[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie \ałuję, \e się stamtąd wynieśliśmy. Za moich czasów wszystko
wyglądało lepiej. Teraz wpuszczają ka\dego. Za mojej młodości przebieraliśmy
się do posiłków. Nie garb się, Paige  rzuciła na stronie.
 Wiesz, \e wyglądasz wtedy nieatrakcyjnie. O czym to ja mówiłam?
Ach, tak, w dawnych czasach obowiązywały pewne zasady. Do podwieczorku
wkładało się rękawiczki i nikt się nie ubierał na biało przed Dniem Pamięci.
śadna dziewczyna nie ośmieliłaby się pokazać w szortach w miejscu
publicznym. A teraz noszą je nawet w samolocie.  Coco wstrząsnęła się z
oburzenia, perły zagrzechotały.  To wstyd.  Stuknęła laską dla większego
efektu.  Wstyd, powiadam. Paige nigdy nawet nie marzyłaby o czymś
podobnym. Prawda, Paige?
 Tak, babciu.
Prawdę mówiąc, nigdy nie chodziła w szortach. Odkąd w szkole dla
dziewcząt nazwano ją albinosem, nigdy nie odsłaniała nóg. Czemu przeczył jej
dzisiejszy strój.
Coco spojrzała z dezaprobatą na kolana dziewczyny. Nachyliła się do niej
i spytała szeptem:
 Czy ta spódnica nie jest trochę za krótka?
 Drugi kostium oddałam do prania.
Była to najlepsza wymówka, jaką potrafiła wymyślić, lecz z wyrazu
twarzy babki odgadła, \e nie na wiele się to zdało.
 Kobieta powinna być przygotowana na ka\dą okazję.  Po tej
reprymendzie wbiła swoje przeszywające spojrzenie w prawników.  Gdzie jest
klient panów?
 Shane musiał iść do pracy  odpowiedziała za nich Paige.
 Podobno pracuje we władzach wykonawczych? Coco znowu zwróciła
się do obu mę\czyzn. I znowu Paige ich uprzedziła.
 Jest detektywem na posterunku policji w Wentworth.
 Pytałam pana Biggsa  wyjaśniła cierpko babka.
 Przepraszam.
 Więc zobaczę mę\czyznę, za którego wychodzisz, dopiero jutro w
kościele?
 Prawdę mówiąc, nie bierzemy ślubu w kościele. Grzechot pereł był
niemal ogłuszający.
 Nie w kościele?  powtórzyła wolno Coco, jak gdyby się przesłyszała.
 Zlub odbędzie się tutaj  potwierdziła Paige. Poczuła, jak oblewa się
potem. Czy raczej perspiruje, jak powiedziałaby jej babka. Zresztą perspiracja i
pieniądze nale\ały do rzeczy, o których się nie mówi. Dyskretnie spróbowała
otrzeć kropelkę spływającą jej po karku. Gdyby wiedziała, \e zjawi się tutaj jej
rodzina, przypudrowałaby całe ciało, a nie tylko twarz. Nikt nie potrafił jej
zdenerwować tak jak oni.
 W kościele nie było ju\ wolnych terminów  wyjaśniła.
 Czemu tak się śpieszycie z tym ślubem?  zainteresował się nagle
ojciec.  Nie jesteś w cią\y, prawda?
 Bertrandzie, wystarczy!
Coco przyszpiliła go stalowym spojrzeniem.
 Nie jestem  zapewniła Paige ojca oraz prawników, gdyby mieli co do
tego jakieś wątpliwości.
 Przesunęliśmy datę ze względu na ostatnią wolę dziadka Shane a.
Miała nadzieję, \e nie zdradza zbyt wiele. Ostatecznie nie powiedziała, \e
wychodzi za Shane a tylko z powodu testamentu, chocia\ ze sposobu, w jaki
patrzyli na nią panowie Bottoms i Biggs było jasne, i\ doskonale o tym wiedzą.
Pan Biggs wziął na siebie wyjaśnienia.
 Pan Huntington musi się o\enić przed swymi trzydziestymi urodzinami,
które wypadają w najbli\szy wtorek, w przeciwnym razie nie otrzyma miliona
dolarów spadku.
Na Coco nie zrobiło to wra\enia.
 Rozmowy o pieniądzach są takie nieeleganckie, zgodzi się pan ze mną?
 No có\, ja...
Panu Biggsowi zabrakło słów. Paige miała wra\enie, \e nie zdarzało mu
się to często.
 Czy opowiadałem panom o kopalni diamentów w RPA, w którą
zainwestowałem?  spytał prawników jej ojciec z szerokim uśmiechem.  Rząd
wezwał mnie na pomoc.
 Chyba nie chcesz zaczynać teraz tej historii, tato?  przerwała Paige
nerwowo.
Po pierwsze, nie było w niej krztyny prawdy. Ojciec jednak, urodzony
gawędziarz, nie uwa\ał tego za wadę.
Pan Biggs, jakby zauwa\ając jej opór i chcąc poznać jego przyczynę,
wtrącił jednak natychmiast:
 Z chęcią jej wysłucham.
 Najpierw coś zjedzmy  zasugerowała Paige, sięgając po karty dań i
rozdając je ojcu i babce.  Na co macie ochotę? Umieram z głodu.  Z wyrazu
twarzy babki odgadła, \e mówienie o głodzie równie\ jest nieeleganckie. 
Przepraszam, babciu. Ale nie zdą\y  łam zjeść śniadania.
Przesunęła ręką po apaszce, przypominając sobie, w jaki sposób spędziła
poranek.
 Znowu się garbisz, Paige. I rozwiązała ci się apaszka. Mo\e powinnaś
nas opuścić na chwilę i ją poprawić.  Sugestia Coco brzmiała jak rozkaz.
 Nie!
Paige za nic w świecie nie zostawiłaby swojej rodziny sam na sam z
prawnikami. Nie mogła w \aden sposób opanować tej sytuacji, mogła jednak
próbować zminimalizować nieuniknione szkody. Znowu zajrzała do menu.
 Tuńczyk z grilla brzmi apetycznie, nie sądzicie?
 Panie Turner, miał nam pan opowiedzieć o kopalniach diamentów 
przypomniał pan Biggs.
 Mówcie mi Bertie  odparł ojciec.
 Wiesz, \e nie lubię tego przezwiska  wtrąciła Coco.
Tymczasem Paige przesyłała ojcu dyskretne znaki, \e powinien się
zachowywać najlepiej, jak potrafi. Pan Turner był jednak zbyt przejęty
perspektywą opowiedzenia jednej ze swych historii, by zwrócić na to uwagę.
 A mo\e lepsza będzie cielęcina?  Dziewczyna nadal rozpaczliwie
próbowała zwrócić uwagę zebranych na menu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl