[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Czy przyzna się do winy?
- Jaka będzie linia obrony?
- To było dziś rano - wyjaśnił Boo ojciec. - Motłoch pod gmachem sądu.
- Nie możesz się pozbyć tej sprawy? - zapytała Boo.
- Nie.
- Będziesz w sądzie?
- Tak.
- Kiedy?
- W sierpniu.
- Jak zwykle. %7łegnaj, Vail - powiedziała jej matka, wzdychając dramatycznie. - Będziemy
jedyną rodziną męczącą się w Highland Park w sierpniu. To żenujące.
- A ja mogę? - zapytała Boo.
- Tak, przecież możecie pojechać z mamą do Vail - odpowiedział Scott.
- Nie. Chcę iść na rozprawę.
- Chcesz iść na salę sądową?
- Jeszcze nie będzie szkoły.
- Nie, nie możesz, moja mała - stwierdziła jej matka. - Proces o morderstwo nie jest dla
dziewięcioletnich dziewczynek.
- Ale będę świadkiem tego, jak tworzy się historia. Matka wydała z siebie kolejne teatralne
westchnięcie.
- Codziennie jest jakiś proces o morderstwo.
- Nie, mam na myśli to, że Scott będzie reprezentował istotę ludzką.
Jej ojciec spojrzał na nią, a ona na niego, i oboje wybuchnęli śmiechem.
Rebecca nie była w nastroju do żartów.
- Ale to nie zachwieje twoją pozycją w firmie?
Było to jedyne pytanie, które mu zadała, kiedy wracali do siebie. Jej sposób na zadanie
pytania:  Czy nie wpłynie to na twoje zarobki? .
- Nie, oczywiście, że nie. Wciąż jestem prawnikiem Toma Dibrella.
Po jej minie było widać, że nie jest przekonana.
- Posłuchaj, kochanie, Bobby zajmuje się sprawą. Przejdzie przez nią, dziewczyna zostanie
skazana i wszystko wróci do normy. Nie martw się.
Ale Scott się przejmował. Poczucie, że oto czarne chmury zawisły nad nim, jeszcze się
spotęgowało. Opadł na swój fotel w sypialni i pilotem włączył telewizor. Ostatnie wiadomości.
Była to relacja z popołudniowego pogrzebu Clarka McCalla. Na filmie było widać, jak ludzie w
czarnych garniturach i sukienkach wchodzą do Pierwszego Zjednoczonego Kościoła Metodystów
w Highland Park. Bogaci, biali, ważni, w tym wiceprezydent, członkowie Kongresu, gubernator,
burmistrz i starszy wspólnik Scotta.
ROZDZIAł DZIESIąTY
Pozostałe dni czerwca minęły spokojnie. Temperatura pięła się stopniowo do góry wraz z
nadejściem lata, a słupek rtęci pod koniec miesiąca zatrzymał się na trzydziestu ośmiu stopniach.
Deszcz pojawiał się sporadycznie i słońce smagało niemiłosiernie ziemię. Dęby zakopały głębiej
swoje korzenie, żeby wyssać ostatnią kroplę wody ze spieczonej teksaskiej gleby, i wszystkie
stworzenia kuliły się pod żarem bezwzględnego lata, poza bogatymi rodzinami w Dallas, które
mogły sobie pozwolić na ucieczkę do chłodniejszego Kolorado czy zimniejszej Kalifornii. Ci,
którym się powodziło gorzej, musieli polegać na klimatyzacji i basenach za domem, żeby
przetrwać upał.
Rebecca Fenney niestrudzenie pięła się po drabinie społecznej Highland Park, Boo Fenney
siedziała przy komputerze i czytała książki, Consuela de la Rosa cieszyła się z powrotu Estebana
Garcii znad granicy, Scott Fenney zarobił dwieście godzin po trzysta pięćdziesiąt dolarów na
bogatych klientach firmy Ford Stevens, Bobby Herrin zarobił sto godzin po pięćdziesiąt dolarów
na jedynej niepłacącej klientce firmy, a federalna ława Przysięgłych formalnie oskarżyła
Shawandę Jones o morderstwo Clarka McCalla. Wyznaczono kaucję w wysokości jednego
miliona dolarów, co oznaczało, że pozostanie w areszcie do odczytania wyroku, kiedy to albo
odejdzie wolna, albo też będzie odesłana do więzienia federalnego, gdzie rozpocznie
odsiadywanie wyroku lub będzie czekać na egzekucję. Dzwoniła do swojego prawnika
codziennie, czasami po kilka razy na dzień, zawsze histerycznie płacząc zarówno z powodu
braku swojej córki, jak i heroiny. Nie mając pojęcia, gdzie może zdobyć dla niej heroinę,
adwokat zrobił jedną rzecz, żeby się w końcu, kurwa, zamknęła: zgodził się przyprowadzić jej
córkę, by mogła się z nią zobaczyć w areszcie. Albo przynajmniej polecić Bobby emu, żeby ją
przyprowadził.
Ale Bobby się poddał - ze strachu.
- Kurde, Scotty, wschodnie Dallas jest dla mnie wystarczająco przerażające - powiedział. -
Gruby białas, taki jak ja, nie przetrwałby nawet pięciu minut w południowym Dallas. Wybacz,
stary, ale nie będę ryzykował życia za pięćdziesiąt dolarów za godzinę!
I tak drugiego lipca, i pierwszego dnia, w którym temperatura przekroczyła czterdzieści
stopni, A. Scott Fenney, wspólnik w firmie Ford Stevens, z pensją siedmiuset pięćdziesięciu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl