[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Będę musiała się postarać o kogoś na cały etat. Myślę, że firma może
pozwolić sobie na takie szaleństwo. Szczególnie teraz, kiedy Anne
odchodzi.
- Zwietny pomysł! - pochwalił Grant, patrząc na nią z miłością.
Tim odchrząknął znacząco.
- Czy wy dwoje macie zamiar zacząć od nowa, czy może jednak
pomożecie nam przygotować to przyjęcie? Marny już wszystkie
dekoracje oprócz wideł i siodła.
- Zajmę się siodłem - zaoferował swą pomoc Grant, mrugając
porozumiewawczo do Merry.
Parsknęła śmiechem. Przypomniały jej się frywolne uwagi
Granta o specjalnym przeznaczeniu siodła, kiedy kochali się w biurze.
Zielone oczy obiecywały, że wrócą do tego tematu w nieco bardziej
sprzyjających okolicznościach.
189
RS
EPILOG
Merry na palcach podeszła do biurka, za którym siedział jej mąż,
pochylony nad szeroką płachtą wydruku komputerowego.
- Cześć! - powiedziała miękko, obejmując go za szyję i całując
odsłonięty kark
Grant odchylił się do tyłu i pogładził ramiona żony.
- Cześć, skarbie! Jak się udał bal?
- Były małe problemy, ale ogólnie poszło całkiem niezle. Co
robisz?
- Przeglądam program, który przygotowujemy dla nowego
klienta. Jego dotychczasowy system woła o pomstę do nieba, ale gość
jest bardzo uparty. Próbujemy go przekonać, że naprawdę potrzebuje
czegoś nowocześniejszego.
- Jestem pewna, że wam się uda - uśmiechnęła się Merry do
męża.
Niewielu było biznesmenów w okolicy Springfield, którzy
potrafili się oprzeć modernizacji proponowanej przez dwóch -
wyśmienitych specjalistów od komputerów z Bryant & Castle
Consulting.
- Dużo ci jeszcze zostało? - spytała, znacząco zniżając głos.
Mężczyzna wyłączył komputer i podniósł się zza biurka.
- To zależy, co chcesz zaproponować? - uśmiechnął się, biorąc ją
w ramiona
- Zobaczysz - szepnęła Merry, wspinając się na palce.
190
RS
Trzymając ją tak blisko, jak pozwalał zaokrąglony brzuszek,
Grant odwzajemnił pocałunek. Pragnął jej tak samo, jak w dniu, kiedy
się poznali. Nawet po prawie dwóch latach małżeństwa nie mogli się
sobą nasycić.
- Może przeszlibyśmy do sypialni i tam zastanowimy się nad
twoją propozycją?
- Zwietny pomysł! - przytaknęła.
- Grant! Czy mógłbyś rzucić okiem na mój magnetofon? Chyba
coś się popsuło! Madonna brzmi jak jakaś śpiewaczka operowa
Z piersi mężczyzny wyrwał się cichy jęk.
- Czy to nie mogłoby poczekać do jutra, Melindo? Przechylona
przez otaczającą schody barierkę, Melinda popatrzyła na niego z
błaganiem w oczach.
- Ależ, Grant, ja odrabiam lekcje! Wiesz przecież, że nie potrafię
się skupić, jeśli nic nie gra!
- Merry? W drzwiach salonu pojawiła się jasna główka
Meaghan. - Dzwoni Marsha. Chodzi o tę przymiarkę.
Siostra potakująco kiwnęła głową.
- Tak, wiem. Nie rozumiem tylko, dlaczego muszę co tydzień
chodzić do krawcowej? Czy ona myśli, że z dnia na dzień zmieniam
wymiary?
- Lepiej sama jej to powiedz - stwierdziła Meaghan, wręczając
Merry słuchawkę. - Dostrzegam u niej wyrazne objawy przedślubnego
ogłupienia.
Grant nie potrafił powstrzymać się od śmiechu.
191
RS
- Coś mi to przypomina. Dziś rano przyłapałem Tima jak
krzyczał na komputer.
- Grant! - przypomniała mu Melinda, mocniej przechylając się
przez barierkę.
- Uważaj, Melindo! Szkoda by było, gdybyś spadła i skręciła
sobie ten śliczny karczek - ostrzegł ją poważnie, po czym, rzucając
żonie przepraszające spojrzenie, ruszył, na górę. - Zobaczę, co z tym
magnetofonem, a ty zajmij się Marshą.
Merry skinęła głową.
- Zgoda. Zobaczymy się pózniej w naszym pokoju?
- Jasne! - uśmiechnął się Grant, zawracając i całując ją w
policzek. - No, więc, o co właściwie chodzi z tą operą, Melindo? Ja
tam lubię operę.
- Och, Grant! Opera to taki przeżytek!
Merry westchnęła ciężko i ujęła podaną jej przez Meaghan
słuchawkę.
- Marsha? Tak, to ja. Czy możesz mi wyjaśnić, dlaczego tak
upierasz się przy tej przymiarce?
Kiedy pół godziny pózniej Grant zajrzał do sypialni, żona już
tam na niego czekała. Zamknął drzwi i przekręcił tkwiący w nich
klucz. Siedząca na łóżku Merry roześmiała się, rozbawiona tymi
środkami ostrożności, ale on zmarszczył brwi, zatykając jej usta
dłonią.
- Ciii - ostrzegł. - Czy chcesz, żeby one dowiedziały się, że
jesteśmy tu sami?
Merry przecząco pokręciła głową.
192
RS
- Nie! Skądże znowu! Jeśli się dowiedzą, będą chciały znowu
nas rozdzielić.
- Właśnie! - skrzywił się Grant, rozpinając koszulę. -Dobry
Boże, Merry, jakaś ty piękna! - Westchnął, obrzucając pełnym
aprobaty spojrzeniem koronkową kombinację, którą włożyła, czekając
na niego.
Dwa lata małżeństwa nie przyćmiły zadowolenia, z jakim Merry
przyjmowała komplementy Granta. Nadal potrafił sprawić, że czuła
się najpiękniejszą i najbardziej godną pożądania kobietą na świecie.
Nawet teraz, kiedy wkrótce miało przyjść na świat ich pierwsze
dziecko.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Indeks
- M345. (Duo) Metcalfe Josie Rodzina Ffrenchow 01 Sen o szczÄĹciu
- 396. Milburne Melanie SzczÄĹliwy horoskop
- Robert Katee SzczÄĹliwa zamiana
- Jane Heller SzczÄĹliwe gwiazdy
- Macomber Debbie Jak szczÄĹliwie wyjĹÄ za mÄĹź
- SZ083. Wilkinson Lee Rzymski brylant
- dzungla_miasta
- BuśÂyczow KiryśÂ Rycerze na rozdrośźach
- Bodyguard Dietz William C
- Du Maurier Daphne Oberza na pustkowiu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- teen-mushing.xlx.pl