[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wzrok znad tabeli kolorów i natychmiast ich zobaczyła. Lila wysunęła dłoń z ręki Nicka i udawała, \e
rozgląda się po regałach, ale miała świadomość, \e wygląda idiotycznie.
- Lila! Jaka miła niespodzianka!
- Cześć, Rose.
- Kim jest ten młody człowiek? - zapytała Rose.
- Hm... To Nick Camden, mój szef.
Nick popatrzył na nią z ukosa i bez słowa podszedł do lady, \eby kupić farbę.
- Przed tygodniem widziałam cię z nim w aptece, prawda?
- Owszem.
- A zatem broszka przyniosła ci szczęście.
- Trudno powiedzieć.
- Ten młodzieniec nie wygląda jedynie na twego szefa.
Lila daremnie łudziła się, \e potrafi zachować prywatne sprawy w tajemnicy przed najbli\szymi. Wcale
nie miała ochoty zwierzać się matce, Rose, sąsiadkom z Bursztynowej, Charlotte i Myrtle z domu
spokojnej starości. Mimo owych starań nikt chyba nie dał się zwieść.
- Proszę, tylko nie myśl, \e zachowujemy się niewłaściwie.
- Kochanie, ja te\ byłam kiedyś młoda.
- Moim zdaniem, nadal jesteś młoda. - Lila uwa\nie przyglądała się Rose.
- Dzięki, kochanie.
- Chciałabym zwrócić ci broszkę. Mogę wpaść po południu?
- Tak, ale wolałabym, \ebyś ponosiła ją trochę dłu\ej. Przyjdziesz jutro? Szykuję prawdziwą ucztę.
Lila kiwnęła głową. Raz w miesiącu Rose zapraszała młode sąsiadki: Lilę, Jayne, Sylwię i Meredith na
wystawny obiad. Gdy po przeprowadzce Lila była strasznie samotna i przygnębiona, te spotkania
podnosiły ją na duchu. Nadal czerpała z nich otuchę i radość.
- Lila, idziemy? - usłyszała głos Nicka. Kiwnęła głową i pomachała Rose na po\egnanie.
Milczał, gdy szli do auta. Postawił puszki z farbą za siedzeniem i usiadł za kierownicą, ale nie uruchomił
silnika.
- Kiedy przestaniesz mnie w końcu przedstawiać jako swojego szefa? Nic więcej dla ciebie nie
znaczę?
Zdawała sobie sprawę, \e to kwestia zaufania. Uznała jednak, \e Nick nie wierzy w jej dobre intencje i
świadomie unika trwałych więzów, a zatem jego zarzuty są niesprawiedliwe.
- Czemu się złościsz? Sam powiedziałeś, \e nie mamy szans na długie szczęśliwe \ycie, więc po co
udawać przed ludzmi, \e jesteśmy dobraną parą?
- Przecie\ sama zapewniałaś, \e mamy szansę! Wygląda na to, \e tylko jedno z nas mówi prawdę, a
drugie kłamie jak z nut.
Lila opadła bezwładnie na oparcie fotela. Nie potrafiła znalezć stosownej odpowiedzi. Próbowała
zburzyć mur, którym otoczył się Nick, i zachęcić go, \eby odwa\nie stawił czoło dawnym lękom, a
tymczasem sama tkwiła nadal w bezpiecznej kryjówce i nie chciała się nara\ać. Niewiele zyskam, jeśli
będę unikać ryzyka, pomyślała. Nie mogła domagać się, \eby sam poszedł na całość, a jednocześnie
\ądać, aby zadowolił się ofiarowanymi przez nią namiastkami.
- Masz rację. Od tej chwili przestaję kłamać. Pełna jawność.
- Na pewno?
- Tak - odparła i na dowód pocałowała go w samochodzie, na parkingu przed hipermarketem, wśród
ciekawskich przechodniów. Gdy raz przełamała opory, poczuła się wolna, i uświadomiła sobie, \e w jej
\yciu zaszła ogromna zmiana.
Nick wrócił z trzydniowej podró\y słu\bowej do Bostonu. Przyjechał od razu do biurowca firmy, gdzie
nadal kręciło się wielu pracowników, ale Lili nie zastał w sekretariacie. Minęło pół do piątej, więc
zapewne poszła do domu.
Cholera jasna! Celowo wybrał wcześniejszy samolot, \eby ją zobaczyć. Nie planował odwiedzin w
mieszkaniu na Bursztynowej, chciał jednak spędzić z Lila noc. Trzeba zmienić harmonogram. Powinien
równie\ pamiętać, \eby zaparkować auto gdzieś na uboczu, bo inaczej Lila będzie się złościła. Nawiasem
mówiąc, powinien z nią o tym pogadać. Przyrzekła, \e nie będzie kłamać, więc powinien dopilnować, aby
dotrzymała obietnicy.
Przełączyła rozmowy do sekretariatu Xaviera, więc natychmiast tam zadzwonił. Asystentka szefa
powiedziała mu, \e Lila jest na zebraniu dotyczącym corocznej aukcji dobroczynnej. Ucieszył się, \e
wkrótce ją zobaczy, a potem spochmurniał, gdy zaczął się zastanawiać, czy nie przyszło jej do głowy, \e
mogłaby wraz z kole\ankami zgłosić się do prezentowania wystawionej na sprzeda\ bi\uterii. Zadaniem
modelek wybranych spośród najładniejszych dziewczyn zatrudnionych w firmie Colette było podbijanie
ceny. Z ponurą miną obiecał sobie, \e Lila nie będzie się wdzięczyć do nadzianych facetów, \eby
wyciągnąć od nich więcej kasy. Nale\ała do niego i koniec.
Nie przekonała go, \e zawsze będą razem, lecz na razie uwa\ał ją za swoją dziewczynę. Wewnętrzny
głos ostrzegał, \e nie powinien się tak anga\ować, lecz uczuciowe nienasycenie, wzięło górę. Nick poznał
nareszcie kobietę gotową zaspokoić wszystkie jego pragnienia, więc zamierzał trwać przy niej, chocia\
nie miał pewności, czy to mądre posunięcie.
Odło\ył słuchawkę i wszedł do swego gabinetu. Na biurku z wiśniowego drewna stał kosz piknikowy
Obok le\ał gruby brązowy koc.
- Co my tu mamy? - rzucił półgłosem, stawiając teczkę na podłodze. Rozluznił krawat i zajrzał do
kosza. Były w nim pojemniki z rozmaitymi smakołykami, butelka kalifornijskiego wina, dwa kieliszki,
talerze i sztućce, a na samym dnie kilka niewielkich pakiecików. śadnego ryzyka.
Wygląda na to, \e Lila przygotowała mu niespodziankę. Zapewne nie chciała, \eby dowiedział się o niej zbyt
wcześnie, więc postanowił udawać, \e czekał na nią w sekretariacie, ale w tej samej chwili dobiegł go od drzwi
jej głos.
- Kto tam?
- To ja.
Zarumieniła się, widząc otwarty kosz. Wło\yła dziś brązowy kostium, który na innej dziewczynie byłby
zwyczajny, wręcz nudny. Lila wyglądała w nim olśniewająco. Stanowiła uosobienie marzeń ka\dego
mę\czyzny o ślicznej i mądrej kobiecie, z którą mo\na stworzyć dom i zało\yć rodzinę.
- Witaj. Nareszcie wróciłeś - powiedziała z czułym uśmiechem. Tak samo patrzyła na niego jedynie
wówczas, gdy odpoczywali po miłosnych szaleństwach. Nick był wytrącony z równowagi, puls miał
przyspieszony, a serce mu kołatało.
- Dzięki. Prezent powitalny? - Wskazał kosz stojący na biurku.
- Mo\e tak, mo\e nie - odparła.
Starannie zamknęła za sobą drzwi i szła w jego stronę, zalotnie kołysząc biodrami. Spódnica miała
rozcięcie sięgające do połowy uda, którego wcześniej nie dostrzegł. Nikowi dr\ały ręce, tak bardzo
pragnął jej dotknąć. Gdy stanęła przed nim, otworzył ramiona, objął ją i wtulił twarz w jasne włosy.
- To jest dla mnie i ju\ - mruknął.
- A jeśli nie?
- Przekonam cię, \ebyś zmieniła zdanie.
- Musisz się bardzo starać.
- Jestem na to przygotowany.
- Chyba tak - mruknęła czule, obejmując go za szyję.
Całował ją niecierpliwie i zachłannie, jakby uznał, \e lada chwila zostanie mu odebrana. Znów kochał
się z nią na biurku; oboje uznali, \e tym razem było o wiele przyjemniej. Gdy spełnienie przyszło i
przeminęło, Nick wtulił się w nią niemal rozpaczliwie, choć sam przed sobą nie chciał się do tego
przyznać. W głębi serca dręczył go lęk, \e Lila mu się wymyka, a on daremnie próbuje zatrzymać ją tam, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl