[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Poniedziałek, 13 pazdziernika
Lars zatrzymał się przed domem Lilly, ale portier powiedział, \e ju\
wyszła. I kto tu mówi o chowaniu urazy.
To nasza najdłu\sza kłótnia.
Ledwie weszłam do szkoły, ktoś wcisnął mi w rękę petycję.
Bojkotujcie sklepy Ho!
Podpisz się i walcz z rasizmem.
Powiedziałam, \e nie podpiszę, a Boris, bo to on wręczył mi petycję,
stwierdził, \e jestem niewdzięcznicą, w jego kraju rząd latami tłumił
wszelkie głosy protestu i mam szczęście, \e \yję w państwie, gdzie mogę
podpisywać petycje bez obawy, \e tajna policja po mnie przyjedzie.
A ja mu powiedziałam, \e w Ameryce nie wpychamy swetrów w spodnie.
Jedno trzeba Lilly przyznać: działa szybko. W całej szkole wiszą plakaty
nawołujące do bojkotu.
I jeszcze jedno trzeba przyznać: kiedy Lilly się gniewa, to na dobre. W
ogóle się do mnie nie odzywa.
Szkoda, \e pan Gianini się ode mnie nie odczepi. Kogo obchodzą ułamki?
Działania na liczbach. Liczby mniejsze lub większe od zera, poło\one w
tej samej odległości od zera na osi, nazywamy liczbami dodatnimi i
ujemnymi.
JAK PRZETRWA LEKCJ MATEMATYKI
Ach, co robić na matmie!
Mo\liwości krąg niemały:
Mo\na ziewać i rysować,
Bzdur zapisać zeszyt cały.
Mo\na drzemać, mo\na marzyć,
W wizjach błogich się zagubić,
Mo\na mruczeć, mo\na nucić,
Mo\na się zanudzić.
Mo\na patrzeć na zegarek,
I pisać dzienniczek,
Có\, wszystkiego spróbowałam...
I skończyłam na niczym...!
Poniedziałek, pózniej, francuski
Nawet gdybym się nie pokłóciła z Lilly, nie mogłabym z nią dzisiaj usiąść
przy lunchu. Jest gwiazdą, walczy o sprawę. Przy naszym stoliku, gdzie
zazwyczaj zajadamy piero\ki z Shameeką i Ling Su, zebrał się spory
tłum. A na moim miejscu usiadł Boris Pelkowski!
Lilly na pewno jest w siódmym niebie. Zawsze chciała być muzą wielkiego
artysty.
Stałam tak jak idiotka, z głupią tacą z głupią sałatką, jedynym
wegetariańskim daniem, jakie dzisiaj mieli, bo spózniłam się na fasolkę, i
zastanawiałam się, z kim mam usiąść? W naszej stołówce jest tylko
dziesięć stołów, bo jemy lunch w ró\nym czasie. Jest stół nasz, z Lilly,
stół sportowców, cheerleaderek, bogaczy, hip-hopowców, narkomanów,
miłośników teatru, kujonów, cudzoziemców i stolik przy którym
zazwyczaj siada Tina Hakim Baba i jej ochroniarz.
Nie mogłam usiąść ze sportowcami ani z cheerleaderkami, bo nie jestem
ani jednym, ani drugim. Nie mogłam usiąść z bogaczami, bo nie mam
komórki ani własnego maklera. Nie lubię hip-hopu, nie popieram
narkotyków, nie dostałam roli w szkolnym przedstawieniu, a moją pałą z
algebry nie mam czego szukać u kujonów, nie rozumiem ani słowa z tego
co mówią cudzoziemcy, bo nie ma wśród nich Francuzów.
Spojrzałam na Tinę Hakim Baba. Jadła sałatkę, tak jak ja. Tina je
sałatkę, bo ma problemy z figurą, a nie dlatego, \e jest wegetarianką.
Czytała romans. Na okładce nastolatek obejmował nastolatkę.
Dziewczyna miała długie jasne włosy i bardo du\e piersi jak na kogoś z
tak chudymi nogami. Wyglądała wypisz-wymaluj, tak jak mnie sobie
wyobra\a Grandmre.
Podeszłam do stolika i postawiłam tacę.
-Mogę?- zapytałam.
Tina podniosła wzrok znad ksią\ki. Sądząc po minie, była w szoku.
spojrzała na mnie, potem na ochroniarza. był to wysoki smagły
mę\czyzna w czarnym garniturze. Miał okulary przeciwsłoneczne,
chocia\ byliśmy w budynku. Wydaje mi się, \e gdyby doszło co do czego,
Lars pokonałby go bez trudu.
Kiedy Tina spojrzała na niego, on popatrzył na mnie- tak mi się
przynajmniej wydawało, przez ciemne okulary nic nie widać, i kiwnął
głową.
Tina uśmiechnęła się szeroko.
-Proszę bardzo- powiedziała i odło\yła ksią\kę. -Siadaj.
Usiadłam. Było mi głupio, \e się tak serdecznie uśmiechnęła. Mo\e
powinnam wcześniej się do niej dosiąść. Ale uwa\ałam ją za dziwaczkę,
bo jezdzi do szkoły limuzyną i ma ochroniarza.
Teraz wcale nie uwa\am tego za dziwactwo.
Jadłyśmy swoje sałatki i narzekałyśmy na szkolną kuchnię, opowiadała mi
o swojej diecie. Mama ją dla niej uło\yła. Tina chce zrzucić dziesięć kilo
do Balu Wielu Kultur. Tyle, \e ten bal jest ju\ w sobotę i nie wiem, czy
jej się to uda. Zapytałam, czy ma partnera, i okazało się, \e tak. Idzie z
chłopakiem z Trinity, to inna prywatna szkoła na Manhattanie. Nazywa
się Dave Farouq El-Abar.
To niesprawiedliwe. Nawet Tina Hakim Baba, której ojciec nie pozwala
przejść dwóch przecznic na piechotę z obawy, \e ją porwą, ma z kim iść
na bal.
No, ale ona ma piersi. To pewnie dlatego.
Tina jest bardzo miła. Kiedy poszła do kolejki po jeszcze jeden napój,
ochroniarz poszedł z nią. Bo\e, gdyby Lars tak za mną łaził, chyba bym
się zabiła. Zerknęłam na okładkę jej ksią\ki. Tytuł brzmi Chyba nazywam
się Amanda . Jest to opowieść o dziewczynie, która ocknęła się ze
śpiączki i nie wie, kim jest. W szpitalu odwiedza ją bardzo przystojny
chłopak i twierdzi, \e ma na imię Amanda i jest jego dziewczyną.
Bohaterka do końca ksią\ki stara się dowiedzieć, czy mówi prawdę.
Paradne! Jeśli przystojny chłopak przekonuje cię, \e jesteś jego
dziewczyną, czemu mu nie uwierzyć? Niektóre dziewczyny same nie
wiedzą czego chcą.
Przeczytałam streszczenie na okładce i zamyśliłam się, nagle zobaczyłam
cień nad sobą. Podniosłam głowę. Lana Weinberger. Chyba nasza dru\yna
dzisiaj grała, bo była w kostiumie cheerleaderki. Miała na sobie zielono-
białą spódniczkę i obcisły biały sweter z wielkim A na środku.
Podejrzewam, \e poza boiskiem wpycha sobie pompony do stanika; jak
inaczej wytłumaczyć rozmiary jej piersi?
-Ale włosy, Amelio- zaczęła pogardliwie.- Za kogo ty się uwa\asz?
Ominęłam ją wzrokiem. Josh Richter i jego głupkowaci koledzy stali
niedaleko. Nie zwracali na nas uwagi, wspominali imprezę, na której byli
w sobotę. Wszyscy mieli kaca po piwie.
Ciekawe, czy trener o tym wie.
-Swoją droga, ciekawe, jaki to odcień- Lana nie dawała mi spokoju.-
Blond moczowy?
Tina Hakim Baba i jej ochroniarz wrócili do stolika. Tina kupiła sobie
lemoniadę, a dla mnie loda w ro\ku. To bardzo miło z jej strony,
zwłaszcza \e do dzisiaj właściwie się do niej nie odzywałam.
Ale Lana zrozumiała to inaczej. Zapytała niewinnie:
-Kupiła lody dla Amelii? Co, tatuś dał ci dodatkową stówkę, \ebyś sobie
kupiła przyjaciółkę?
Ciemne oczy Tiny wypełniły się łzami. Ochroniarz ju\ otwierał usta, \eby
coś powiedzieć.
I wtedy stało się coś dziwnego. Przez chwilę siedziałam spokojnie,
patrząc w smutne oczy Tiny Hakim Baba, a potem, zanim się
zorientowałam, porwałam swojego loda i z całej siły walnęłam nim w sam
środek swetra Lany.
Lana gapiła się na lody waniliowe, polewę czekoladową i orzeszki ziemne
na białym sweterku. Josh Richter i jego koledzy przestali gadać i te\
gapili się na sweterek Lany. Nagle w stołówce zrobiło się cicho jak
makiem zasiał. Wydawało mi się, \e słyszę, jak Boris oddycha przez swój
inhalator.
Lana zaczęła wrzeszczeć.
-Ty... ty..- chyba nic wystarczająco obrazliwego nie przychodziło jej do
głowy.- ty... ty... Popatrz, co narobiłaś! Popatrz, co mi zrobiłaś!
Wstałam i zabrałam tacę.
-Chodz, Tino- mruknęłam.- Poszukamy spokojniejszego stolika.
Tina, ze wzrokiem utkwionym w wafelku na piersi Lany, wstała i poszła za
mną, a za nią ochroniarz. Daję sobie rękę uciąć, \e się uśmiechał.
Kiedy mijałyśmy mój stary stolik, widziałam, \e Lilly gapi się na mnie z
szeroko otwartą buzią. Najwyrazniej wszystko widziała.
Có\, musi zweryfikować swoją diagnozę; nie brak mi asertywności. Kiedy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Indeks
- Edgar Rice Burroughs Ksiezniczka Marsa [ KsiÄĹźniczka Marsa ]
- 023. Roberts Nora KsiÄstwo Cordiny 02 GoĹcinne wystÄpy
- Camilleri Andrea Komisarz Montalbano 09 Papierowy ksiÄĹźyc
- 00000066 Mickiewicz KsiÄgi pielgrzymstwa i narodu polskiego
- Celmer_Michelle_ _KrĂłewskie_zwiÄ zki_ _Na_balu_u_ksiÄcia
- Roberts Nora Irlandzka trylogia 02 Ĺzy ksiÄĹźyca
- Heather Terrell KsiÄki Ewy 01 Relikt
- James Sophia KsiÄĹźna mimo woli
- Long Julie Anne Nieuchwytny ksiÄ Ĺźe
- Hewitt Kate KsiÄ Ĺźe z innej bajki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- g4p.htw.pl