[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żadnej roli, ale może to on powinien być bohaterem historii o Edith, ponieważ przejrzał ją na
wskroś i odjechał. Na pewno bohaterką nie będzie ona sama, ta płytka, tchórzliwa samiczka,
która nigdy nie zbliżyła się do sedna. Louise widzi to jasno, na nowo przyglądając się jej
książkom  widzi, że gestykulowała jak na scenie, że zmieniała w scenę wszystkie pokoje i że się
popisywała, by zostać zauważoną  nie tylko przez publikę, co jej się udało  ale także przez
samą siebie, że omijała sedno, to właściwe, zagadkowe i na pewno bolesne, ukryte wewnątrz.
Można porównać je do szlachetnego kamienia, by pozostać w literackim świecie obrazów,
niewidziane i uwięzione w głębi szarego głazu, ale dostrzeże je ten, kto rozpoznaje kobiece kroki.
To smutne, że Edith nigdy nie zdołała wymierzyć kilofa we własną twardą, kamienną małą pierś.
[13]
Koniec Zwiata, punkt widokowy w Tjøme, na poÅ‚udniu Norwegii
IV
Dobrze jej się pracuje. Odnalazła właściwy rytm, wstaje teraz rano, zjada śniadanie
w stołówce, zabiera dzbanek kawy do pokoju i przez cztery godziny pisze na komputerze. Potem
idzie na spacer albo biega w słońcu przynajmniej przez godzinę, częściej dwie, aż się zgrzeje.
Pewnego dnia zauważa wyspę, położoną co najmniej o milę od starego, położonego na uboczu
kolonialnego hotelu, w którym mieszka. Kąpie się, pływa w morzu, a potem siada na brzegu,
jeszcze mokra, pije piwo i pisze coÅ› w trzymanym na kolanach notatniku. Wieczorami
przesiaduje zwykle w barach i restauracjach, na świeżym powietrzu, przy stoliku nad samą wodą,
gdzie nie ma ludzi ani nie słychać muzyki, pije wino, sama, zawsze sama, spokojna, zawsze
z notatnikiem, przybory do pisania leżą przed nią na stole. Nikt do niej nie podchodzi, roztacza
aurę nieprzystępności. Równie często, a może nawet częściej, przesiaduje na werandzie
i spogląda na bar, na restaurację nad morzem i obserwuje pojawiających się ludzi. Mężczyzn,
którzy szukają kobiet i na odwrót, to samo od zawsze, jak przed stu laty i jak za sto lat, wszędzie
na świecie, tymczasem zapada zmrok, morze śpiewa, świerszcze na drzewach pocierają
odnóżami o odnóża, owady brzęczą wokół lampek oświetlających wąskie dróżki. Są zupełnie
przewidywalni, parami schodzą z oświetlonych ścieżek i znikają w ciemnościach nad wodą. Ona
wie, co robią między górkami, widać to po nich, gdy idą w tamtą stronę i widać to, gdy wracają.
Przewidywalne, a jednak silnie ją fascynuje, chce to sobie wyobrażać ze szczegółami
i spróbować zrozumieć. Jak to jest leżeć na kimś i wciskać się do środka, musi być ciepło, musi
być wilgotno, ciepło i wilgotno, jak to jest leżeć na kimś i pchać, i nigdy nie dojść wystarczająco
daleko, nigdy nie dość długo, nigdy nie dość mocno; czuje to po sobie, gdyby była mężczyzną,
nie uznałaby, że doszła dość daleko, nie uznałaby, że zrobiła to wystarczająco mocno,
wystarczająco brutalnie, wystarczająco okrutnie, nie chciałaby robić tego wolno i ostrożnie,
chciałaby robić to bez opamiętania, mocno, twardo i z zaciśniętymi zębami, dysząc, chciałaby
robić to śmiertelnie, tak by ciało było twarde i napięte, robić to jak szaleniec i robić to raz
jeszcze, w przyszłym wcieleniu chciałaby być mężczyzną i zgwałcić Louise Berg. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl