[ Pobierz całość w formacie PDF ]

działaniem. Nie będzie trzeciego wypadku.
Dotyk ust Nicola spowodował, że Kiley przywarła do niego w
namiętnym pocałunku. Nicolo stracił panowanie nad sobą, czuł tylko, jak
bardzo jej pragnie.
- Chcę się z tobą kochać. Tu i teraz.
- Nigdzie się nie wybieram - roześmiała się Kiley. - Możesz mnie mieć
gdziekolwiek. Kiedykolwiek. Jakkolwiek. - Ją też ogarnęło pożądanie.
- W takim razie...
Wysunęła się z jego objęć i szybko zdjęła bluzkę. Nicolo nie czekał, aż
zdejmie stanik, sam go rozpiął i odrzucił na bok. Usiadła mu na kolanach i
nogami oplotła jego biodra. Zaczęła mu rozpinać koszulę, ale Nicolo nie chciał
czekać tak długo i zerwał ją z siebie jednym ruchem. Chciał jak najszybciej
poczuć jej zręczne palce na swoim ciele.
Była piękna, miękka i delikatna i tak bardzo godna pożądania. Przesuwał
dłońmi po jej ciele, dotykał piersi, obejmował jej cienką talię. Kiley odchyliła
S
R
głowę do tyłu, by mógł całować jej szyję i ramiona. Całe jej ciało domagało się
jego pieszczot. Pieścił je, ale to mu nie wystarczało.
Rozpiął jej dżinsy i ściągnął je, odsłaniając znamię w kształcie kwiatu.
Leżała teraz na podłodze, jej złota opalenizna odcinała się od ciemnego
parkietu, a rozwiane, rude włosy jaśniały czerwienią. Nicolo zdjął dżinsy i wbił
się w nią gwałtownym ruchem, a jej okrzyki rozkoszy rozbrzmiewały echem w
pustym domu.
Omal jej nie utracił. Myśl, że już nie mógłby jej trzymać w ramionach,
całować jej i kochać się z nią, doprowadzała go do szaleństwa. Nigdy w życiu
tak gwałtownie nie pragnął żadnej kobiety, nigdy nie był tak odurzony pożą-
daniem, żeby na nic nie zwracać uwagi.
- Nie przestawaj - prosiła.
Kiley uniosła biodra do góry, oddając mu się bez reszty, niczego nie
ukrywając. Oddawała mu nie tylko swoje ciało, ale wszystkie swoje myśli i
uczucia, szczerze i bez żadnych zahamowań.
Jej zielone oczy pałały, ujawniając wszystkie emocje. Nicolo wiedział
już, że wyrażały miłość i bezgraniczne oddanie. Posiadając tę wiedzę, zatracił
się wraz z nią w tej ostatecznej rozkoszy, która nigdy nie powinna mieć
miejsca.
Kiedy już doszedł do siebie, zdał sobie nagle sprawę z faktu, że Kiley się
w nim zakochała, a to, co on robi, to nikczemność. Wziął ją w ramiona i
zaniósł do sypialni, a w głowie kołatały mu się uporczywe myśli.
Co on, u diabła, zrobił... I jak mu się uda z tego wybrnąć?
Kiedy Kiley zbudziła się następnego ranka, znalazła na poduszce krótką
informację od Nicola, że spędzi cały dzień w biurze. Pod pierwszą kartką
leżała druga, która nie była tak oschła. Nicolo przywoływał w niej
S
R
wspomnienia z ich ostatniej nocy, co spowodowało, że Kiley oblała się rados-
nym rumieńcem.
Cieszyła się z tej wiadomości, choć pierwsza ją rozczarowała. Lecz w
końcu czego się mogła spodziewać? Z powodu jej wypadku Nicolo opuścił tyle
dni w pracy, że teraz musi być zawalony robotą.
Kiley zajęła się rozpakowywaniem walizek i innymi drobnymi
czynnościami, a kiedy zbliżało się południe, postanowiła zaskoczyć swojego
męża. Wiedziała już, co on lubi, i zamówiła jego ulubione potrawy. Były to
kurczak w sosie marsala, panzanella, czyli toskańska sałatka z chleba ze
świeżymi pomidorami, bazylią, oliwą i octem oraz orzeszki pistacjowe i gorzka
czekolada. Skompletowanie posiłku wymagało jedynie wykonania kilku
telefonów.
Kiedy dostarczono już te wszystkie przysmaki, Kiley włożyła je do
koszyka, który znalazła w szafce nad lodówką, a na wierzchu położyła gałązkę
wiciokrzewu. Rósł przy ogrodzeniu z tyłu domu. Myśl, że żywopłot Nicola
mógł powstać z pędu pnącza, które kwitło w ogrodzie jego dziadka, sprawiała
jej przyjemność. Tam po raz pierwszy zachwycił się zapachem wiciokrzewu... i
poczuł ból użądlenia przez pszczołę.
Potem zadzwoniła po taksówkę. Okazało się, że kierowca zna adres
głównej siedziby firmy Dante. Wysiadła przed imponującym wielkością
budynkiem biura i weszła do środka przez obrotowe drzwi. Zaskoczył ją widok
dwupoziomowego szklanego holu. Zatrzymała się, by podziwiać grę świateł na
przyciemnionych taflach szkła i przezroczystą rzezbę nad biurkiem
recepcjonisty.
Kiedy skierowała się w jego stronę, zatrzymał ją starszy mężczyzna o
bujnej, siwej czuprynie.
S
R
- Przepraszam, czy pani jest Kiley O'Dell? - spytał z melodyjną intonacją,
która zdradzała jego śródziemnomorskie pochodzenie.
- Teraz jestem Kiley Dante - uśmiechnęła się do niego.
- Oczywiście. - Otaksował ją przenikliwym spojrzeniem, w którym było
też dużo ciepła. - Wydaje mi się, moja droga, że już najwyższy czas, byśmy się
poznali. Jestem Primo Dante.
- Jest pan dziadkiem Nicola. - Kiley była ucieszona tym spotkaniem. -
Opowiadał mi o panu i o tym, że wychowywał pan jego i jego braci.
- Tak, Nicola, Severa i blizniaków. Po śmierci naszego syna Dominika i
jego żony Laury Nonna i ja wzięliśmy ich do siebie. - Ujął jej dłoń i pocałował
ją w oba policzki. - Przyszłaś odwiedzić Nicola?
- Pomyślałam, że przyniosę mu lunch. - Wskazała trzymany w ręku
koszyk.
- Co mu przyniosłaś? - Primo przesunął delikatnie palcem po gałązce
wiciokrzewu. Słuchał uważnie, kiedy wymieniała mu wszystkie dania. - Zdaje
się, że bardzo dobrze znasz upodobania mojego wnuka. A co masz dla siebie?
Nie pomyślałaś o sobie? To wszystko jest dla Nicola? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl