[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Można spróbować  powiedział Julek bez przekonania.
 Pewno, że można, tylko jak się stary dowie, to nie daj Boże.
Julek uścisnął mocno jego ramię.
395
 Możesz na mnie liczyć, Cegiełka.
Chłopiec łypnął złotawymi oczami.
 Na ciebie i na całą pakę. Byłem u Szymka. . .
 I co?
 W porządku. Załatwił mi już miejsce u Kasprzaka. Będę się uczył i pracował.
Przy radioaparatach, człowieku. A co u ciebie? Byłeś już z Karioką w kinie?
 Jeszcze nie.
 Ofiara. Na co czekasz?
 Już raz miałem z nią iść, ale tak jakoś wypadło. . .  zająknął się i pomyślał, że
nie warto opowiadać o tym zdarzeniu. Ujął kolegę pod ramię.  Chodz na chwilę do
mnie, to pogadamy.
 Człowieku, mówię ci, że nie mam czasu. Muszę walić po metrykę i inne papierki
potrzebne do podania.  Naraz szarpnął Julka za rękaw.  Ty, słuchaj, Szymek kazał
ci powiedzieć, że jutro o siedemnastej zbiórka  Pod Dębem . Masz zawiadomić Filipka
i Kariokę. Cygana biorę na siebie. Podobno zaczynamy nową akcję.
 Jaką?
396
 Nie mam pojęcia, ale nie martw się. Szymek ma głowę na karku.  Naraz syknął
z przejęciem, jakby sobie przypomniał coś niezwykle ważnego:  Czytałeś  Express ?
 Nie. A co się stało?
 To przeczytaj  wyciągnął zza koszuli zmiętą gazetę.  O, tu, na pierwszej
stronie.
Julek wyszarpnął mu z rąk gazetę.
Najpierw w zamęcie liter mignęło mu nazwisko Tolka Banana, po chwili przeczytał
już spokojniej wielki nagłówek:
TOLEK BANAN
ZGAOSIA SI DOBROWOLNIE
NA POSTERUNEK MILICJI
Nieoczekiwany koniec historii
Tolka Banana
 To sensacja  wyszeptał.
 Czytaj dalej  przynaglał go Cegiełka. Mówię ci, prawdziwa bomba.
397
Julkowi litery tańczyły przed oczyma. Wkrótce jednak opanował się.
Czytał głośno:
Wczoraj w godzinach popołudniowych na
posterunek w Otwocku pod Warszawą
zgłosił się dobrowolnie Tolek Banan. . .
Julek zająknął się. Głos uwiązł mu w gardle. Posłał Cegiełce pełne zdumienia spoj-
rzenie.
 Co o tym myślisz?
 No, co?  uśmiechnął się Cegiełka.  Ma chłopak honor i ambicję. Sam się
zgłosił. . . z fasonem. Jedno ci mogę powiedzieć, jak było, tak było, ale my nigdy o nim
nie zapomnimy.
Wolsztyn, czerwiec 1966 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl