[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Liczył się tylko on. Kiedy znów ją
pocałował, odpowiedziała tym samym. Jęknęła cicho, gdy położył się na
niej i gdy poczuła go na sobie. Całego. Pieścił jej piersi, nabrzmiałe sutki.
Coraz szybciej, coraz mocniej. Zaczęła głośno dyszeć. Jego dłonie krążyły
po jej ciele, gładziły delikatną skórę. Powoli wsunął palce pod gumkę jej
spodni od pidżamy.
- Dobrze ci? - zapytał szeptem.
Nie była w stanie wyrzec ani słowa. Wyginała się i prężyła, wychodząc
naprzeciw jego dotknięciom. Kiedy zaczął zsuwać z niej spodnie, uniosła
wysoko biodra. Niepotrzebne odzienie spadło na podłogę. Pochylił się nad
nią. Koniuszek jego języka sunął wzdłuż biodra, zostawiając rozpalony ślad
na jej skórze, Pieścił ją całował. Drażnił.
- Proszę - stęknęła, wiercąc się niecierpliwie.
- O co? - wydusił. - Czego pragniesz?
Otwarła oczy i spojrzała w dół. Na opalonej skórze Cala perliły się
kropelki potu. Zacisnęła palce na jego ramionach. Potem wplotła je w gęste,
kręcone włosy. A on nie ustawał. Jego dłonie, usta, wciąż odkrywały jakieś
tajemnicze zakamarki jej ciała.
Kiedy tak przyglądała się jego poczynaniom, schylił się nagle i poczuła
jego usta tam... gdzie tak bardzo pragnęła je poczuć. Jej paznokcie wbiły
siew jego skórę. Zamknęła oczy, uniesiona porywem rozkoszy, jakiej nie
zaznała nigdy przedtem. Przeszywająca, cudowna tortura. Lara wiła się,
jęcząc coraz głośniej, krzycząc.
- Teraz... - Słowa z trudem wydobywały się z jej ściśniętego gardła. -
Proszę, teraz.
Przesunął się i położył obok niej. Wziął ją za rękę i położył na sobie.
Pokierował jej dłoń, aż go poczuła, Dotknęła. Najpierw delikatnie,
nieśmiało. Potem znowu. Odważniej. Mocniej. Kiedy pod wpływem jej
dotyku westchnął gwałtownie, poczuła, jaką posiada siłę. Powtórzyła
jeszcze raz swoją pieszczotę, aż Cal odsunął się gwałtownie.
- Co się stało? - spytała przestraszona. - Zraniłam cię? Potrząsnął głową,
nie mogąc powiedzieć ani słowa. Leżał z rozłożonymi ramionami,
oddychając ciężko. Pochyliła się nad nim. Pogładziła naprężone muskuły.
Po raz pierwszy ona przejęła inicjatywę. Całowała jego pierś. Płaskie sutki
wśród kręconych, ciemnych włosów. Pieściła potężne mięśnie jego ud,
gładziła płaski brzuch. Jego przymknięte oczy lśniły jak ogniki. Leżał
RS
57
nieruchomo, dopóki znów nie zamknęła go w dłoni. Wtedy poderwał się
gwałtownie i położył ją na łóżku.
- Pragnę cię, Laro. Teraz. Już nie mogę czekać. Zanurzył dłoń między jej
uda, a one rozsunęły się natychmiast. Była gotowa, Bardziej niż gotowa.
Chwycił ją za biodra, przyciągnął ku sobie i wtargnął w nią gwałtownie.
Oplotła go nogami. A potem zesztywniała na moment, krzyknęła głośno i
odsunęła się od niego. Zdezorientowany Cal spojrzał na jej uda.
- Och, najdroższa - szepnął czule. - Dlaczego mi nie powiedziałaś? -
Wziął ją w ramiona i kołysał delikatnie.
Odwróciła głowę. Nie otwarła oczu.
- Krępowałam się. Myślałam, że wycofasz się, przestraszysz albo... -
Spod przymkniętych powiek po jej policzkach pociekły łzy.
Cal długo nie mógł powiedzieć ani słowa. Gdy wreszcie przemówił, jego
głos drżał i łamał się.
- Gdybym wiedział, że to twój pierwszy raz, byłbym jeszcze
ostrożniejszy, delikatniejszy...
Wtuliła twarz w jego pierś.
- Byłeś doskonały. To moja wina. Po prostu nie wiedziałam, jak ci to
powiedzieć. Poza tym bałam się, że się cofniesz, że to nigdy nie nastąpi.
Obawiam się, że rzeczywiście nic nie nastąpiło... - Spojrzała mu głęboko w
oczy. - Czy stanie się to teraz?
W odpowiedzi położył ją na łóżku i zaczął pieścić. Wolnymi, ostrożnymi
ruchami. Długo i cierpliwie. Aż w końcu Lara przyciągnęła go
niecierpliwie, ponaglając, by spróbował ponownie. Spróbował. I tym razem
podążyła za nim, zatracając się zupełnie.
I gdy potem leżała w jego ramionach, gdy jej ciało ogarnęła błogość,
była w pełni szczęśliwa.
Pierwsza noc, spędzona z Calem, zupełnie odmieniła życie Lary. Po
pierwsze zostali kochankami. I byłą to ich wspólna tajemnica ukrywana
przed całym światem. Za dnia byli czujni i ostrożni. Lecz kiedy pracownicy
rozjeżdżali się do domów, stawali się dzieciakami na wagarach. Każdego
wieczora jadali wspólnie obiady w kuchni Rose. Potem przenosili się do
sypialni. Spędzali tam długie, leniwe godziny, kochając się i rozmawiając o
wszystkim. Oprócz, rzecz jasna, zabronionego tematu dotyczącego
przeszłości Cala. Kiedy patrzyła na niego, sprawiał -wrażenie szczęśliwego.
Jednak gdy sądził, że nikt go nie widzi, często zamyślał się i ponury cień
kładł mu się na twarz. Na czym polega jego problem? zastanawiała się
nieraz Lara. Może obrabował bank? Albo był szpiegiem? A może miał
żonę? Lara zdawała sobie sprawę, że szczęście, którym żyła, mogło prysnąć.
RS
58
Lecz tak bardzo nie chciała o tym myśleć, że udało jej się radować każdą
chwilą, szczerze i gorąco.
Którejś soboty, rano, Cal mył się pod pompą. Lara siedziała na schodach
i przyglądała mu się.
- Pojedzmy dokądś dziś wieczorem - powiedział niespodziewanie.
Odwiedzimy jakieś przyjemne miejsce. Nigdy nie wychodzisz z domu.
Lara nie odpowiedziała. Niepisana umowa, jaką zawarli, mówiła, że nie
będą afiszować się swoją zażyłością w Red Springs. Gdyby pojawili się w
mieście  na randce", potwierdziliby podejrzenia.
- Moglibyśmy pojechać do Murphysburga - powiedział Cal. - Jest tam
restauracja, o której słyszałem wiele razy. W jej nazwie jest słowo: wyspa.
Pomysł spodobał się Larze. Do Murphysburga było ponad godzinę jazdy.
To chyba bezpieczna odległość, pomyślała.
-  Magiczna Wyspa" - podpowiedziała. - Byłam tam przed laty z
rodzicami.
- Może masz rację. - Pokiwał głową.
- Ale w co się ubierzesz? - Uśmiechnęła się. Popatrzył na swoje dżinsy,
na leżącą na trawie koszulkę.
- Na pewno nie w to - przyznał.
- W Murphysburgu, przy głównej ulicy, jest sklep z odzieżą męską.
Pojedziemy trochę wcześniej i coś ci kupimy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl