[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Kto to? - pytam bezgłośnie.
- Chad. - Amber zabawnie rusza brwiami w gorę i w dół, i posyła całusy w stronę Drei. -
Co ja tu robię? - wdzięczy się do telefonu. - Nie mam pojęcia. Podobno zdarza mi się
lunatykować.
Drea wyciąga rękę po słuchawkę, ale Amber robi unik.
- Nigdy nie wiadomo, gdzie wyląduję - ciągnie. - Lepiej zamykaj drzwi na klucz.
- Dawaj. W tej chwili! - Drea próbuje zabrać jej słuchawkę, ale Amber jest szybka.
Zeskakuje z łóżka i pędzi na drugą stronę pokoju.
- Co? - Amber zakrywa wolne ucho, żeby nas nie słyszeć. Spogląda na Dreę. - Pyta, czy
dostałaś jego e-mail.
Drea wyskakuje z łóżka, żeby sprawdzić pocztę.
- I czy odrobiłaś pracę domową z psychologii - ciągnie Amber.
Drea kiwa głową.
- No więc, czy może ją pożyczyć? Ma psychologię na pierwszej godzinie.
Drea przytakuje, choć jej uśmiech zniknął jak zdmuchnięty. Odwraca się do komputera.
- Nie gadaj! - Amber śmieje się do telefonu. - Wy, faceci, jesteście tacy zabawni.
Drea obraca się na pięcie i wbija kostki palców w żebra Amber.
- Dawaj mi tę słuchawkę! Już!
- Zniadanie, powiadasz? - mówi Amber do telefonu. - Tak to się teraz nazywa? Drea, on
chce się z tobą spotkać dzisiaj przy śniadaniu, żeby się razem pouczyć - powtarza, obleśnie
podkreślając  śniadanie i  pouczyć . - Jak tam twój karnecik, mała? - Puszcza do Drei
teatralne oko.
Drea klaszcze bezgłośnie. Rzuca się do szafy w poszukiwaniu najlepiej wyprasowanego
mundurka. Wyciąga jeden i nam pokazuje. Podnoszę kciuk do góry. Spódnica na szelkach
w granatowo-zieloną kratę, pod spodem biała bluzka z kołnierzykiem, a do tego granatowe
podkolanówki. Czym mogą się różnić od innych zestawów?
- Już wybiera ciuchy - relacjonuje Chadowi Amber. Kablem owija sobie stopy; jedną
skarpetkę ma w krowie łaty, a drugą w rysuneczki różnych rodzajów sera. - Nie może się już
doczekać ostatniej klasy, żeby móc nosić zielone podkolanówki. A to tylko jeden z wielu
przywilejów, jakimi cieszą się seniorzy.
Drea uderza Amber po głowie kapciem ze Scooby Doo.
- Muszę kończyć, przystojniaczku. Wiesz, jak to jest, od rana jestem rozrywana. Ciao,
kotku. - Amber odkłada słuchawkę wstaje i przez rozchyloną piżamkę łapie się palcami za
skórę na brzuchu. - Zdycham z głodu. Ktoś chce jeść?
- Wróżba się sprawdza - przerywam jej. - Chad właśnie zaprosił Dreę na śniadanie.
- Nie odwoła tego - zapewnia Drea.
- Ta - rzuca kwaśno Amber. - Potrzebuje twojej pracy domowej.
- I bardzo dobrze. - Drea zdejmuje folię z batonika i zaczyna zajadać swoją frustrację. -
Większość chłopaków widzi tylko moją urodę. Chad docenia inteligencję.
- Masz przechlapane - stwierdza Amber.
Ignoruję dalszy ciąg ich przekomarzań i siadam przy oknie wrogu. Z braku lepszego
zajęcia zaczynam się gapić na wysoki klon w oddali, ten, który Chad i ja ochrzciliśmy pod
koniec zeszłego roku szkolnego, tuż po maturach, kiedy on i Drea zerwali ze sobą.
Siedzieliśmy pod drzewem, jedząc masło orzechowe i kanapki z bananem,
i rozmawialiśmy o planach na lato.
- Zimno ci? - zapytał, patrząc na gęsią skórkę na mojej ręce. Przeciągnął palcem po mojej
skórze.
Pokręciłam głową i zauważyłam, że gapi się na moje usta.
- Zostało ci trochę masła orzechowego - powiedział.
Ależ elegantka ze mnie. Oblizałam kącik ust i poczułam masło orzechowe na języku.
- Lepiej?
Kiwnął głową.
- Zawsze się upaprzę. - Odwróciłam głowę, żeby ukryć rumieniec, który, byłam pewna,
pokrył całą moją twarz.
- Jesteś piękna.
Spojrzałam na niego, spodziewając się usłyszeć pointę dowcipu. Ale on zsunął dłoń po
mojej ręce i objął palcami moje palce.
- Drea jest piękna - powiedziałam. - Ja jestem...
- Piękna - dokończył. Obrócił moją twarz do siebie, dłonią dotykając podbródka, i się
uśmiechnął, jakby naprawdę mówił poważnie. - Zawsze tak uważałem. - Odsunął kilka
ciemnych kosmyków, które spadły mi na oczy, i znów spojrzał na moje usta. - Masz coś
przeciwko?
Pokręciłam głową i poczułam, że pochylił się bliżej Zamknęłam oczy, spodziewając się
pocałunku. I nagle poczułam jego ciepłe owocowe wargi na swoich.
Kiedy tamtego dnia powoli wracaliśmy do rzeczywistości, powiedziałam mu, że
wolałabym zachować ten pocałunek w tajemnicy, bo nie chcę ranić Drei. Pragnęłam, żeby to
wspomnienie pozostało na zawsze idealne w mojej pamięci, gdzie nic nie mogło go
zniszczyć.
Zwierzył mi się, że chciał mnie pocałować już od roku.
Ale teraz to ja siedzę w kącie przy oknie i czekam.
- Ziemia do Stacey - krzyknęła Amber, wyrywając mnie z błogich wspomnień. - Jeśli te
twoje karty mówiły prawdę, to Chad ma niecałe dwie godziny na odwołanie randki z Dreą,
zgadza się?
Kiwnęłam głową.
- A co cię stanie, jeśli myliłaś się z tą wróżbą? - pyta Drea trzymając całe naręcze
szkolnych mundurków.
- Wtedy uznam, że mogłam się mylić na całej linii.
Ale wiem, że się nie myliłam. Odwracam się z powrotem do okna. I wtedy go widzę.
Znowu. Mężczyznę z zeszłego wieczoru.
- On wrócił! - krzyczę.
- Kto? - pyta Drea. Ale w końcu go dostrzega i upuszcza mundurki na podłogę.
Stoi na trawniku, ledwie parę metrów od okna. Patrzy prosto na nas i się uśmiecha.
- To jakiś zbok! - mówi Amber.
- Powinnyśmy coś zrobić? - pyta Drea.
- Na przykład co? - rzucam.
- Zadzwonić do ochrony.
- Nie będą nas słuchać - stwierdza Amber. - Myślą, że jesteśmy walnięte.
- Dzięki tobie - wytykam.
Mężczyzna podchodzi krok bliżej i celuje palcem w nasze okno. Spoglądam na Amber
i Dreę, ale nie potrafię stwierdzić, o którą z nas mu chodzi, na kogo patrzy, i czy to jestem ja.
Mrużę oczy, wytężając wzrok. Ale on uchyla czapki na pożegnanie i zwyczajnie odchodzi.
Rozdział 10
- Jesteś gotowa? - Drea stoi w drzwiach naszego pokoju. Czeka na mnie i dokonuje
ostatniej inspekcji swojego wyglądu w lustrze. Wiesza sobie na szyi ręcznik z monogram [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl