[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przez minimomencik. Albo przez mikrominimomen-
cik... Kiedy powiedziaÅ‚a  Wez mnie za rÄ™ce, Foksie", po­
czuł smak jej ust.
I jej dotknięcia.
I jej bliskość.
I, jak wtedy, dla niej zapomniał o całym świecie.
WzdrygnÄ…Å‚ siÄ™. Lecz znowu ruda czarownica sprawi­
ła, że... usłuchał jej. Zmusiła go, by wziął ją za ręce. By
zamknÄ…Å‚ oczy. I znowu poczuÅ‚, że WacuÅ› stanÄ…Å‚ na bacz­
ność.
- A teraz, Foksie... nic nie mów... nic nie myśl. Chcę
tylko, żebyś wyobrażał sobie. Wywołaj w duszy obraz...
Najbezpieczniejszego miejsca, jakie potrafisz wymyślić.
Miejsca, gdzie nic ci nie grozi. Gdzie absolutnie niczego
nie musisz się bać.
- Phoebe, ja...
- Nie. Nic nie mów. Potem możemy pospierać się, ale
teraz... przez kilka minut... Zrób to dla mnie. Skoncen-
scandalous
truj się. Skoncentruj się całym sobą na wyobrażaniu sobie
najbezpieczniejszego miejsca na świecie. - Czekała kilka
chwil. - Wymyśliłeś takie miejsce? Wyobrażasz je sobie?
Miejsce, w którym czujesz się całkowicie bezpieczny?
-Tak.
- Dobrze. Zatrzymaj teraz ten obraz w wyobrazni i sta­
raj się obejrzeć go uważniej. Spójrz do góry. Spójrz w dół.
Wyobraz sobie, że wąchasz panujące tam zapachy. Staraj
siÄ™ poznać każdy jego szczegół, każdy zakamarek. - Od­
czekała moment. - Robisz to?
-Tak.
- Chcę, żebyś dokładnie poczuł, jak bezpieczne jest to
miejsce.
- Dobrze, dobrze, czujÄ™ to. - Oczy miaÅ‚ wciąż zamk­
nięte. Pomasował kolana, lecz przestał. Gdyż jej spokojny
głos płynął przez niego jak muzyka.
- Nikt nie może dotknąć cię w tym miejscu. Nikt nie
może ciÄ™ zranić. Jest twoje i tylko twoje. Nikt nie zna te­
go miejsca. Nikt nie wie, gdzie ono jest. I nikt nie może
ci go zabrać.
Jej gÅ‚os hipnotyzowaÅ‚. OczywiÅ›cie, zdawaÅ‚ sobie spra­
wę, co robiła. Ale przecież zbudował sobie w wyobrazni
ten obraz. Nie byÅ‚o to nic nadzwyczajnego. ZwykÅ‚a, wiel­
ka łąka, pełna kwiatów i rozkołysanych na wietrze traw.
Słońce grzało. Ptaki śpiewały w oddali. I nic go nie bolało.
Z jakieś niezrozumiałego, nieprawdopodobnego powodu,
nic go nie bolało!
Gwałtownie otwarł oczy. Phoebe siedziała przed nim
scandalous
ze skrzyżowanymi nogami. Patrzyła mu prosto w twarz
i się uśmiechała. Obok niej leżały psy.
- To nie do wiary - powiedział głucho.
- Co jest nie do wiary?
- Nic mnie nie boli.
- To wspaniale.
- Nie. Nie rozumiesz. Mnie naprawdÄ™ nic nie boli. Na­
wet bok przestał mi dokuczać.
- To wspaniale.
Tego było mu za wiele.
- To wcale nie jest zabawne. To niemożliwe. Co mi
zrobiłaś? - spytał podejrzliwie.
- To ty zrobiÅ‚eÅ›, nie ja. To ćwiczenie nie zawsze po­
maga. Ale zawsze warto spróbować. Kiedy znajdziesz się
w stresie, kiedy poczujesz, że ból nadchodzi, spróbuj po­
wtórzyć je. Ucieknij do swojego bezpiecznego miejsca.
- To jakaÅ› niewiarygodna bzdura.
- Nie tak zupełnie, panie Sceptyczny. To tylko zwykła,
podstawowa fizjologia. Kiedy odczuwasz ból czy stres,
twoje ciaÅ‚o siÄ™ napina. Naprężone mięśnie i Å›ciÄ™gna jesz­
cze potęgują ból. Ale kiedy czujesz się bezpiecznie, spada
ci ciśnienie krwi. Twoje serce zaczyna bić wolniej. Dzięki
temu twoje ciało się rozluznia. Co zmniejsza ból. W ten
sam sposób podziała każde relaksujące ćwiczenie.
Rozumiał, co do niego mówiła. Ale już wiele lat temu
przestał wierzyć w Zwiętego Mikołaja. Podniósł koszulę
i spojrzał na swój bok. Był tam. Kawałek metalu, który od
wielu godzin przesuwał się ku powierzchni, przebił skórę.
scandalous
Fergus znał ten ból nie od dziś. Niewielki, w porównaniu
z obrażeniami, których byÅ‚ doznaÅ‚, na tyle jednak dokucz­
liwy, że nieustannie zaprzątał mu umysł.
- Co to... - Phoebe gwałtownie wciągnęła powietrze. -
OszalaÅ‚eÅ›, Fox? - zawoÅ‚aÅ‚a, kiedy spróbowaÅ‚ zÅ‚apać palca­
mi wystajÄ…cy z rany czubek. - Nie dotykaj tego, na Boga!
Bardziej do siebie, niż do niej, mówił:
- Wciąż czujÄ™ go... Psiakrew! MiaÅ‚aÅ› racjÄ™, Rudziel­
cu. Kto by przypuszczał? Nie odszedł, ale naprawdę się
zmniejszył.
- Właśnie to starałam się ci powiedzieć. wiczenie
z bezpiecznym miejscem ma spowolnić twój oddech
i twoje tętno. Jeśli nauczysz się tego, zawsze pokonasz ból.
To nie żadna sztuczka magiczna. SÄ… jeszcze inne ćwicze­
nia... - Przełknęła ślinę. - Posłuchaj. Chcesz, żebym to
wyciągnęła? Czy wolisz pojechać do lekarza?
Nie mógÅ‚ wykrÄ™cić szyi tak bardzo, by dokÅ‚adnie zo­
baczyć ranę... Widział jednak, że metal przebił już skórę.
- Poradzę sobie, jeśli masz pęsetę.
Miała. Miała też w apteczce maść aseptyczną. I gazę. Nie
przestając rozmawiać z nim, znosiła potrzebne przybory.
Kazała mu opowiedzieć wszystko o brudnych bombach.
I o tym, że poszczególne kawałki pomału przesuwają się na
zewnątrz, aż dotrą do skóry. I że to w końcu nic takiego. Nie
koniec świata. Czasem tylko trochę... wstrętne.
- To nie jest wstrętne, Foksie. Nie bądz śmieszny. To
jest raczej smutne. Ale jak to możliwe, że nigdy nic na ten
temat nie mówią w telewizji?
scandalous
- %7Å‚ebym to ja... Co ty wyrabiasz? Aj!
- Cholera... Zbolało? - Znowu schyliła się z pęsetą
w dłoni. Widział burzę rudych włosów. Czuł na sobie jej
dłonie. Niespodziewanie zaczęła śpiewać hymn.
Natychmiast zapomniał o bólu. Każdy by zapomniał.
- Mój Boże! Czy ktoÅ› tu obdziera kota ze skóry? - po­
wiedział.
- Fox. Ta drzazga jest strasznie długa. Jesteś pewien, że
nie powinniśmy pojechać do szpitala?
- Oczywiście. Sam to mogę zrobić.
- Nie, nie możesz. Nie dosięgniesz. Obróć się trochę.
- Ponowiła próbę. I znów zaczęła śpiewać.
ZaklÄ…Å‚. Ordynarnie.
- Słyszałem już wcześniej, jak nuciłaś. To było straszne.
Ale nie aż tak. Będę siedział bez ruchu ile tylko zechcesz,
jeśli tylko przestaniesz.
- Obiecujesz się nie ruszać?
- Obiecam ci wszystko. JeÅ›li przysiÄ™gniesz, że nie bÄ™­
dziesz śpiewać.
%7łart był raczej kiepski. Bardzo kiepski. Tak kiepski, że
oboje zastygli bez ruchu. Zrobiło się przerazliwie cicho. Tuż
przed oczami miaÅ‚ jej twarz. I to, co w niej wyczytaÅ‚. Współ­
czucie. I coś więcej. Coś tak osobistego, tak intymnego, że
przez chwilę nie mógł nabrać powietrza do płuc.
Wtedy powiedziała:
- Już po wszystkim, Fox.
- Nie, nieprawda. Ilekroć znajdziemy się w tym samym
pokoju, ilekroć popatrzysz na mnie... A ja na ciebie...
scandalous
- Nie. Chodzi mi o to, że... to już koniec.
- Naprawdę, chciałbym w to wierzyć. Ale, na Boga, to
uczucie nigdy nas nie opuszcza. Nie jestem pewien, czy
jeszcze kiedykolwiek w życiu zamierzałem uprawiać seks.
Wróciłem do domu, nie spodziewając się, że będę gotów
do jakichkolwiek uczuć. I wtedy pojawiłaś się ty.
- Fox! Staram siÄ™ powiedzieć ci, że skoÅ„czyÅ‚am wyciÄ…­
gać tę metalową drzazgę!
Och! Drzazga. SpojrzaÅ‚ znowu w jej twarz. I ten niepo­
hamowany, delikatny wyraz tÄ™sknoty, pożądania i blisko­
Å›ci wciąż tam byÅ‚. Tak prawdziwy, jak Å‚omotanie jego ser­
ca. Jak jej rozchylone usta.
scandalous
ROZDZIAA SZÓSTY
Phoebe widziała, że zbliżał się, że zamierzał pocałować
jÄ…. I doskonale zdawaÅ‚a sobie sprawÄ™, do czego dążyÅ‚ na­
prawdę. Ale nie była w stanie odtrącić go. Nie po tym, jak
z bliska zobaczyła jego szramy i bolesne rany. Nie mogła
uczynić nic, co mogłoby zranić Foksa.
Kiedy więc jej ciało wygięło się ku niemu, kiedy jej usta
rozchyliÅ‚y siÄ™ zachÄ™cajÄ…co, to dlatego, że naprawdÄ™ chcia­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl