[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tchórzliwa żona nie pasowała do tego obrazka. Kazał jej wyjść, bo nie
była w stanie nad sobą zapanować. Pewnie jest teraz na nią wściekły.
Dlatego ją ignoruje.
Była gotowa na wszystko, by ustrzec Cody'ego przed zagrożeniem,
jednak musiała sama przed sobą przyznać, że poniosły ją nerwy.
I co teraz? Jeszcze nie tak dawno zastanawiała się, co zrobić, by
maksymalnie odsunąć w czasie zawarcie małżeństwa. Bardzo
prawdopodobne, że już nie będzie miała tego problemu. Logan sam się
rozmyśli.
Jęknęła w duchu, bo to, co teraz ujrzała, załamało ją ostatecznie. Cody,
jej kochany chłopczyk, słodko położył główkę na ramieniu Logana.
Czuła ból przemieszany z zazdrością. Jak łatwo Logan go sobie zjednał!
Choć nie miał żadnego doświadczenia z dziećmi, choć Cody tak się go
lękał. Słuchając wyroku w sądzie, czuła się bezradna i osaczona, podobnie
jak potem, gdy Logan szantażem wymógł jej zgodę na małżeństwo, a jednak
tamte odczucia nie mogły się równać z rozpaczą i desperacją, jakie ją teraz
ogarnęły.
Zerknęła na ostry profil Logana, po czym szybko odwróciła wzrok.
Była zdruzgotana. Jedno spojrzenia na ciemną główkę chłopca, ufnie
spoczywającą na ramieniu wujka, potwierdziło najgorsze przeczucia -
Logan Pierce całkowicie zawojował serduszko najdroższej jej istotki.
RS
33
ROZDZIAA PITY
Nie znosiła ludzi, którzy w razie sprzeczek czy nieporozumień uciekali
się do milczenia. Zawsze wolała szczerą rozmowę niż czekanie, aż druga
strona raczy się odezwać. Nerwowe rozpamiętywanie w duchu każdego
słowa, każdego gestu, który mógł się nie spodobać, rozczarować czy
sprawić przykrość, wprawiało ją w fatalny nastrój i stan nieprzyjemnego
napięcia. Według niej takie podejście do rozwiązywania konfliktów było
nieuczciwe i niehonorowe.
Teraz do tego dochodziły dodatkowe obawy. Jak powinna postąpić, by
jeszcze bardziej nie wzburzyć Logana? Do tej pory w podobnych sytuacjach
reagowała od razu. Jasno przedstawiała swoje stanowisko i dążyła, by
sprawę wyjaśnić. Jednak z nim musiała być wyjątkowo ostrożna. Cody już
się do niego przekonał, a Logan doskonale to widział. Skoro sprawy tak się
potoczyły, być może uzna, że obejdzie się bez jej pomocy.
Co będzie, jeśli wycofa się z propozycji małżeństwa? Albo tylko poczeka
na jej kolejne potknięcie?
Wykąpała dziecko, ułożyła je do snu i sięgnęła po książeczkę, by
poczytać małemu na dobranoc. Przez cały czas biła się z myślami. Musi
bardzo uważać. Stąpa po niepewnym gruncie, każdy krok groził katastrofą.
Musi wytrwać, póki nie zakończy się sprawa adopcji. Wiedziała, że układ z
Loganem nie będzie łatwy, jednak nie przypuszczała, że ten mężczyzna był
aż taki nieprzewidywalny. Wprawdzie nic takiego się nie stało, jednak
musiała uwzględnić, że ma do czynienia z tyranem. Z człowiekiem, który
nie znosi nieposłuszeństwa czy sprzeciwu.
Choć nadal traktował ją jak powietrze, mimo to pokrótce wprowadziła go
w wieczorne zwyczaje Cody'ego. Zrobiła to dla dobra dziecka. Niech ten
arogant wie, o której zwykle kąpie malca, że kładzie go do łóżeczka koło
wpół do dziewiątej, a potem trochę mu czyta.
Gdy Cody zamknął oczka, oboje wyszli na korytarz. Claire czuła się
bardzo spięta. Nadszedł odpowiedni moment, by wyjaśnić sobie parę
rzeczy. Nie ma mowy, by to tak zostawiła.
Logan minął ją i ruszył w głąb domu. Claire jeszcze przez chwilę
czuwała przy uchylonych drzwiach, by się upewnić, że dziecko zasnęło. Już
od pewnego czasu chłopczyk spał w normalnym łóżku, jednak teraz, na
wszelki wypadek, ułożyła go w dziecinnym łóżeczku. Będzie się czuł
bezpieczniej, ona również. Chyba że zechce się z niego wydostać. Dlatego
wolała zaczekać, póki nie zaśnie na dobre. Nie trwało to długo. Mały był
RS
34
zmęczony po dniu pełnym wrażeń, w dodatku nie drzemał po południu.
Usnął niemal od razu.
Dopiero wtedy Claire nabrała powietrza, by uspokoić rozdygotane nerwy
i poszła poszukać Logana. Elsy nigdzie nie było. Pewnie zaraz po kolacji
idzie do domu. A zatem mogą porozmawiać bez świadków.
Poczuła dziwny dreszcz, uświadamiając sobie, że poza śpiącym
chłopcem w domu byli tylko ona i Logan. Napięcie jej nie opuszczało.
Znalazła go w gabinecie. Już pierwszy rzut oka na jego twarz wystarczył,
by przekonała się, że nadal był wściekły. Zacisnęła usta. Musi trzymać
nerwy na wodzy. I być z nim nadzwyczaj ostrożna, zważać na każde słowo.
Propozycja małżeństwa była bardzo świeża, łatwo mógł się z niej wycofać.
O ile już się na to nie zdecydował.
Przez kilka dłużących się sekund stała w otwartych drzwiach, wreszcie
zastukała. Minęła prawie wieczność, nim Logan raczył się odwrócić.
Przesunął po niej spojrzeniem. Na więcej chyba nie miała co liczyć. Nie
uważał za stosowne, by się odezwać. %7ływe wcielenie arogancji.
- Wydaje mi się, że powinniśmy omówić kilka spraw - zaczęła,
zmuszając się do zachowania spokoju. Weszła do środka i podeszła do
biurka.
Czuła na sobie jego wzrok. Jej uwadze nie umknęła minimalna zmiana,
lekki błysk, jaki zajaśniał w jego oczach. Znowu poczuła dziwny,
zaskakujący dreszcz. Spięła się jeszcze bardziej.
Logan oparł się wygodniej. Chyba czekał, by pierwsza zabrała głos. Nie
zaproponował, by usiadła, pozostawiając jej słowa bez odpowiedzi. Tym
bardziej się w niej gotowało. Takiego braku ogłady nie mogła mu
wybaczyć.
- Nie mam ochoty być traktowana jak powietrze - zaczęła, starając się, by
w jej głosie nie słyszał irytacji. - Jeśli ma pan do mnie jakieś pretensje,
proszę powiedzieć to głośno.
Przez kilka długich sekund milczał. Nadal żadnej reakcji. Czuła, że
jeszcze chwila, a puszczą jej nerwy.
- Nie życzę sobie więcej podobnych numerów jak dzisiaj z kucykiem -
powiedział wreszcie.
Nie wierzyła własnym uszom.
- Numerów?
Logan oparł ręce na poręczach fotela, jednak wyraz jego twarzy
jednoznacznie świadczył, że wcale nie jest zrelaksowany.
- Jeśli zamierza pani odciągnąć chłopca od życia na ranczu, będziemy
musieli się rozstać.
RS
35
Czuła się jak rażona gromem. Już wcześniej miała niejasne podejrzenia,
że Logan jej nie ufa. Teraz to się tylko potwierdziło. I to jak!
- O czym pan mówi?
- Chce go pani przestraszyć i zniechęcić - powiedział, zniżając ton, ale w
jego głosie zabrzmiała wyrazna grozba. - Nie pozwolę na to. Proszę nigdy
więcej tego nie próbować. Czy to jasne?
Oszołomiona, potrząsnęła głową. On naprawdę nie pojął, że jej strach był [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl