[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Posłał jej krzywy uśmiech i zabrał szklaneczki z butelką do salonu.
Evie wkrótce do niego dołączyła, gasząc po drodze część świateł. W ten
sposób zmniejszała przestrzeń, tworzyła przyjazne, kameralne warunki, choć
zarazem wiedziała, że przez to obecność Logana stanie się jeszcze bardziej
dojmująca.
Gdy usiadła obok, otoczył ją subtelny zapach drzewa sandałowego.
Zerknęła na Logana spod rzęs. Zwiatło lampki podkreślało zmysłowy zarys
ust. Były wprost stworzone do pocałunków.
Jednak mars na jego czole zdradzał silne skrępowanie.
Utrzymała ręce przy sobie przez jakieś dwie minuty. Potem bez udziału
woli zabrały się za rozpinanie koszuli Logana. Jego dłonie zaplątały się w jej
włosach, a wargi domagały się odpowiedzi. Evie rozpłynęła się pod dotykiem
Logana, ale nie była w stanie temu zapobiec. Czy zdaje sobie sprawę, że w
łóżku nadajemy na tych samych fałach? To takie niespotykane, przemknęło
77
R
L
T
jej przez głowę. Przynajmniej dla mnie. Może dla Logana to norma. Może
każda się przy nim czuje tak, jakby była jedyną kobietą na świecie.
Może taki ma styl.
Zupełną nowością dla Evie były ciche słowa Logana. Szeptane
przysięgi i czułości ulatywały z jego ust, pieszcząc jej uszy. Przypominało to
modlitwę.
Leżała na plecach z rozsuniętymi nogami, bo tak chciał ją mieć Logan.
Ich usta łączyły się w rozkosznym tańcu, ruchy bioder, taniec ciał. Zmysło-
wość była jego najefektywniejszą bronią. Potrafił jej używać z niszczycielską
skutecznością.
Pocałunki są łatwe, pomyślał Logan. O wiele łatwiejsze od rozmowy
czy próby wpasowania się w cudze życie.
Jego koszula tajemniczo znikła. To samo stałoby się z jej bluzeczką,
gdyby Evie nie wyśliznęła się spod niego, nie pchnęła go na plecy i nie
przytrzymała mu rąk nad głową. Potem usiadła na jego biodrach.
 Mój dom, moje zasady  wymruczała władczo, całując jego biceps.
Logan zadrżał, zamknął oczy i pozwolił jej prowadzić. Ogarnęła go
czysta przyjemność, bez śladu bólu. Jednego i drugiego pragnął równie
mocno. Tym razem jednak czekało go łagodne i powolne zanurzenie w
namiętność. Wilgotny dotyk ciepłego języka na skórze. Muśnięcie włosów na
klatce piersiowej. Niespieszna podróż ust Evie w kierunku pępka ścieżką
znaczoną pocałunkami. Znów zadrżał, kiedy uwolniła go z reszty ubrań,
pozbyła się swoich i pozwoliła, by zagłębił się w niej.
Seks nie zawsze musiał być ostry i stanowić pole wałki o dominację.
Czasem, kiedy Logan znajdował się we właściwym nastroju, potrafił być
zapierająco dech w piersiach, cudownie i nieroztropnie... delikatny.
Evie obudziła się pierwsza. Był ranek. Wieczorem zwabiła Logana na
78
R
L
T
górę, do swojego łóżka. Co teraz? Gdy odwróciła głowę, przekonała się, że
nadal tu jest. Spał, więc mogła swobodnie mu się przyjrzeć. We śnie był
jeszcze przystojniejszy. Nie pilnował się, nie kontrolował, dlatego rysy
wygładziły się w świetle poranka. Leżał na brzuchu z rękami wciśniętymi pod
poduszkę. Głowa i kolano były zwrócone w jej stronę. Zupełnie jakby patrzył,
jak Evie zasypia, zanim sam pogrążył się we śnie.
Wiedziała jednak, że to tylko pobożne życzenia. Wyczerpany seksem
zasnął natychmiast, tak samo jak ona. Zmęczenie nie zostawiło im czasu na
analizowanie miłosnego aktu, który był przerażająco piękny.
Do tego służyły właśnie poranki.
Powoli, żeby go nie obudzić, zsunęła się z łóżka. Chwyciła szlafrok,
który wisiał obok, i nie wkładając go, ruszyła ku schodom. Zamierzała wziąć
prysznic na dole, żeby nie przeszkadzać Loganowi.
Obawiała się, że gdy tylko wstanie, zniknie. Wręcz była tego pewna.
Jednak gdy tylko postawiła stopę na pierwszym schodku, usłyszała:
 Zabiłbym za kawę.
Kiedy się odwróciła, zobaczyła, że Logan jej się przygląda. Miał senne
spojrzenie i półuśmiech, który natychmiast ją rozgrzał.
 Napijemy się w domu czy wolisz wyjść?  zapytała, siląc się na
swobodny ton.  Bo jeśli jesteś wybredny, to na rogu jest kawiarnia, w której
podają różne fantazyjne kawy.
 Nie jestem wybredny.  Przymknął oczy.  Tylko potrzebuję kofeiny,
żeby się dobudzić. Evie...
 Tak?
 Dzień dobry.
Logan pozwolił sobie jeszcze na kilka minut lenistwa, zanim otworzył
oczy i potarł je pięściami. Nie powinien czuć takiego zmęczenia. Podróż z
79
R
L
T
Papui nie była aż tak długa. To namiętna noc z Evie go wyczerpała. Nie mógł
się nią nasycić, celebrował każdą pieszczotę z tym samym entuzjazmem.
Tej nocy otrzymał dar zadośćuczynienia. Wykorzystał szansę od losu,
wynagrodził Evie krzywdę sprzed lat, zastępując stare wspomnienia nowymi,
lepszymi, które będzie mógł przywoływać bez wstydu. Nie splamią jego
duszy.
Przytomniejszym wzrokiem omiótł pokój, próbując dowiedzieć się
czegoś o Evie. Niewykończone ściany, przewody i hydraulika na wierzchu
sugerowały, że nie ukrywała prawdziwej natury rzeczy za piękną fasadą.
%7ładnych pozorów, czysty realizm. Mógłby to ująć jeszcze inaczej,
psychologizując nieco: Evie rozkładała życie na elementarne składniki, żeby
mieć je stale na oku. Taki sposób nie tylko postrzegania świata, ale i jego or-
ganizowania tam, gdzie to możliwe, a dom stwarzał ku temu idealną
sposobność. Wszystko było na wierzchu, nawet szafy na ubrania nie miały
drzwiczek. Ciuchy wisiały na długim metalowym drążku, uporządkowane
kolorami. Wśród przemyślnie dobranych zestawów przeważały czerń i różne
odcienie szarości. Natomiast pastelowe barwy w ogóle nie istniały, co już
wcześniej zauważył.
Dojrzewał do tego, by wreszcie wstać z łóżka, choć wciąż z braku
kofeiny czuł się niemrawo. Na szczęście Evie zdążyła wrócić z kawą. Tym
razem miała na sobie czerwony szlafrok, a włosy zebrała w kucyk na czubku
głowy. Kiedy stawiała tacę na łóżku, jedwabna szmatka zsunęła się z
ramienia. Poprawiła ją gestem, który zdradzał, że powtarza go wielokrotnie.
 Masz tu wiele przestrzeni  zauważył Logan, siadając ostrożnie.
 Tak lubię, choć są tacy, którym to przeszkadza. Niektórzy ludzie wolą
spać w ciasnej jaskini z sufitem i ścianami.  Przyjrzała mu się ciekawie.
 A ty?
80
R
L
T
 Nienawidzę klaustrofobicznych klimatów.  Urwał na moment, po
czym spytał:  Jacy ludzie?
 Ci nieliczni, których podczas tych sześciu lat zaprosiłam do siebie 
oznajmiła spokojnie, upijając łyk kawy.  Chciałbyś wiedzieć, ilu ich było?
 Nie  skłamał.  Może jednak...  przyznał niechętnie po chwili,
widząc jej uniesione w udawanym zdumieniu brwi.
 A jak myślisz?
 Boję się nawet zgadywać.
 Sześciu  odparła Evie.  Chociaż nie wszyscy naraz.
Sześciu było do przyjęcia. Biorąc pod uwagę urok, rozrywkowy
charakter Evangeline i temperament w łóżku, jeden kochanek na rok to do-
prawdy niewiele.
 Chciałbyś wiedzieć coś jeszcze?  zapytała słodziutko.
 Absolutnie nie.
Tylko szaleniec dopytywałby się o szczegóły, a Logan nie zamierzał
zasilać ich grona. Poza tym... odchodząc dziesięć lat temu, bardzo chciał, by
Evie lepiej poznała swoją seksualność, zyskała pewność co do swoich
preferencji i sama ustaliła, co naprawdę lubi.
Nadal tego pragnął. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl