[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ukołysana w jego ramionach w sypialni na piętrze, ukojona
jego staraniami, pozwoliła mu się rozpieszczać.
- Zuzanno - szepnął w ciemności, delikatnie gładząc jej
S
R
włosy za uszami, gdy przytuliła się do niego w łóżku. - Nie
martw się... o nas. Jeszcze możesz się zdziwić obrotem
spraw.
Prawie drzemiąc, przygryzła wargę, wiercąc się niespo-
kojnie.
- Och - mruknęła. - Co masz na myśli?
- To, co powiedziałaś przedtem... o tym, że wiesz, że
mogę zrealizować swe marzenia... Wiesz, możliwe, że mia-
łaś rację.
Nic nie odpowiedziała, pocałowała tylko czubek palca
muskającego jej usta.
- Jeżeli wierzysz we mnie - ciągnął miękko - a tak mi się
wydaje, nie martw się tylko o moją przyszłość. Mogę mieć
więcej możliwości, by się z nią borykać, niż ci się kiedykol-
wiek zdawało.
Jego słowa brzmiały pocieszająco, nawet jeśli podejrze-
wała, że były jedynie czczymi obietnicami. Wzdychając po-
kiwała głową.
- Wierzę ci - szepnęła. - W porządku... już nic nie
mów...
- Marzenia mogą się spełnić. Poczekaj, a zobaczysz.
Poczuła nagłe ukłucie w sercu, słysząc jego słowa pełne
nadziei. Czy naprawdę był tak naiwny? Mimo że prawie spa-
ła, zdała sobie sprawę z bolesnej ironii losu - on myślał, że
rozwiewał jej obawy, ale dopiero co wypowiedziane słowa
tylko potwierdziły jej najgorsze lęki. Craig istniał w świecie
fantazji i marzeń - a ona nie mogła z nim tam żyć.
Zacisnęła powieki, próbując powstrzymać łzy. Porozma-
wiają rano. Będzie musiała mu powiedzieć, wytłumaczyć,
że nie mogą być razem... Ale teraz chciała się delektować
ostatnimi chwilami uczucia błogości, ciepła i bezpieczeń-
stwa. Ucałowała jego miękkie ramię, przytuliła się do niego
i odpłynęła w sen.
S
R
Rozdział dziesiąty
Taca na małym stoliku koło łóżka była szczytem doskona-
łości: świeżo zaparzona kawa, przyrumieniona grzanka, ró-
żowy grejpfrut, maleńki bukiecik stokrotek, nawet poranna
gazeta, starannie złożona. Słońce świeciło oślepiająco. Ptaki
śpiewały na poruszanych wiatrem gałęziach drzew. Ale dla
Zuzanny, siedzącej na skraju łóżka, równie dobrze mógłby
to być najzimniejszy, najciemniejszy poranek grudnia. Nad
jej głową wisiała czarna chmura od czasu, gdy godzinę
wcześniej otworzyła oczy, obudzona dzwonkiem telefonu.
Ujrzała swe odbicie w lustrze. Włosy jej były potargane
i choć policzki miała zaróżowione, nie było to jedynie wyni-
kiem głębokiego snu; czuła się wyczerpana. Wyglądając
przez okno, zwróciła uwagę na coś leżącego w trawie koło
altany. Wstała, by przyjrzeć się dokładniej, i z przyspieszo-
nym biciem serca rozpoznała błysk metalowej sprzączki
przy szpalerze kwiatów. Momentalnie z całą wyrazistością
przypomniała sobie poprzednią noc. Zarumieniwszy się od-
wróciła się od okna.
Będzie musiała pozbierać rzeczy przed przybyciem pana
Rossa i kobiety zainteresowanej kupnem domu. To był pier-
wszy telefon, który wyrwał ją z błogiego, spokojnego snu.
Zaledwie się w pełni przebudziła, gdy zawisła nad nią czar-
na chmura, składająca się w równych częściach z poczucia
winy, skruchy, lęku i żalu. W samotności - Craig zniknął,
zanim się obudziła, zostawiwszy uprzednio tacę przy jej łóż-
S
R
ku - Zuzanna przemierzała wyłożone dywanami korytarze
wielkiego domu, obgryzając paznokcie i przeklinając cieka-
wskie koty, plączące się pod jej nogami.
Może gdyby Craig był tutaj, byłoby inaczej. Może zdołał-
by ukoić jej troski. Lecz pozostawiona sama sobie Zuzanna
osądziła i skazała siebie w rekordowo krótkim czasie. Zro-
biła bardzo zle i była to wyłącznie jej wina. W jasnym świet-
le dnia zdała sobie sprawę, że to, co myślała wczoraj pózną
nocą, melodramatycznie mijało się z prawdą. To nie on bę-
dzie pokrzywdzony - tylko ona. On - lekkoduch, włóczęga,
który zniknie lada dzień; może już teraz odszedł na dobre? -
prawdopodobnie nie będzie miał nic przeciwko ich... przy-
godzie. Ale ona już bardzo tego żałowała. Wiedziała, że za-
kochała się w Craigu Jordanie.
Choć nie miała wcale apetytu, ugryzła grzankę. Dlaczego
nie mogła być taka jak Lila? Kochaj ich, potem ich zostaw,
w nic się nie angażuj... Postanowiła jednak przynajmniej
pójść za radą Liii. Bliższy związek z Craigiem byłby dla niej
zgubny. Nawet jeśliby jej nie porzucił, powtórzyłaby się hi-
storia z Charliem - nierobem. Nie, powinna złapać, według
słów Liii, grubszą rybę". Przyjaciółka traktowała flirty jak
sport czy interes. Zuzanna wątpiła, czy będzie kiedykolwiek
aż tak cyniczna, lecz pragnąc zostać bardziej praktyczną",
zrobiła jeszcze coś złego - zgodziła się na randkę z Jackiem
Baxterem.
Jack był tak uprzejmie uparty, a Zuzanna - nieco oszoło-
miona, podatna na perswazje, że powinna zaplanować przy-
szłość bez Craiga - zaakceptowała zaproszenie Jacka na ko-
lację. Dziewczyna, sądząc, że odmowa równałaby się całko-
witemu zerwaniu kontaktu z nim, zgodziła się impulsywnie.
Teraz czuła się jeszcze gorzej. Wcale nie chciała się z nim
spotkać.
Właściwie nie chciała również oglądać Craiga. Z przera-
żeniem myślała o tym, że wcześniej czy pózniej spotkają się.
Gdyby się pojawił, planowała poważnie z nim porozma-
S
R
wiać. Chciała wyjaśnić, że wczorajsza noc była pierwsza
i ostatnia, nie powtórzyłaby się więcej. Mogiiby jednak zo-
stać. .. przyjaciółmi. Była pewna, że to najlepsze wyjście.
Tak, była pewna. Skrzywiwszy się wypiła kawę i zabrała
się do roboty. Pan Ross z klientką mieli przyjść za godzinę.
- Wspaniałe - powiedziała pani Tyler. - Widać, że pani
ciotka ma duszę artysty.
Pan Ross zakasłał cicho za jej plecami. Zuzanna skinęła
głową korpulentnej matronie, przekwitłej i przesadnie wy-
strojonej, mającej na sobie, zdawałoby się, całą zawartość
sejfu. Pierścionki, kolczyki, bransoletki, naszyjniki i broszki
migotały i pobrzękiwały, gdy przechadzała się po pokoju
dziennym, zachwycając się każdym szczegółem..
Do chwili poznaniapani Tyler Zuzanua widziała podobne
jej stworzenia tylko w gazetach, w rubryce kroniki towarzy-
skiej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Indeks
- William R. Forstchen Wing Commander 03 Fleet Action
- Jack Williamson Eldren 01 Lifeburst
- 087. Williams Cathy Karaibska rapsodia
- Williams Bronwyn Ĺźona dla marynarza
- Williams Nial DotkniÄci miĹoĹciÄ
- Bodyguard Dietz William C
- 236. DUO Kendrick Sharon Milioner z Rzymu
- Agata Christie Obligacje za milion dolarĂłw
- Courths Mahler Jadwiga Milionerka
- SZ083. Wilkinson Lee Rzymski brylant
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oknaszczecin.pev.pl