[ Pobierz całość w formacie PDF ]

postękiwań i wszystkich zwyczajowo przyjętych okrzyków.
Ponieważ, paradoksalnie, nie trzeba na nie odpowiadać, a w
każdym razie rzadziej niż na pieszczoty, wulgarne słowa są
zwykle bardziej stereotypowe. Być może ich siła wynika z faktu,
że w znacznym stopniu odwołują się do tradycji. Dzięki nim
zatracamy się w otaczającej nas przestrzeni, nawet
pod względem mowy, która powinna nas przecież w niej
wyróżniać; a wszystko po to, aby choć na chwilę przestać istnieć.
Zupełnie czym innym jest budowanie podczas aktu seksualnego
prawdziwej opowieści na dwa głosy w kontrapunkcie wymiany
cielesnej.
Oddałam się kiedyś takiej wyimaginowanej rozpuście,
konwersując z pewnym mężczyzną. Rozpoczynał rozmowę,
twierdząc, że zabiera mnie do swojego pokoju w hotelu, którego
kategorii nie trzeba uściślać. Inni faceci stali w kolejce do łóżka
aż na korytarzu. Ile płacili za spuszczenie się w moją cipę?
Nieśmiało zgadywałam:  Pięćdziesiąt franków?". Sprostowanie
łagodnie wyszeptane mi na ucho:  To o wiele za drogo. Nie,
dadzą dwadzieścia franków, żeby wejść w twoją cipę, trzydzieści
franków za rżnięcie cię w dupę. Ilu dasz radę zaliczyć?". Ja na to,
wiedząc, że zaniżam swoje możliwości:  Dwudziestu?". Nieco
brutalne pchnięcie chujem w formie ostrzeżenia:  Tylko tylu?
-Trzydziestu!". I, wciskając się do mojej waginy, dodaje:
 Przyjmiesz stu i nie będziesz się myła. - Będą młodziutcy
chłopcy, którzy spuszczą się, ledwo wejdą mi w cipę. -1 na
brzuch, i na piersi, cała będziesz lepka. -Będą też mężczyzni
bardzo starzy i bardzo brudni, którzy nie myli się od tak dawna,
że mają na skórze skorupę. - Tak, a ile wezmiesz, żeby na ciebie
nasikali? - I będą też na mnie srać? - Tak, a ty im potem jeszcze
wyliżesz tyłek. - Ale najpierw odmówię? Będę się przed tym
wzbraniała? - Tak, i dostaniesz po gębie. - Brzydzi mnie to, ale
wyczyszczę im rowek między pośladkami własnym językiem. -
Pójdziemy
tam wieczorem i zostaniesz aż do południa następnego dnia. -
Będę zmęczona. - Będziesz mogła spać, a oni będą cię dalej
rżnąć. I wrócimy tam następnego dnia, a gospodarz hotelu
przyprowadzi psa i zapłaci ci, żeby patrzeć, jak cię rżnie pies. - I
będę musiała go ssać? -Zobaczysz, będzie miał bardzo
czerwonego, a potem wdrapie się na ciebie jak na sukę i do ciebie
przylgnie".
Innym razem scena rozgrywała się w baraku na budowie.
Defilowały przed nim całe watahy robotników. Nie płacili więcej
niż pięć franków za numerek. Jak to zasugerowałam, podnieceniu
niekiedy towarzyszyły słowa, ale nie zawsze; realna akcja i akcja
erotycznych urojeń rozgrywały się równolegle, a łączyły
sporadycznie. Rozmawialiśmy dość spokojnie, z dokładnością,
troską o szczegóły dwojga skrupulatnych świadków
pomagających sobie wzajemnie w odtwarzaniu zdarzenia z
przeszłości. Gdy mój partner zbliżał się do orgazmu, stawał się
mniej elokwentny. Nie wiem, czy to dlatego, że koncentrował się
na jednym z obrazów naszego wyimaginowanego filmu. Mnie
natomiast udawało się sprowadzać niepostrzeżenie scenariusz w
bardziej prywatne dekoracje. Barak na budowie przeistaczał się
w stróżówkę remontowanego budynku. W takim ciasnym
pomieszczeniu łóżko niekiedy ukryte jest za zwykłą zasłoną.
Wystawały zza niej tylko moje nogi i brzuch, a robotnicy, którzy
przybywali bez przerwy kilkuosobowymi grupkami, rżnęli mnie
pracowicie, nie widząc mojej twarzy i sami pozostając dla mnie
niewidoczni, jedynie pod kontrolą dozorcy, który kierował
ruchem.
Wspólnoty
Można w dwojaki sposób rozpatrywać mnogość: jako tłum, w
którym giną poszczególne jednostki, albo jako łańcuch, w którym
- wprost przeciwnie - to, co owe jednostki różni, jest też tym, co
je ze sobą łączy, podobnie jak przyjaciel uzupełnia słabe strony
przyjaciela, a syn przypomina ojca, a jednak jest inny. Pierwsi
mężczyzni, których poznałam, natychmiast uczynili mnie
emisariuszką sieci, której wszystkich członków nie sposób [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl