[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Na balu u księcia
127
Pani Mead zeszła po schodach i wzięła syna w objęcia.
- Jak dobrze, że cię widzę, kochanie! Mieliście udaną podróż?
- Bez przygód - odparł Charles, oswobodziwszy się z objęć matki.
Podszedł do ojca i podał mu rękę.
- Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin, tato - powiedział.
- Witaj w domu, synu - odparł ojciec, a jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.
Widać było, że przepadają za swoim synem, co Victorię wcale nie dziwiło.
- Mamo, tato, to moja koleżanka z pracy, Victoria Houghton - przedstawił ją rodzicom.
Victoria dygnęła.
- Miło mi państwa poznać - powiedziała i przywitała się z nimi.
- Cała przyjemność po naszej stronie - odparła matka Charlesa. - Mów do nas Grant i Pip.
Pani Mead miała na imię Pip? Victoria zagryzła wargi, by się nie roześmiać.
- Wiem, co sobie myślisz - powiedziała pani Mead, biorąc Victorię pod ramię i prowadząc do wejścia.
- Co to za dziwne imię.
- Nietypowe - przyznała Victoria.
- Moi rodzice byli dość ekscentryczni i nazwali mnie Persefoną. Charles ci pewnie nie mówił, ale
kiedyś byłam modelką.
- Nie wspomniał o tym.
Trudno się dziwić, z takim wyglądem to było oczywiste.
128
Michelle Celmer
- To było w latach sześćdziesiątych - ciągnęła z uśmiechem. - Dawno temu. Z czasem przyszła moda
na chude i bardzo wysokie dziewczyny, takie jak Twiggy. Ja byłam szczupła, ale niezbyt wysoka.
Zawsze byłam niższa od innych. Z czasem zaczęto mnie nazywać Pipi Pończoszanką, a w końcu Pip.
Od tej pory nie używam swego prawdziwego imienia. Prawda, Grant?
- Odkąd cię znam, jesteś Pip.
Nie wyglądała na niską, ale dla Victorii wszyscy, z wyjątkiem małych dzieci, byli wysocy.
- Moi rodzice byli tym oburzeni - mówiła dalej Pip, gdy weszli do holu, a za nimi w milczeniu szedł
Charles i jego ojciec. - Ale miałam buntowniczą naturę i to imię mi się spodobało.
Wnętrze domu było równie wspaniałe jak jego fasada. Wysoki sufit, łuki, antyki i piękny, drewniany
parkiet. Wszystko różniło się od nowoczesnego wystroju mieszkania Charlesa. Trudno by się było
domyślić, że wychował się w takim otoczeniu.
- Pokażę ci pokój, żebyś się mogła rozgościć - powiedziała Pip. - Potem spotkamy się w gabinecie na
drinka przed kolacją. Grant, dopilnuj, żeby Geoffrey przyniósł z piwnicy dobre wino.
- Oczywiście. - Grant posłał Victorii czarujący uśmiech i poszedł w drugim kierunku.
Nie było widać, aby przeszkadzało mu wykonywanie poleceń żony.
- Grant zna się na winach, ja wolę gin z tonikiem. Weszli po schodach i Pip zaprowadziła Victorię do
jej
pokoju urządzonego w starym stylu, z meblami z epoki
Na balu u księcia
129
i tapetą w kwiaty. Jak na gust Victorii było to nazbyt romantyczne. Za nimi wszedł służący z
walizkami.
- Mam przysłać pokojówkę, żeby pomogła ci się rozpakować? - spytała Pip.
- Nie, dziękuję.
- Mogę jeszcze w czymś pomóc?
- Nie, dziękuję.
- Mamo - odezwał się Charles. - Może pozwolimy Vic-torii się rozpakować? Możesz zaprowadzić
mnie do mojego pokoju.
- Jeśli będziesz czegoś potrzebować, wezwij służbę. Tu jest dzwonek, możesz go używać przez całą
dobę. Pamiętaj!
Trudno się było od niej uwolnić.
- Dziękuję.
- Spotkamy się za godzinę w gabinecie?
- Tak, mamo - odpowiedział za nią Charles, próbując odciągnąć ją od Victorii.
Wychodząc, Charles wetknął głowę w drzwi i szepnął:
- Pokażę ci gabinet, a potem oprowadzę po domu! Jego spojrzenie świadczyło o tym, że miał coś
zupełnie innego na myśli.
- Charles, ona jest urocza! - odezwała się matka, gdy znalezli się w jego pokoju. - Jest taka śliczna i
filigranowa jak laleczka.
- Nie daj się zwieść. Ma żelazny charakter.
- Właśnie takiej kobiety ci trzeba. Nie owijała w bawełnę.
- Proszę, mamo, nie zaczynaj!
Pip zrobiła niewinną minę i wzruszyła ramionami. Kie-
130
Michelle Celmer
dy zwracał się do niej tym zasadniczym tonem, znaczyło to, że nie żartuje.
- Co ja takiego robię?
- Wywierasz na mnie presję.
- Czy to zle, że chcę widzieć, jak mój syn zakłada rodzinę, że marzę o wnukach? Czas leci.
W takich chwilach ciążył mu los jedynaka.
- Masz dopiero pięćdziesiąt osiem lat.
- No, no! - Matka pogroziła mu palcem.
- Ale wyglądasz na nie więcej niż trzydzieści - dodał.
- Już lepiej, mój chłopczyku. - Pogładziła go po policzku. Nie cierpiał, gdy go tak nazywała. A potem
się dziwiła, że rzadko przyjeżdża.
Położył walizkę na łóżku i rozpiął suwak.
- Pokojówka to zrobi - upomniała go.
- Wiesz, że wolę się sam rozpakować.
Pip westchnęła demonstracyjnie, jakby Charles był beznadziejnym przypadkiem. Usiadła na brzegu
łóżka i przyglądała się, jak jej syn wyjmuje z walizki rzeczy.
- Przywiozłeś smoking? - Oczywiście.
- A Victoria?
- W smokingu wyglądałaby okropnie.
- Wiesz, co mam na myśli - odparła, szturchając go lekko w bok.
- Ma, co trzeba.
- Chciałam jej zaproponować jedną z moich sukien, ale jest zbyt drobna.
- Kupiłem jej coś.
- Naprawdę? - zdziwiła się Pip.
Na balu u księcia
131
- Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Chciałem, żeby się dobrze czuła na przyjęciu.
- Od lat nie przywiozłeś dziewczyny do domu.
- Nie chodzimy ze sobą - odparł, choć wcale go to nie cieszyło, ale to Victoria ustalała reguły.
Z drugiej strony nie wiedział, jak mógłby nazwać ich znajomość. Nigdy dotąd nie wytrzymał tak
długo z jedną kobietą. Czekał na moment, aż zacznie się nudzić, aż sytuacja mu spowszednieje.
Zamiast tego, z każdym dniem zależało mu na Victorii coraz bardziej.
- To co robicie? - naciskała matka.
Po chwili zastanowienia pokręciła głową i dodała:
- Nie, nie chcę wiedzieć.
- Przyjaznimy się.
Z chwilą, kiedy to powiedział, zdał sobie sprawę, że mówi szczerą prawdę. Dawniej chodzenie z
kobietą wykluczało przyjazń. Nie spotkał dotąd osoby, z którą chciałby sypiać, a jednocześnie mógłby
ją nazwać przyjacielem. Victoria była inna. Czuł, że kiedy się rozstaną, będzie za nią tęsknił.
Po wypiciu lampki wina Victoria, Charles i jego rodzice zjedli kolację w miłej atmosferze. Pip zyskała
przy bliższym poznaniu, zaś Grant okazał się uroczym i cichym małżonkiem. Rzadko się odzywał.
Natomiast Pip zasypywała Victorię pytaniami o jej rodzinę i karierę zawodową. Nie przerywała nawet
wówczas, gdy syn i mąż posyłali jej ostrzegawcze spojrzenia.
- O co chodzi? Po prostu jestem ciekawa.
Victorii to nie przeszkadzało, chociaż już przy deserze
132
Michelle Celmer
czuła się jak na przesłuchaniu. Kiedy zaczęły padać zbyt osobiste pytania, Charles porwał ją od stołu,
aby jej pokazać dom. Zwiedzanie zakończyło się w jej pokoju, w jedwabnej pościeli, gdzie zostali do
rana.
O ósmej było śniadanie, po którym Victoria wraz z rodzicami Charlesa przez kilka godzin przeglądała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Indeks
- Edgar Rice Burroughs Ksiezniczka Marsa [ KsiÄĹźniczka Marsa ]
- 023. Roberts Nora KsiÄstwo Cordiny 02 GoĹcinne wystÄpy
- Camilleri Andrea Komisarz Montalbano 09 Papierowy ksiÄĹźyc
- 00000066 Mickiewicz KsiÄgi pielgrzymstwa i narodu polskiego
- Roberts Nora Irlandzka trylogia 02 Ĺzy ksiÄĹźyca
- Heather Terrell KsiÄki Ewy 01 Relikt
- James Sophia KsiÄĹźna mimo woli
- Long Julie Anne Nieuchwytny ksiÄ Ĺźe
- Hewitt Kate KsiÄ Ĺźe z innej bajki
- Sutton June KsiÄĹźycowe wzgĂłrze
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oknaszczecin.pev.pl