[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sz³y ze wsi i z ma³ych miasteczek. Bezdomni i g³odni przybyli do stolicy, gdzie ³atwiej
by³o o po¿ywienie.
 Bêdê siê opiekowa³ tob¹!  rzek³ czarny, jak cygan, wyrostek, szczypi¹c Lubkê w udo.
 Dobrze!  odpar³a, krzywi¹c siê z bólu.  Ja wam poka¿ê Moskwê.
¯ycie ju¿ nauczy³o j¹, ¿e bez opieki nie mo¿na prze¿yæ nawet jednego dnia i ¿e opiekê
nale¿y okupiæ.
 Bêdziemy ¿yli ze sob¹  doda³ wyrostek.  Na imiê mam Szymon, nazywaj mnie 
Sieñk¹... Ale pamiêtaj, je¿eli zdradzisz mnie,  zat³ukê!
 Dobrze!  zgodzi³a siê natychmiast.
Ch³opak wypytywa³ o jej los, a pos³yszawszy krótk¹, zwyk³¹ opowieSæ, zaSmia³ siê g³oSno
i zawo³a:
 A ja od rodziców uciek³em, oby ich tr¹d z¿ar³, bo zwêszy³em, ¿e czas daæ nura! G³Ã³d
u nas w domu by³, a¿ wspominaæ straszno! Zmarnia³a i umar³a babka, a po niej m³odsza sio-
286
stra... Pewnej nocy widzê, ¿e ojciec bierze siekierê i trach! brata mego w ³eb. Póxniej ca³y
tydzieñ syci byliSmy... Tylko ja na swoj¹ kolej nie czeka³em... Niech oni tam siê xr¹, ja wolê
inaczej...
Dzieci przebiega³y t³umnie ulice, gapi³y siê na Kreml i na bramê Iwersk¹, gdzie pod naj-
wiêksz¹ SwiêtoSci¹ Rosji  cudownym obrazem Matki Boskiej widnia³ czerwony napis:  Wia-
ra i Bóg  opjum dla narodu!
Banda ¿ebra³a, ca³¹ gromad¹ otaczaj¹c przechodniów i skaml¹c, wystawa³a godziny ca³e
przed oknami jad³odajni, bij¹c siê o rzucone im koSci i kawa³ki chleba; czyha³a na w³aScicie-
li straganów i porywa³a, co siê da³o; ch³opcy zapuszczali zrêczne, ma³e d³onie do kieszeni
wsiadaj¹cych do tramwaju ludzi; dziewczynki Sciga³y m³odych mê¿czyzn i znika³y z nimi
w bramach domów. Powraca³y ociê¿a³ym krokiem, dzwoni¹c srebrnemi monetami.
 S³uchaj, Lubka!  szepn¹³ czarny wyrostek.  Widzisz tego starego wyw³okê? Ju¿ dwa
razy obejrza³ siê za tob¹... O! jeszcze... Widzisz? Oko zmru¿y³... Przejdx no ko³o niego...
Mo¿e zarobisz...
Dziewczynka sprê¿ystym krokiem dogoni³a starego cz³owieka o czerwonej twarzy i poro-
zumiewawczo spojrza³a na niego.
Ukry³a siê w bramie. Poszed³ za ni¹. Wkrótce szli razem. Lubka krzyknê³a:
 Sieñka, gdzie mam czekaæ na ciebie?
 Na Czerwonym Placu!  odkrzykn¹³ i machn¹³ rêk¹. Tak minê³o lato i jesieñ.
Dzieci spêdza³y noce na ³awkach, stoj¹cych na bulwarach, pod mostami, w parkach, lub
za miastem, tam  gdzie niegdyS zwo¿ono Smiecie miejskie.
Przysz³y mrozy i wiatry zimne.
Rnieg przykry³ grub¹ warstw¹ podziurawione dachy, zniszczone jezdnie i chodniki stolicy.
Dzieci ka¿dego wieczora bieg³y na Czerwony Plac, Twersk¹, Kuznieckij Most i Arbat, 
jedyne ulice, podtrzymywane dla cudzoziemców w porz¹dku.
Nap³ywa³y tu rzesze bezdomnych ludzi. Ci walczyli krwawo o miejsce przy zgaszonych,
lecz jeszcze gor¹cych piecach asfaltowych, przy ogniskach dla rozgrzania przechodniów.
Czarny Sieñka, którego nazywano  atamanem za postrach, który sia³ wSród innych, pra-
wie zawsze wywalcza³ dla siebie i Lubki najlepsze miejsce. Jednak¿e nieraz zmuszeni byli
spêdzaæ noce w ustêpach publicznych, w skrzyniach na Smiecie, w suterynach opuszczo-
nych, zawalaj¹cych siê kamienic, w studniach kanalizacyjnych, dr¿¹c z zimna i szczêkaj¹c
zêbami.
Ci¹gle g³odni i zrozpaczeni ch³opcy, pod dowództwem Sieñki, napadali na przechodniów,
rozbijali sklepy i staczali walki z innemi bandami, bij¹c siê na no¿e i kastety.
Podczas napadów nocnych patrole zabi³y i porani³y kilku ch³opaków z bandy  atamana .
Przed Swiêtami Bo¿ego Narodzenia sro¿y³y siê straszne mrozy, a z niemi  niedostêpny
towarzysz  g³Ã³d.
Ulice by³y puste ledwie przykryte ³achmanami dzieci nie Smia³y siê wynurzyæ siê ze swo-
ich skrytek.
Sieñka odnalaz³a na Smietniku miejsce, gdzie zwo¿ono gnój koñski. wykopano w nim do³y
i urz¹dzono ciep³e schroniska.
Pewnego wieczora Sieñka powróci³ z wywiadu.
 Hej, ho³oto!  krzykn¹³.  Bêdziecie mieæ wy¿erkê. Na Smietnik wyrzucono dziS Scier-
wo koñskie. Ruszajmy na kolacjê!
287
Z weso³emi okrzykami wybieg³y dzieci ze swoich do³Ã³w, nad któremi unosi³a siê ostro
pachn¹ca para, i otoczy³y trup konia. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl