[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozwiane włosy?
Nagle uśmiech zniknął z twarzy DeGallo.
- To, co robię w wolnym czasie, nie powinno cię obchodzić.
- Powinno, jeśli ma związek z moją pracą.
Stephen zaśmiał się pogardliwie.
- Z jaką pracą? Zwalniam cię! Natychmiast! Kendall nie przejęła
się zbytnio utratą posady, bo dzięki temu nie musiała składać
wymówienia. Jednak uważała, że powinna zapytać, na jakiej
podstawie traci stanowisko. Chciała do końca wszystko wyjaśnić.
- Na jakiej podstawie? - powtórzył Stephen. - Niesubordynacja.
Poza tym od dawna miałem wrażenie, że nie nadajesz się na tę posadę.
Odpowiedz Stephena nie brzmiała przekonująco. Kendall
wiedziała, że nikt nie miał tak dobrych kwalifikacji na dyrektora
departamentu jak ona.
- Jesteś mało komunikatywna i nie potrafisz współpracować -
dodał z nieukrywaną złością.
Kendall pokiwała ze zrozumieniem głową.
- Innymi słowy, jestem zbyt uczciwa, żeby donosić na byłego
szefa i zdradzać sekrety starej firmy.
Stephen zacisnął usta, ale nic nie powiedział.
- Po to mnie zatrudniłeś, prawda? Miałeś nadzieję, że ci
opowiem wszystko o Matthiasie Bartonie, o jego dziwactwach,
słabościach i zdradzę kilka pikantnych szczegółów?
92
RS
Przez chwilę Stephen siedział nieruchomo. Szybko jednak zebrał
myśli i powiedział:
- Matthias Barton nie pozwoliłby zwykłej sekretarce
uczestniczyć w podpisywaniu ważnych kontraktów. Nie wiem,
dlaczego uważałem, że takie zero jak ty mogło mieć wgląd w akta
firmy.
Kendall posłała mu słodki uśmiech.
- Po pierwsze, sekretarki są podstawą każdej dobrze działającej
firmy. Po drugie, mylisz się co do mojej pozycji w firmie. Wiem
więcej o interesach Matthiasa niż on sam. Beze mnie nic by nie
zdziałał. Właśnie dostałam od niego propozycję objęcia
odpowiedzialnego stanowiska - powiedziała, choć nie była pewna, czy
te plany się ziszczą. Jednak Matthias mówił o tym z takim
zaangażowaniem, że Kendall uważała za swój obowiązek wierzyć
jego słowom. Jak widać, sprawy wyjaśniły się szybciej, niż
przypuszczała. -Nie możesz mnie zwolnić, Stephen, ponieważ sama
odchodzę - powiedziała, wstając i zakładając torbę na ramię. -
Dziękuję za kawę i zaliczkę.
Po tych słowach odwróciła się i wolnym krokiem poszła w
stronę hotelu. Nieoczekiwanie miała wolny dzień, chociaż i tak rano
podjęła decyzję, że zrezygnuje z pracy u Stephena. Wiedziała, że w
OmniTech nie było dla niej miejsca, ale mimo to łudziła się, że
DeGallo pozbędzie się jej w bardziej elegancki sposób. Stephen na
pewno pamiętał o kolacji, lecz uważał, że podwładny w jego firmie
nie zasługuje na szacunek. Dla niego był tylko siłą roboczą lub
93
RS
zródłem informacji. Cała ta sytuacja nie mogła się zakończyć
przyjacielskim uściskiem dłoni.
Kendall zwolniła kroku, zastanawiając się, czy przypadkiem nie
była zbyt niegrzeczna. Uznała jednak, że zachowała się jak prawdziwa
kobieta biznesu - szczera i pewna siebie. Mężczyzna za takie
zachowanie byłby pochwalony, więc ona postanowiła pochwalić samą
siebie. Uśmiechnęła się z satysfakcją. Ostatnie dni przyniosły jej wiele
powodów do dumy. Otrzymała interesującą propozycję pracy,
zrezygnowała z podejrzanej posady, powiedziała szefowi, co o nim
myśli, odkryła w sobie energię i siłę. Teraz wróci spokojnie do hotelu
i...
Nagle stanęła przerażona. Jej pewność siebie prysła jak bańka
mydlana. Pokój był przecież wynajęty przez OmniTech. Stephen nie
będzie płacił za jej pobyt, jeśli nie jest już jego pracownikiem.
Odwoła też wynajęcie samochodu i bilet lotniczy do San Francisco.
Był szczyt sezonu letniego i wszystko zarezerwowano do ostatniego
miejsca. Będzie się musiała wyprowadzić z hotelu, a nie miała dokąd
pójść. Westchnęła z niedowierzaniem. Krótko czuła się prawdziwą
kobietą sukcesu, która zamierzała podbić świat. Za kilka godzin
zostanie z walizką na ulicy.
Matthias czytał książkę sensacyjną, którą znalazł w bibliotece.
Nagle usłyszał dzwonek u drzwi. Odłożył lekturę na kanapę i zszedł
na dół. Idąc korytarzem, strzepał pył ze spodni, dziwiąc się, że w
nowym domu jest tyle kurzu. W końcu Mandy, Mindy czy Maureen,
jakkolwiek się zwała dozorczyni, przychodziła tu regularnie i
sprzątała. W końcu sobie przypomniał, że miała na imię Mary. Wciąż
94
RS
mu się zdawało, że znał tę twarz, ale nie mógł sobie przypomnieć, w
jakich okolicznościach się spotkali. Pewnie to ona przyszła spytać,
czy wszystko w porządku. Nie widzieli się od jego przyjazdu.
Matthias miał wrażenie, że dozorczyni zajmuje się domem z
osobistych powodów i dlatego pilnowała, by Siedmiu Samurajom nie
przychodziły do głowy głupie pomysły. Jednak lata, gdy trzymały się
ich szkolne dowcipy, choćby przybicie do sufitu mebli w akademiku,
dawno minęły. Nie było już Siedmiu Samurajów. Ich drogi dawno się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl