[ Pobierz całość w formacie PDF ]

prywatnego telefonu?
Jena zacisnęła usta.
 Jena! Wiedziałam, że coś tu śmierdzi, ale ani przez
myśl mi nie przeszło, że kombinujesz na boku z tym
nadętym dupkiem.
 Kombinujesz na boku? Jakże wulgarne określenie.
 Wzruszyła ramionami.  A tak dla twojej wiadomości,
do tej pory nawet nie poszliśmy razem na kawę. Jeszcze
nie. Intrygują mnie jednak krążące na jego temat plotki.
 Plotki? I dlatego nieomal rzuciłaś tę biedną dziew-
czynę rekinom na pożarcie, nie dając jej żadnej szansy
ocalenia.
 Ta, jak ją nazywasz, ,,biedna dziewczyna  zbiła
niezłą fortunę, tańcząc nago na rurze  rzuciła Jena
i skierowała się w stronę własnego gabinetu.  Poza tym
właśnie dlatego, by jej nie pozbawiać ostatniej deski
ratunku, poprosiłam, żebyś mnie zastąpiła. Wiedziałam,
że nie dopuścisz do podpisania podobnej bzdury.
Dulcy kołysała się lekko na krześle, w dużo lepszym
humorze niż z rana. A czułaby się jeszcze lepiej, gdyby nie
nękający ją szczególny, podskórny niepokój  podniecenie
wypływające na powierzchnię w najmniej oczekiwanych
momentach  jak na przykład teraz, gdy na chwilę
oderwała się od swoich obowiązków.
Gdyby nie Quinn, który pozwolił jej uzmysłowić sobie
własne tęsknoty, mogłaby wciąż uważać się za tę samą
osobę, jaką była jeszcze kilka dni temu; za praktyczną,
rozsądną kobietę, która wybrała prawo korporacyjne, by
58 Tori Carrington
nie babrać się w sprawach cywilnych  takich, z jaką miała
do czynienia dzisiejszego ranka; za narzeczoną mężczyz-
ny, którego dziesiątki kobiet poślubiłyby bez mrugnięcia
okiem, nie wahając się osiągnąć swój cel choćby po
trupach; za kobietę, ogólnie rzecz biorąc, zadowoloną
z życia, nie poświęcającą każdej wolnej chwili na roz-
trząsanie kwestii, czy przypadkiem nie została na zawsze
wykluczona ze świata niezwykłej, seksualnej rozkoszy,
której doświadczyła w ramionach Quinna.
Dulcy westchnęła głęboko i ukryła twarz w dłoniach.
Wystarczyły trzy sekundy, by trzy godziny psychicznej
rekonstrukcji praktycznie legły w gruzach. Ponownie
spojrzała na zegarek, chwyciła za słuchawkę i nacisnęła
guzik łączący ją bezpośrednio z prywatną linią Brada
w Wheeler Industries. Po czterech dzwonkach odezwała
się poczta głosowa. Dulcy uświadomiła sobie, że była to ta
sama zapowiedz, którą Brad nagrał, wychodząc z biura
w zeszły piątek. W zamyśleniu odłożyła słuchawkę. To
dziwne. Planował spędzić weekend w swoim country
klubie, gdzie był umówiony z przyjaciółmi na golfa, ale
zamierzał wrócić najdalej wczorajszego wieczoru. I nie-
wątpliwie powinien być teraz w biurze, ponieważ miał
uczestniczyć w ważnym posiedzeniu zarządu wyznaczo-
nym na dziewiątą. Może właśnie w tym rzecz. Zebranie
się przeciągnęło i Brad nie miał czasu przesłuchać pozo-
stawionych wiadomości.
Podniosła jeszcze raz słuchawkę i wystukała jego
służbowy numer. Dowiedziała się jedynie, że w ogóle nie
pojawił się w pracy.
 Przepraszam, czy rozmawiam z panną Ferris?
Dulcy zmarszczyła brwi. W ciągu całych pięciu miesięcy,
od chwili gdy zaczęła dzwonić do Brada, jego sekretarka ani
razu nie zwróciła się do niej w równie bezpośredni sposób.
Nic nie jest w porządku 59
 Tak, Jenny. Czy mogłabyś poprosić, żeby do mnie
zadzwonił, gdy tylko zjawi się w biurze? Chciałabym...
 Właśnie w tym rzecz, panno Ferris  odparła Jenny,
zniżając głos w szczególny sposób, jaki często dobiegał
Dulcy od ustawionych w biurach ekspresów do kawy,
zapewne zwiastujący soczystą plotkę, choć Dulcy nie
mogła być tego całkiem pewna, ponieważ nigdy nie
odważyła się uczestniczyć w podobnych pogwarkach.
 Bo, widzi pani, ja nie wiem, czy pan Wheeler w ogóle
przyjdzie dzisiaj do biura. Czy jeszcze kiedykolwiek się
tutaj pojawi...
Dulcy przerzuciła słuchawkę do drugiej ręki i przyciąg-
nęła do siebie jakieś akta, uświadamiając sobie nagle, czemu
nigdy nie angażowała się w biurowe plotki. W większości
przypominały one skandalizujące nagłówki drukowane
jaskrawą czcionką na pierwszych stronach brukowców
 brudy upowszechniane ku uciesze gawiedzi.
 Dzwonił do ciebie? Zostawił jakąś wiadomość?
 spytała.
W tym momencie z poczekalni dobiegły ją podniesione
głosy. Dulcy wyciągnęła szyję, żeby zobaczyć, co się tam
dzieje, i teraz słuchała sekretarki Brada już tylko jednym
uchem.
 ...pan Wheeler zaginął.
Znaczenie tych słów dotarło do niej w chwili, gdy
dostrzegła Beatrix Wheeler, matkę Brada, z wytapirowa-
nymi, wylakierowanymi włosami i twarzą przepełnioną
furią, stojącą w wojowniczej pozie naprzeciw równie
zdeterminowanej Mony.
 Ja nie muszę się wcześniej zapowiadać, by się
zobaczyć z moją przyszłą synową! Czy ty w ogóle zdajesz
sobie sprawę, z kim masz do czynienia?  krzyknęła
w końcu Beatrix tonem urażonej księżnej.
60 Tori Carrington
Słuchawka wypadła z rąk Dulcy i trzasnęła o blat biurka.
Dulcy niezdarnie ją podniosła, wymamrotała kilka słów bez
ładu i składu, po czym szybko się rozłączyła. Wstała
z krzesła, wygładziła spódnicę, gotując się na konfrontację
z Beatrix Wheeler. Wyszła zza biurka, by lepiej widzieć, co
się dzieje w poczekalni, i wówczas spostrzegła ciemno-
włosego, posępnego mężczyznę stojącego za plecami
Beatrix.
Wielki Boże... Quinn!
Poczuła, jak uginają się pod nią kolana. Gorączkowo
chwyciła za kant biurka, by nie osunąć się bezwładnie na
podłogę, ale zrobiła to tak niezdarnie, że przy okazji
zrzuciła z blatu zegar i pojemnik z ołówkami.
Trzask spadających przedmiotów uciszył wszystkich
w poczekalni. Dulcy spostrzegła, jak Beatrix wbija w nią
wściekły wzrok, po czym odwraca się gwałtownie i naciera
w stronę jej gabinetu niczym rozjuszony zwierz, szykujący
się do walki. Dulcy nie spuszczała jej z oka, a jednocześnie
drżącymi rękami macała dywan w poszukiwaniu rozsypa-
nych ołówków. Boże! Ona wie. Wie o wszystkim. Brad też
już wie. Ona wie, Brad wie i ślub został odwołany.
W końcu trafiła dłonią na zegar. Chwyciła go nieporad-
nie i niepewnie zaczęła się podnosić, zwrócona plecami do
drzwi. Zacisnęła powieki, zmówiła krótką modlitwę
i odwróciła się powoli, by stawić czoło diabłu wcielonemu
w postaci Beatrix Wheeler, próbując przy tym całkowicie
zignorować śniadego kusiciela w czarnych dżinsach, wy-
glądającego na równie zaszokowanego, jak ona sama.
 Coś ty zrobiła mojemu synowi?!  wykrzyknęła
rozwścieczona Beatrix.
Boże, cóż to za suka!
Quinn Landis nie byłby bardziej porażony, gdyby
Nic nie jest w porządku 61
piętnastonogi mustang runął z nieba wprost na jego
głowę.
Do diabła, to wykluczone... przecież to absolutnie,
całkowicie niemożliwe...
Postąpił krok do przodu i stanął w progu, rozstawiając
lekko nogi wsuwając ręce do kieszeni dżinsów. Dee...
Dulcy spojrzała na niego przelotnie, po czym szybko
umknęła wzrokiem. Jej policzki płonęły żywą czerwienią,
a ręce drżały tak bardzo, że omal nie upuściła trzymanego
w nich zegara.
No, Quinn, powiedz, jak to jest, gdy się przeleci
narzeczoną najlepszego przyjaciela, zapytał się w duchu.
 Co takiego?  wykrztusiła Dulcy.
Quinn przeraził się, że nieświadomie wypowiedział
swoją kwestię głośno. Po krótkiej chwili zorientował się
jednak, że Dulcy skierowała swoje pytanie do Beatrix
Wheeler.
Do tej pory Beatrix sprawiała takie wrażenie, jakby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl