrywać, że Rob ma w sobie coś z purytanina i
nienawidzi marnować pieniędzy na drobne przedmioty luksusu, które ona
kupowała wręcz odruchowo. Przyzwyczajona do wygód i dobrobytu, nie potrafiła
ograniczać wydatków tak jak Rob, który z kolei nie mógł zrozumieć, czemu Lucy
nie zadowala się tym, co ma. Ale  zadowalanie się nie było mocną stroną Lucy.
Ugłaskała teraz Annie kłamstwem, że w pracy zatrzyma swoje panieńskie
nazwisko, jeżeli tylko uda jej się zaczepić gdzieś po przenosinach do Oksfordu.
Jednak w głębi ducha wcale nie paliła się do natychmiastowego powrotu do pracy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl