[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odbyć jutro wieczorem?
Czy zdoła wytrzymać godzinę tortur? Wiedziała, że powinna się wykręcić; powie-
dzieć, że obiecała zaopiekować się Oliverem i Rose. Ale to nie było w jej stylu. Poza tym
Loganowi przydałaby się jeszcze jedna lekcja. Nie mogła go zawieść. Zwiadoma, że sa-
ma siebie skazuje na cierpienie, zapewniła szefa, że tak, wtorkowy wieczór jej pasuje.
Nie szło mu, nie mógł się skupić. W połowie lekcji niemal gotów był się poddać.
Dziwne. W porównaniu z pierwszą lekcją dziś powinno mu być znacznie łatwiej.
Po pierwsze mniej więcej już wiedział, jak stawiać nogi, a po drugie Sally zrezygnowała
z żółtej sukienki z dekoltem na plecach na rzecz zwykłego T-shirtu z długimi rękawami i
chłopięcych dżinsów.
Teoretycznie więc nic go nie kusiło, żaden widok gołych ramion czy nóg. Sally by-
ła zakryta od stóp do głów. Mimo to nie potrafił skoncentrować się na tańcu. Wyczuwał
pod palcami ciepło bijące z jej ciała, wdychał zapach jej włosów, skóry. No i był świa-
dom jej pięknie wykrojonych ust. Uśmiechały się tak ponętnie.
Najbardziej ciążyła mu własna nieporadność, która powodowała, że co rusz zderzał
się z Sally. Każdy najlżejszy kontakt, każde przypadkowe muśnięcie przyprawiało go o
dreszcze. W przeszłości, kiedy jakaś kobieta wzbudzała w nim pożądanie, przystępował
do działania. Tyle że starannie dobierał obiekt uwodzenia: szukał kobiet pragmatycz-
nych, które dla seksu czy miłości nigdy nie zrezygnowałyby z kariery.
Ale w przeszłości nie znał Sally Finch. Słodkiej, uroczej i bardzo niebezpiecznej
Sally.
R
L
T
Instynktownie czuł, że jeśli wyląduje z nią w łóżku, będzie chciał ją w nim zatrzy-
mać na zawsze. A takiej możliwości nie przewidywał jego pięcioletni plan.
- Logan, prowadz ciałem, nie nogami - usłyszał polecenie.
Strużka potu pociekła mu po plecach. Jeśli będzie prowadził ciałem, to znów się
zderzy z Sally.
- Patrz w lewo, żebyś widział, co jest przed tobą.
Popatrzył w lewo.
- Uśmiechaj się.
- Nie mogę. - Za wiele od niego żąda.
Utwór, w rytm którego tańczyli, dobiegł końca.
- Zwietnie było - pochwaliła Sally.
- Naprawdę tak uważasz?
- Oczywiście. Już prawie opanowałeś walca. - Podeszła do odtwarzacza. - Zasta-
nawiałeś się, jakich innych tańców chciałbyś się nauczyć?
- Innych?
- Cały wieczór zamierzasz tańczyć tylko walca?
- Zamierzam zatańczyć tylko raz.
- Nie żartuj, Logan. A resztę wieczoru będziesz siedział?
- Tak.
- Twoja partnerka będzie zawiedziona. Na balach się tańczy.
Zawiedziona? Nie miał partnerki na bal. Do tej pory nawet nie zaczął jej szukać.
Po pierwsze, sam bal kojarzył mu się raczej z obowiązkiem niż przyjemnością, a po dru-
gie, żadna z kobiet, z którymi się spotykał, jakoś mu nie odpowiadała jako partnerka do
tańca.
Sally przez chwilę wciskała przyciski, aż znalazła muzykę nowoczesną, rytmiczną.
- Może spróbujemy disco? - Uśmiechnęła się szeroko. - Chadzasz do klubów,
prawda?
- Od czasu do czasu. A na balu disco jest dozwolone? - spytał, próbując przekrzy-
czeć perkusję.
R
L
T
- Zdziwiłabym się, gdyby nie puścili paru takich kawałków. W końcu nie żyjemy
w dziewiętnastym wieku. - Na zmianę to wyginała się, to podskakiwała. - No, przyłącz
się do mnie, Logan. Pokaż, co umiesz.
Wolałby stać i patrzeć na nią. Była taka śliczna, taka wdzięczna i pełna życia. Ale
kołysząc zmysłowo biodrami, podeszła bliżej i wyciągnęła do niego ręce.
- Nie musisz krążyć po parkiecie.
Speszony zaczął wykonywać jakieś niezdarne ruchy.
- Zamknij oczy - poleciła mu. - Zapomnij, że tu jestem. Po prostu wczuj się w
rytm.
Pomogło. Aatwiej było, gdy jej nie widział.
- Rozluznij mięśnie. - Głos Sally rozległ się tuż obok. Kiedy uniósł powieki, ujrzał
jej wyginające się ciało. - No... - obdarzyła go uśmiechem - zapomnij, że jesteś panem
prezesem i daj czadu.
Ujmując jego ręce, przyciągnęła go do siebie. Nie wytrzymał. Pokusa okazała się
zbyt silna. Postąpiwszy krok w jej stronę, zgarnął Sally w ramiona i przywarł ustami do
jej warg.
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
Znieruchomiała. Wszystko w niej zastygło, kiedy Logan ją pocałował. Ogarnął ją
strach, przypomniała sobie bowiem inny wieczór, innego mężczyznę, który z nią tańczył,
i inny pocałunek, który obrócił się w koszmar.
Po chwili jednak strach ustąpił miejsca rozsądkowi. Logan Black to nie Kyle Fran-
cis. Różnili się jak dzień i noc. Dziś tańczyła z Loganem, nie z Kyle'em. Z Loganem,
którego znała. Z którym wiele razy była sam na sam. Który przedstawił ją swojej babci.
Objęła go za szyję. Już się nie wahała, była w siódmym niebie. Całował ją leniwie,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Indeks
- McMahon_Barbara_ _Harlequin_Romans_884_ _Slodka_niespodzianka
- Krzysztonâ_Barbara_ _Kapitan_Derko_ _Czlowiek_w_czarnym_kapeluszu
- Barbara Cartland Love, Lords & Lady Birds (pdf)
- Cartland Barbara Poskromienie lady Lorindy
- McMahon_Barbara_ _Zloty_piasek_pustyni
- Delinky Barbara Dom na klifie
- Cartland Barbara CygaĹski urok
- Barbara Dunlop Kobieta z charakterem
- McMahon Barbara Jak znaleĹÄ dobrego mÄza
- Delinsky Barbara ZmysĹowy burgund
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nie-szalona.pev.pl