[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Leopold powąchał, po czym polizał dłoń Sama.
To Sam Hartman, Harvey. Sam, to jest Harvey Polk, mój nauczyciel gry
na skrzypcach.
Zapomniałem, że Rae gra na skrzypcach odezwał się Sam, ściskając
rękę Harveya.
191
To jest już nas dwóch odparł Harvey, wracając do swojego
apartamentu.
Wpuściła Sama do przedpokoju i stanęła z założonymi rękoma.
No słucham.
Rozmawiałem z Marco o tym, co mi powiedziałaś. Uważa, że to
wszystko jest niedorzeczne.
Nie interesuje mnie opinia Marco ani twoja.
Rozumiem, ale przyszedłem tu, aby ci powiedzieć o Donnie Wilson.
Rae aż się cofnęła.
Rozmawiałeś z Donną Wilson?
Zaprosisz mnie do środka? spytał. Zaprosiła i wskazała na te same
dwa fotele, w których siedzieli wcześniej.
Wiem, że chciałaś rozmawiać z Donną tłumaczył Sam ale ta
twoja teoria o tych wydarzeniach sprawiła, że sam poszedłem do Centrum
zadać kilka pytań.
Coś takiego?
Zapytałem, czy była wczoraj w pracy. Powiedziała, że nie. Wypytałem
więc, czy zna blizniaków. Potwierdziła i spytała, co chciałbym o nich
wiedzieć? Wtedy nadeszła inna pielęgniarka, Freda, no i trochę się namie-
szało. Nie wyrzuciły mnie, ale dały do zrozumienia, że mój dalszy pobyt w
Centrum nie jest już mile widziany. Nie sądzę jednak, aby Donna była w
to jakoś zamieszana. Myślę, że była szczera. Zresztą sprawdziłem,
faktycznie nie było jej wczoraj w pracy.
Rae siedziała w milczeniu stukając palcami o poręcz fotela. Nie wiedziała,
co o tym wszystkim myśleć.
Wiesz, Sam, byłoby mi o wiele łatwiej, gdybym wiedziała, po czyjej
jesteś stronie...
Sądziłem, że po tamtym wieczorze wiesz, po czyjej jestem stronie
odpowiedział cicho.
Masz na myśli po tym, jak spaliśmy ze sobą, czy po tym, jak zdradziłeś
mnie przed Marco? zapytała ostrym głosem. Sam wstał nie
odpowiadając na jej pytanie.
Moje dwie minuty się skończyły. Odprowadziła go do drzwi. Czuła się
trochę nieswojo po tym, co powiedziała. Może naprawdę chciał jej
pomóc?
Dzięki za informacje o Donnie odezwała się bardziej przyjacielskim
tonem. Miałeś rację, muszę porozmawiać jeszcze z wieloma osobami o
bardzo wielu rzeczach. Problem jednak w tym, że mam tak dużo do
zrobienia, a tak mało czasu mi zostało.
192
Sam pokiwał głową.
Rozumiem cię doskonale. Och, zostawiłem sweter w pokoju, czy
mogłabyś...
Rae odwróciła się i wróciła do pokoju. Kiedy wzięła z fotela sweter, z
kieszeni wyleciały jakieś luzne kartki. Schyliła się, aby je podnieść, i
zamarła w bezruchu. Na każdej kartce widniało Raport z przewozu
pacjenta. Szybko wsunęła je pod fotel i wróciła do Sama.
Coś się stało? spytał przyglądając się jej uważnie.
Nie, wszystko w porządku. Jestem po prostu trochę zmęczona
odpowiedziała podając mu sweter. Chciała, aby jak najszybciej poszedł,
zanim zacznie się czegoś domyślać. Zadzwonię do ciebie jutro, dobrze?
rzekła lekko zdenerwowanym głosem.
Myślę, że to musi mi wystarczyć. Mogę? uśmiechnął się i nachylił,
aby ją pocałować.
Zamknęła oczy. Dotyk jego ciepłych i miękkich ust przywołał
wspomnienie o tym, jak niedawno z wielką pasją oddawała mu swoje
ciało. Uczucia płynące z serca często powodują, że robi się różne głupie
rzeczy, a ona właśnie taką zrobiła.
Nic dziwnego, że Sam był teraz taki pomocny. Prawdopodobnie razem z
Marco już wcześniej to wszystko dokładnie zaplanowali. A ja się w nim
zakochałam... pomyślała smutno, wolno zamykając drzwi.
Wyjęła spod fotela luzne kartki. Były to kopie raportów z karetki
przewożącej pacjentki z Centrum. Rozpoznała nazwiska czterech
pacjentek, to ich kart brakowało. Przyjrzała się im uważnie. Na każdej
widniały zapiski i notatki dokonane przez Sama. Godziny przewozów były
podkreślone, a przy liczbie określającej wysokość tętna postawiono po
kilka kropek. Podpisy pielęgniarza były ujęte w czerwone kółka. Odłożyła
kartki na biurko i przetarła oczy czuła, jak bardzo jest zmęczona. Była
już pierwsza w nocy. Dlaczego Sam tak szczegółowo je przeglądał?
Nagle przyszło jej do głowy, że Sam mógł poprosić Yvonne o zrobienie
kopii, zanim te karty zaginęły. Może miał jakiś dobry, szczery powód, aby
to zrobić?
Wstała i ruszyła do sypialni. Może rano to wszystko będzie wyglądało
mniej skomplikowanie tym bardziej, że planowała ponownie złożyć
wizytę pielęgniarzom.
I muszę też zadzwonić do Donny Wilson pomyślała tuż przed
zaśnięciem.
193
Rae bardzo lubiła niedzielne poranki. Wielu ludzi jeszcze spało i miała dla
siebie i Leopolda całe nadbrzeże Emeryville Marina. Oczywiście dzielili
poranne Emeryville z mewami.
Spojrzała wzdłuż betonowej ścieżki. Fale zatoki leniwie uderzały o
betonowe nadbrzeże, a prywatne żaglówki spokojnie kołysały się
zacumowane do plastykowych boi. Pomyślała o Samie, o tym, co mówił
na temat życia. Jak bardzo chciała w to wierzyć i żyć tak na zawsze.
Ale niestety nic nie trwa wiecznie, pomyślała ze smutkiem. Nauczyła się
tego już dawno temu. Więc po co w to wierzyć?
Chodz, piesku! zawołała na Leopolda, który podskakiwał
zadowolony goniąc mewy.
Wrócili do domu. Nasypała do miski Leopolda suchej karmy z worka
prawie tak wysokiego jak ona. Chrupał, a Rae przyrządziła sobie
śniadanie. Płatki zalane zimnym mlekiem, jabłko, sok pomarańczowy i
filiżanka gorącej czarnej kawy.
W połowie śniadania do jej mieszkania zajrzał Harvey.
Byłaś z nim na spacerze i dałaś mu już jeść? zapytał zaskoczony.
Przecież to mój pies odpowiedziała.
Harvey usiadł przy niej, nalał sobie kawy i poczęstował się płatkami.
Co myślisz o Samie? zapytała nie przerywając jedzenia.
Całkiem miły facet. I chyba całkiem poważnie myśli o tobie.
O tak.
Zostajesz dziś w domu? zapytał Harvey dolewając sobie kawy.
Harvey, powiedz mi, co robisz, kiedy chcesz komuś zaufać, a nie
potrafisz?
Oj, to proste wzruszył ramionami. Ufam sobie.
Reszta śniadania upłynęła im w milczeniu. Słychać było tylko głośne
chrupanie Leopolda, który ze smakiem opróżniał miskę.
Pół godziny pózniej Rae zaparkowała porsche na szpitalnym parkingu. Na
wschodnim stoku Berkeley zaczęły się zbierać ciemne chmury zasłaniając
słońce, które jeszcze godzinę temu ogrzewało ją i Leopolda podczas
porannego spaceru.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Indeks
- M462. McDonagh Margaret Wymarzone miejsce
- M314. Baker Margaret Narzeczona doktora
- Malek Doreen Owens U kresu tuĹaczki(1)
- Cezar O wojnie ...
- Jack London The Son of the Wolf and Other Tales of the North
- Canavan, Trudi Age of the Five 2 The Last of the Wilds
- Edgar Rice Burroughs Ksiezniczka Marsa [ KsićÂśźniczka Marsa ]
- 026.Macomber_Debbie_Wszystko_albo_nic
- Jasper Fforde Nursery Crime 2 The Fourth Bear
- Bohumil Hrabal ObsśÂugiwaśÂem angielskiego króla
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gackt-camui.xlx.pl