[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podtrzymywać także w Szanghaju.
 Wyobrażam sobie, że tak będzie!
 A co, jeżeli ja albo mój przyjaciel nie przypadniemu do gustu panu Hartungowi? Musimy wziąć to pod uwagę.
 Nie ma obaw!  zawołała Christa.  Starszy pan nigdy nie sprzeciwił się czemuś, co nam przypadło do gustu.
 Dla mnie jest to pocieszające, że tak dobrze zna pani pana Hartunga. Wie pani także, jakie zajmie stanowisko
wobec odpowiedzi, na którą czekam w Szanghaju?  spytał i powoli podniósł jej rękę, by znowu ją pocałować.
 Muszę już iść.
 Pozwoli pani, że trzymając tę śliczną dłoń odprowadzę ją wraz z panią do kabiny?
Nie odpowiedziała, tylko spokojnie ruszyła przed siebie. Szli w milczeniu, tylko od czasu do czasu Robert całował z
uwielbieniem rękę Christy. Przy drzwiach kabiny odezwała się pierwsza.
 Dobranoc. Dziś ostatni raz śpimy na morzu. Dziękuję za towarzystwo i do zobaczenia jutro rano.
 Do zobaczenia, Risto!
79
 Wcześniej jednak musi pan uwolnić moją rękę, bo nie mogę odejść bez niej.
 Chętnie zatrzymałbym was obie.
 A co ze snem?
 Szkoda czasu na spanie. %7łycie jest tak krótkie.
 Nie zgadzam się z panem. Padam ze zmęczenia i muszę się wyspać.
 W takim razie ja muszę oddać pani rękę  westchnął głęboko. Pocałował szybko dłoń jeszcze raz, spojrzał z
uśmiechem w oczy,
ukłonił się i szepnął po cichu, ale bardzo wyraznie:
 Dobranoc, Christo Hartung!
Zaniemówiła. Poczerwieniała jak burak, ale zanim zdecydowała się na odpowiedz, Robert odwrócił się i szybko
odszedł.
Patrzyła za nim przez chwilę. Pokiwała głową i zamknęła za sobą drzwi. Walizki były już w zasadzie spakowane.
Zostało zaledwie kilka drobiazgów.
Christa położyła się, ale nawet nie próbowała zasnąć. Cały czas zastanawiała się, w jaki sposób Robert odkrył jej
prawdziwe nazwisko. Cieszyła się, że znał już prawdę. Nie musiała bać się jutrzejszego spotkania z ojcem, bo jedyny
problem z tym związany miała w zasadzie z głowy. Uśmiechnęła się zadowolona i zasnęła jak kamień.
Znacznie mniej spokojna noc czekała Marię, nadchodzący poranek miał przynieść jej wielkie rozczarowanie. Nie
ulegało wątpliwości, że Robert Bredow, za którego uważała Maxa, natychmiast przestanie się nią interesować, gdy
tylko dowie się, kto naprawdę jest bogatą Christą Hartung.
Zupełnie tak samo, spędzili ostatnią noc na statku obaj panowie: Robert spał jak suseł, natomiast Max szamotał się z
myślami, częściowo o Marii, częściowo o na nowo potwierdzonym niebezpieczeństwie grożącym Robertowi. W
niemieckim konsulacie czekały go wiadomości od prokurenta, który obserwował dyskretnie poczynania Chińczyka
w Duisburgu.
VII
Od godziny  Oceana" stała już przy nabrzeżu portu w Szanghaju, gdy wpuszczono gości na pokład. Wśród
pierwszych wchodzących był elegancko ubrany pan, który  gdyby nie siwizna na skroniach  mógł uchodzić za
trzydziestolatka. Elastycznym krokiem wszedł po trapie i niemal biegiem ruszył na pokład pierwszej klasy. Bez
wahania skierował się do grupki młodych ludzi, wśród których rozpoznał córkę. Christa z rozłożonymi ramionami
rzuciła mu się na szyję.
 Dziecko nareszcie przyjechałaś! Nawet nie wiesz, jak się cieszę.
 Tatusiu, najdroższy! Ja również. Widzę, że wciąż jesteś moim przystojnym i eleganckim tatusiem, z którego
zawsze byłam taka dumna  wołała Christa, całując ojca w policzki, w usta, gdzie popadło.
Pozostali przyglądali się powitaniu z daleka. Jedynie Max zrobił niewyrazną minę i natychmiast popatrzył na Marię,
która czerwona jak rak odwracała oczy, unikając jego pytającego spojrzenia. Szkoda, bo nie wiedziała z jaką ulgą
odetchnął w tym momencie. Dosłownie kamień spadł mu z serca. Kobieta, którą uwielbiał, nie była więc córką
bogacza, a jedynie  podobnie jak on  odgrywała cudzą rolę.
Dopiero po dłuższej chwili Christa wypuściła wreszcie ojca z uścisku i podeszła z nim najpierw do Marii.
 Tatusiu, to jest Maria Holm, moja niezwykle sympatyczna towarzyszka podróży.
 Miło mi panią poznać  odpowiedział starszy pan serdecznym tonem i schylił się, by po rycersku pocałować
Marię w rękę.  Jedno-
81
cześnie pragnę pani podziękować za trud, który sobie pani zadała, by cało przywiezć aż tu mojego dzikusa.
 Ależ, panie Hartung!  sprzeciwiła się Maria przejęta serdecznym tonem podziękowań.  Ta podróż to dla mnie
żaden trud, ale prawdziwa przyjemność.
 Tym bardziej się cieszę, że mogę gościć panią u siebie, panno Holm. No, dziecko, przedstaw mi pozostałych
twoich przyjaciół
 zwrócił się do Christy.
 Chętnie, tato, zwłaszcza że ci ludzie bardzo się starali, aby mnie i Marii ułatwić i uprzyjemnić długą podróż.
Roya, który już użera się ze swoim hinduskim służącym, chyba nie muszę ci przedstawiać.
 No nie! Hello, Harrison! Co słychać?
 Dziękuję, panie Hartung. Jakoś leci, a pan jak się miewa? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl