[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Widok ubranej Suzanne przywrócił wszystkim poczucie wstydu. Czterej mężczyzni czym
prędzej sięgnęli po przyodziewek.
Michael przyjrzał się sobie w lustrzanych taflach na końcu pokoju.
- Trochę nieszczególne te łachy - stwierdził. - Ale fakt, że wygodne. Richard parsknął
śmiechem.
- Wyglądasz jak pedzio.
- A ty niby nie, palancie? - odciął się żywo Michael.
- Dość tego!  warknął Donald.  Nie życzę sobie sporów między nami. Zachowajcie je
dla tych, z którymi będziemy mieć do czynienia. To mi nasuwa pomysł wystawienia warty.
- O czym ty, u diabła, mówisz? - zapytał Richard. - To nie są ćwiczenia wojskowe. Ja mam
zamiar jeść, a potem idę kimać. Mam w nosie twoją wartę.
-Wszyscy jesteśmy zmęczeni. Ale musimy wziąć pod uwagę, że są tu drzwi, których nie
możemy w żaden sposób zabezpieczyć - zauważył Donald.
Wszyscy rozejrzeli się dookoła. Istotnie, na końcu pokoju, na wprost luster, znajdowały się
drzwi. Były równie białe jak wszystko w tym wnętrzu i nie miały ani klamki, ani zamka, ani
zawiasów.
- Musimy zachować czujność - dodał Donald. - Nie chcę, żeby ci Rosjanie, czy kimkolwiek
są ci ludzie, zakradli się tutaj i zrobili z nami, co chcą.
103
- Sądząc po trudach, jakie zadali sobie z tym mieszkaniem, nie wydaje mi się, żeby twoja
paranoja była uzasadniona. I myślałam, że ustaliliśmy już, że nie mamy tu do czynienia z
Rosjanami - stwierdziła Suzanne.
- Dobra, wy się kłóćcie - powiedział Richard. Podszedł do stołu i uniósł pokrywę jednego z
półmisków. Smakowity aromat wypełnił pokój.
- Co to jest? - zapytał Michael. Nachylił się, żeby lepiej widzieć.
- Nie mam pojęcia - odparł Richard. Podniósł łyżkę. Parująca potrawa miała kremowy kolor
i konsystencję kaszki na mleku. - Wygląda jak papka, a pachnie niesamowicie. -Włożył łyżkę do
ust i spróbował. - Niech mnie diabli! Skąd wiedzieli? Smakuje jak moje ulubione żarcie: stek.
Michael również spróbował.
- Stek? Czyś ty oszalał? Smakuje jak pataty.
- Spadaj! Ty i twoje pataty - ofuknął go Richard. Usiadł na jednym z krzeseł i nałożył sobie
pokazną chochlę potrawy. - Tylko to jedno ci w głowie.
Michael usiadł naprzeciw niego i także nałożył sobie porcję.
- Przepraszam bardzo - powiedział z przekąsem. - Tak się składa, że lubię pataty.
Suzanne i Perry zbliżyli się do stołu. Rozmowa nurków wzbudziła ich ciekawość, a do tego
dręczył ich niemal nieodparty głód. Suzanne pierwsza spróbowała dziwnej potrawy.
- To niewiarygodne - powiedziała. - Smakuje jak mango.
- Aż się wierzyć nie chce - odparł Perry. - Bo ja czuję smak świeżej kukurydzy, takiej
prosto z kolby. Suzanne spróbowała jeszcze raz.
- Dla mnie to jest mango, bez dwóch zdań. Może ta potrawa w jakiś sposób oszukuje nasze
mózgi, żeby interpretowały smak według naszych upodobań.
Nawet Donald był zaintrygowany. Podszedł do stołu i spróbował odrobinę papki. Z
niedowierzaniem pokręcił głową.
- Dla mnie to smakuje jak herbatniki. Zwieże maślane herbatniki. - Usiadł na jednym z
krzeseł. - Chyba jestem równie głodny jak wszyscy.
104
Wszyscy nałożyli sobie po porcji niezwykłego dania. Trudno im było powstrzymać się
przed sięgnięciem po dokładkę. Przekonali się też, że mrożony napój miał takie same właściwości:
smakował różnie, zależnie od upodobań pijącego.
Gdy tylko zaspokoili wilczy głód, wcześniejsze wyczerpanie i senność powróciły, i to ze
zdwojoną siłą. Walcząc z opadającymi powiekami, wstali od stołu i powlekli się do łóżek. Gdy
tylko naciągnęli na siebie koce, wszyscy poza Donal-dem zapadli w głęboki, twardy sen. Donald
zmagał się z ogarniającą go sennością, usiłując zachować czujność, ale była to daremna walka.
Kilka minut pózniej spał także i on.
W tej samej chwili, w której jego oczy zamknęły się wreszcie, na baldachimie każdego
łóżka pojawiło się niewielkie czerwone światełko. Jednocześnie z baldachimów spłynęła poświata,
otaczając śpiące postacie fioletową aureolą.
Rozdział 8
Maleńkie czerwone światełka nad łóżkami w pomieszczeniu mieszkalnym zmieniły barwę
na zieloną i fioletowa poświata przygasła. Chwilę pózniej one również zamigotały i zgasły.
Perry obudził się jako pierwszy. Nie było to stopniowe przejście, ale gwałtowny przeskok
od głębokiego snu do pełnej świadomości. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w baldachim nad [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl