[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powrotem? E tam, wezmę jakikolwiek samochód i odwiozę... Dobrze by było coś
sobie łyknąć
- Golem... - zaczął, ale się opamiętał. Nie wypada, do diabla.
- Tak? - zapytał Golem nie odwracając się.
- Nie, nic - westchnął Wiktor, wpatrzony w szyjkę butelki sterczącej z
kieszeni Golema. - Irma - powiedział znu\onym głosem. - Co robiliście na tych
rozstajach?
- Myśleliśmy mgłę - odpowiedziała Irma.
- Co?
- Myśleliśmy mgłę - powtórzyła Irma.
- O mgle - poprawił Wiktor - albo na temat mgły.
- A to po co - o mgle? - zapytała Irma.
- Myśleć - to czasownik nieprzechodni - objaśnił Wiktor - a więc wymaga
przyimka. Czy przerabialiście czasowniki przechodnie?
- Zale\y, jak na to popatrzeć - odparła Irma. - Myśleć mgłę - to jedno, a
myśleć o mgle - to zupełnie coś innego... i nie wiadomo komu to potrzebne - myśleć o
mgle.
Wiktor wyjął papierosa i zapalił.
- Poczekaj - powiedział. - Myśleć mgłę - tak się nie mówi, to
niegramatycznie. Są takie czasowniki - nieprzechodnie, myśleć, biegać, chodzić...
Zawsze wymagają przyimka. Chodzić po ulicy. Myśleć o... no o czymś tam...
- Myśleć głupstwa - podpowiedział Golem.
- No, to jest wyjątek - stwierdził Wiktor nieco stropiony.
- Szybko chodzić - powiedział Golem.
- Szybko - to nie jest rzeczownik - zapalczywie oznajmił Wiktor. - Niech pan
nie mąci dziecku w głowie, Golem.
- Tato, czy mo\esz nie palić? - zainteresowała się Irma.
Zdaje się, \e Golem wydał z siebie jakiś dzwięk, a być mo\e to silnik kichnął
wspinając się pod górę. Wiktor zgniótł papierosa i rozdeptał go obcasem. Podje\d\ali
do sanatorium, a z boku od stepu na spotkanie deszczu sunęła nieprzejrzysta biała
ściana.
- No i masz mgłę - rzekł Wiktor. - Mo\esz ją myśleć. A tak\e wąchać, biegać
i chodzić. Irma chciała coś powiedzieć, ale wtrącił się Golem.
- Nawiasem mówiąc - stwierdził - czasownik myśleć" występuje jako
przechodni tak\e w zdaniach podrzędnie zło\onych. Na przykład - myślę, \e... i tak
dalej.
- To zupełnie inna sprawa - nie zgodził się Wiktor. Obrzydło mu. Miał
okropną ochotę wypić i zapalić. Zachłannie popatrzył na szyjkę butelki.
- Nie jest ci zimno, Irma? - zapytał z niejasną nadzieją.
- Nie. A tobie?
- Trochę mnie trzęsie - przyznał się Wiktor.
- Trzeba wypić d\inu - zauwa\ył Golem.
- Tak, byłoby niezle... A mo\e pan ma?
- Mam - powiedział Golem. - Ale ju\ prawie jesteśmy na miejscu.
Jeep wjechał w bramę i zaczęło się to, o czym Wiktor jakoś nie pomyślał.
Pierwsze smugi mgły dopiero zaczęły przesączać się przez kratę ogrodzenia i
widoczność była znakomita. Na drodze przed samochodem le\ała postać w
przemokniętej pi\amie, le\ała z taką miną jakby spoczywała tu ju\ od wielu dni i
nocy. Goleni ostro\nie objechał ciało, minął gipsową wazę ozdobioną
nieskomplikowanymi rysunkami i odpowiednimi napisami i przyłączył się do stada
samochodów stłoczonych przed wejściem do prawego skrzydła. Irma otworzyła drzwi
i natychmiast jakaś zapita morda wychyliła się z okna najbli\szego samochodu i
wybeczała: Dziecino, chcesz, to ci się oddam?" Wiktor wysiadł zamierając. Irma z
ciekawością rozglądała się dookoła. Wiktor mocno ujął ją za rękę i poprowadził do
wejścia. Na schodkach, pod deszczem siedziały dwie dziwki w bieliznie i ulicznymi
głosami śpiewały o okrutnym aptekarzu, co to nie chce im sprzedać heroiny. Na
widok Wiktora umilkły, ale kiedy przechodził obok, jedna z nich spróbowała złapać
go za spodnie. Wiktor wepchnął Irmę do holu. Było tu ciemno, okna zasłonięte,
śmierdziało dymem tytoniowym i jakimś kwaskiem, trzeszczał projektor i na białej
ścianie podskakiwały pornograficze obrazki. Wiktor z zaciśniętymi zębami deptał po
cudzych nogach ciągnąc za sobą potykającą się Irmę, a za nimi biegły gniewne,
niecenzuralne okrzyki. Pokonali wreszcie hol i Wiktor, przeskakując po trzy stopnie,
pobiegł po pokrytych dywanem schodach. Irma milczała i Wiktor bał się na nią
spojrzeć. "
Na podeście czekał ju\ na niego z otwartymi objęciami Roscheper Nant.
Wiktor! - zachrypiał - Przy - yyjacielu! - w tym momencie zauwa\ył Irmę i wpadł w
entuzjazm. - Wiktor! I ty te\! Na małoletnie małolatki!" Wiktor przymknął oczy,
mocno nadepnął mu na nogę i pchnął w pierś - Roscheper upadł na plecy
przewracając kosz na śmieci. Zlany potem Wiktor pomaszerował korytarzem. Irma
bezszelestnymi susami sadziła obok. Pchnął drzwi Diany - były zamknięte, klucza nie
było. Załomotał wściekle, i Diana natychmiast się odezwała: Wynoś się do
wszystkich diabłów! - wrzasnęła z furią. - Zmierdzący impotent! Gówniarz, łajno
zasrane!" Diana - zaryczał Wiktor. - Otwieraj!" Diana zamilkła i drzwi się otwarły.
Stała na progu z importowanym parasolem w pogotowiu. Wiktor odsunął ją,
wepchnął Irmę do pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi.
- A, to ty - powiedziała Diana. - A ja myślałam, \e znowu Roscheper. - Czuć
było od niej alkoholem. - Bo\e - powiedziała. - Kogoś ty przyprowadził?
- To jest moja córka - z trudem odparł Wiktor. - Irma. Irmo, to jest Diana.
Patrzył Dianie w oczy z rozpaczą i nadzieją. Dzięki Bogu, zdaje się, \e nie
była pijana. Albo z miejsca wytrzezwiała.
- Ty chyba oszalałeś - rzekła cicho.
- Irma przemokła - wydusił z siebie. - Przebierz ją w suche rzeczy, połó\ do
łó\ka i w ogóle...
- Nie poło\ę się - oznajmiła Irma.
- Irma - powiedział Wiktor. - Bądz łaskawa słuchać, bo inaczej zaraz kogoś
spiorę...
- Niektórych z tu obecnych rzeczywiście nale\ałoby sprać - stwierdziła Diana
beznadziejnym głosem.
- Diano - rzekł Wiktor. - Proszę cię.
- Dobra - powiedziała Diana. - Idz do siebie. Damy sobie radę.
Wiktor wyszedł z ogromną ulgą. Poszedł prosto do swojego pokoju, ale i tam
nie było spokoju. Na początek musiał wyrzucić na korytarz absolutnie nieznaną parę,
która się tam zagniezdziła oraz uświnioną bieliznę pościelową. Potem zamknął drzwi,
zwalił się na goły materac, zapalił wilgotnego papierosa i zaczął się zastanawiać, co
te\ właściwie narozrabiał.
*
Wiktor obudził się pózno, była pora obiadu. Trochę bolała głowa, ale nastrój
okazał się nieoczekiwanie dobry.
Wieczorem, wypaliwszy paczkę papierosów, zszedł na dół, damską szpilką do
włosów otworzył czyjś samochód, wyprowadził Irmę słu\bowym wyjściem i odwiózł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Indeks
- Miller Henry Zwrotnik Raka 01 Zwrotnik Raka
- Graham Masterton Wojownicy Nocy 01 Wojownicy nocy cz.2
- McNish_Cliff_ _Tajemnica_zaklÄcia_01_ _Tajemnica_zaklÄcia
- Maureen Child Czy to tylko szef 01 Biurowy romans (Romans biurowy)
- Hill Meagan Masterson 01 Master Me
- Bullen Alexandra Ĺťyczenie 01 Ĺťyczenie
- Uroczysko 01 Uroczysko Kordel Magdalena
- Isaac Asimov Foundation 01 Foundation
- LE Modesitt Recluce 01 The Magic of Recluce (v1.5)
- Hogan, James P Giants 1 Inherit the Stars
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gackt-camui.xlx.pl