[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się potwierdziła. Ten twój wóz przypomina mi trochę auto Batmana. -
Ujął Caine'a za ramiona swymi dużymi dłońmi i przyglądał mu się
przez dłuższą chwilę. - Słyszałem, że bracia Olsonowie niezle cię
pokiereszowali. Nadal błyszczące, bystre oczy wpatrywały się w
twarz wnuka. - Na szczęście nie jest tak zle, jak ludzie mówili.
- Siniaki zbladły.
86
RS
- To i dobrze - powiedział Devlin. - No i jak ona ci się widzi?
- Kto?
- Nie strugaj przede mną wariata, chłopcze. Mówię o twojej
żonie, naszej lekarce.
- Ona jest moją byłą żoną.
- Bzdura. Dopóki papież nie wystąpi w telewizji i nie zmieni
reguł, kościół nadal nie będzie uznawał rozwodów. Więc po mojemu
ona ciągle jest twoją żoną.
- Według władz stanu Nowy Jork moją żoną jest Tiffany.
- Jak słyszałem, już nie na długo.
Chociaż zdrada drugiej żony wydawała się Caine'owi mało
zabawna, roześmiał się.
- Szybko tu nowiny docierają.
- Zawsze tak było - zgodził się starszy pan. - Przykro mi, że ci
się nie ułożyło z tą rudowłosą modelką, ale czego się można
spodziewać po kobiecie, która ma imię jak nazwa sklepu z biżuterią.
- Chyba masz rację, dziadku.
Dziadek zawsze w ciężkich chwilach potrafił go wprowadzić w
lepszy nastrój. Prawie zawsze, poprawił się w duchu, gdyż pamiętał
czas, kiedy nawet on nie zdołał rozproszyć czarnej chmury, która
zawisła nad nim jak kir.
- Byłeś podobno na cmentarzu. Matty Johnson grabił liście koło
grobu żony i widział, jak stawiasz kwiaty u Dylana. Miął do ciebie
podejść i powitać cię w mieście, ale nadeszła Nora.
87
RS
Tej wyraznej sugestii Caine nie mógł pozostawić bez
odpowiedzi.
- Nie byliśmy umówieni. Pewnie mój niespodziewany przyjazd
ożywił w niej dawne wspomnienia.
- Tak właśnie z babcią uważamy. No więc?
- Co więc?
- Będziecie się spotykać?
- To małe miasteczko. Tego się nie uniknie. A poza tym ma mi
zdjąć szwy.
- Pokaż.
Caine pochylił głowę.
- Zwietna robota - przyznał Devlin z pewnym zdziwieniem. -
Pamiętam, że twoja mama usiłowała nauczyć ją, jeszcze jako
dziewczynkę, zeszywać łaty patchworków. W końcu zrezygnowała,
bo mała stale chodziła z pokłutymi palcami.
- Chyba doszła do wprawy.
- Na to wygląda - zgodził się Devlin. - Jadłeś śniadanie?
- Jeszcze nie. Myślałem, że po wyjściu od was wstąpię do
gospody Ingrid na kawę i jej sławne omlety.
- Chcesz złamać babci serce? Zrobiła dzisiaj rano naleśniki i
mamy do nich dżem rabarbarowy, wiesz, w tym słoiku z wypisanym
twoim imieniem.
- Teraz to już umieram z głodu.
Devlin otoczył wnuka ramieniem i poprowadził do kuchni. Była
pusta.
88
RS
- Widocznie babcia ucina sobie drzemkę.
- Tak wcześnie? - Caine rzucił okiem na stary, kuchenny budzik,
stojący na półce nad piecem. - Dopiero ósma.
- Bardzo rano wstała. Wez sobie kawy i siadaj. Zajrzę do niej. -
Devlin uśmiechnął się, lecz Caine usłyszał ton troski w jego głosie.
- Czy z nią wszystko w porządku?
- Zestarzała się. - Po raz pierwszy, odkąd Caine pamiętał,
dziadek unikał jego wzroku. - Siadaj. Zaraz wracam.
Caine nalał sobie kawy z powyginanego, aluminiowego dzbanka
i ostrożnie upił łyk. Była gorąca, czarna i mocna, z odrobiną cykorii.
Taki sposób parzenia kawy świadczył o nowoorleańskich korzeniach
Maggie O'Halloran.
- Przysnęła. - Devlin wrócił do kuchni. - Chyba nie chciałeś,
żebym ją obudził?
- Oczywiście, że nie. Na pewno nic jej nie jest?
- Caine, twoja babcia nie jest już młodą kobietą i czuje się coraz
bardziej zmęczona, zresztą jak my wszyscy w podeszłym wieku.
- Może zjem te naleśniki następnym razem.
- Nie bądz śmieszny. W mig je odgrzeję.
Podszedł do kuchni, szurając nogami. Caine nie mógłby siedzieć
i przyglądać się, jak prawie trzy razy starszy od niego człowiek mu
usługuje.
- Zrobimy to razem, dobrze?
89
RS
- Dobra - odparł Delvin - tylko nie mów babci. Wygarbowałaby
mi skórę, gdyby się dowiedziała, że zagoniłem cię do pracy, ledwo
przekroczyłeś nasz próg.
- Ani mru-mru - zgodził się Caine. Przygotowywali śniadanie w
przyjaznym milczeniu.
- Więc co zamierzasz zrobić, żeby Nora do ciebie wróciła?
- A skąd ci przyszło do głowy, że ja tego chcę?
- Tylko osioł by nie chciał.
- Nie owijasz w bawełnę, prawda?
- Gdybyś tego nie zauważył, chłopcze, to wiedz, że się starzeję i
nie mam czasu na subtelności.
Część naleśników była gotowa. Caine ułożył je w stos na talerzu
i zabrał się do następnej porcji.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Indeks
- Smith Lisa Jane Pamiętniki wampirów 05 Powrót o zmierzchu
- Greiman Lois PowrĂłt do Iowa
- Grey India Tajemnice domu mody Wyprawa do Florencji
- BuśÂyczow Kiryl Dziewczynka z przyszśÂośÂci
- !Georges Simenon ChiśÂskie cienie
- Farmer, Philip Jose Dayworld 01 Dayworld
- M026. Anderson Caroline MćÂski punkt w
- Schiller, Friedrich von Maria Stuart
- 56655043 Cutting to the Chase
- Roderick Thorp Szklana puśÂapka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blox.htw.pl