[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szklanką zimnej wody dla niej i kieliszkiem wina dla siebie, wzrok miał nieodgad-
niony.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej? - zapytał.
No właśnie - dlaczego? Bo bała się jego reakcji? I miała rację, sądząc po wy-
razie jego twarzy.
- Nie było odpowiedniej chwili - powiedziała.
- No to czekałaś do dzisiaj, kiedy już niemal po wszystkim - stwierdził gorz-
ko.
Spojrzała na niego zdumiona.
- Po wszystkim? To się jeszcze nie zaczęło, Gianluca.
- Madre di Dio! - wykrzyknął zduszonym głosem.
Dopiero teraz dotarło do niego w pełni, co to naprawdę znaczy. Miał ochotę
odwrócić się na pięcie i wyjść. Wymazać ją i nieplanowane dziecko ze swojego ży-
cia. Ale jednocześnie coś pchało go ku niej, pragnął wziąć jej rękę i położyć własną
dłoń na jej brzuchu, być może poczuje, jak dziecko kopie.
Ponownie łyknął wina. Musisz trzymać się faktów, upomniał siebie. Dopiero
wtedy będziesz w stanie podjąć decyzję, co robić.
- Zaplanowałaś to? - Oskarżenie wystrzeliło niczym kula z pistoletu.
- Zaplanowałam? - Aisling spojrzała na niego, nie rozumiejąc. Dopiero potem
zdała sobie sprawę, o co on pyta. - Myślisz, że specjalnie zaszłam w ciążę?
Zacisnęła pięści. Taki jest Gianluca. Il Tigre w swojej najbardziej wyracho-
wanej postaci.
- Nie. Nie zaszłam w ciążę rozmyślnie. Po co miałabym robić coś takiego?
Roześmiał się.
S
R
- O Boże! Użyj wyobrazni, cara. Każda kobieta, która urodzi moje dziecko,
będzie ustawiona na całe życie!
Taka demonstracja męskiego szowinizmu zaszokowała ją.
- To raczej ekstremalny sposób na zapewnienie sobie bezpieczeństwa finan-
sowego, nie sądzisz? - zapytała sucho.
Zobaczyła, że mruży oczy zaskoczony, i nagle zrozumiała, że tak musi postę-
pować. Stawić mu czoło. Bo biologicznie rzecz biorąc, jest z nim związana na całe
życie.
- Nie musisz się tym martwić, Gianluca. Niczego od ciebie nie chcę.
- To po co w ogóle mi o tym mówiłaś? - warknął.
- Bo, chociaż to może ci się wydawać dziwne, w głębi duszy czułam, że jako
ojciec masz prawo o tym wiedzieć. - Odstawiła pustą szklankę. - Ale teraz, kiedy
zrobiłam to, co trzeba, możesz o wszystkim zapomnieć. Widzę po tobie, że nie
chcesz tego dziecka, idz więc już i zostaw mnie w spokoju.
- Iść sobie? - powtórzył z niedowierzaniem. - Zwariowałaś, cara mia? Na-
prawdę myślisz, że mogę to zrobić? Nie myślałaś o tym, jakie ta informacja będzie
miała konsekwencje? - ciągnął.
Co za okropne słowo. Patrzyła na niego, mając nadzieję, że udało się jej ukryć
zaniepokojenie.
- Nosisz moje dziecko! Nie możesz mi go zabrać, a co więcej - nie pozwolę ci
na to!
Aisling patrzyła na niego przez chwilę z przerażeniem. Dlaczego mu o tym
powiedziała? Ból w krzyżu nasilił się tak bardzo, że z trudem stłumiła jęk.
- To nie miało się nigdy zdarzyć, Gianluca - powiedziała z rozpaczą.
- Chcesz powiedzieć, że wolałabyś, żeby się nie zdarzyło? - zapytał.
Pózniej Aisling miała sobie za złe, że nie przemyślała odpowiedzi na to kon-
kretne pytanie, ale przeszył ją kolejny atak bólu .
- Tak, Aisling? Wolałabyś?
S
R
- Oczywiście, że tak! Przecież to zagraża wszystkiemu, na czym mi zależy, na
co pracowałam.
Zapadła martwa cisza, a kiedy spojrzał na nią, czerń wydała się jej najzim-
niejszą barwą na świecie.
- No to nie ma problemu. Nie pozwolę, żeby to ci w czymkolwiek przeszko-
dziło - powiedział lodowato.
- O czym ty mówisz? - Aisling wbiła sobie paznokcie w dłoń.
- Możesz zatrzymać swoją drogocenną pracę i wszystko, co się z nią wiążę, a
ja wezmę dziecko. Doskonałe rozwiązanie niechcianej ciąży.
Zaprotestowałaby, ale ból stał się ostrzejszy, jakby ktoś obracał nóż w jej
wnętrzu - upadła do przodu, jakby pociągnął ją ciężar dziecka.
Zobaczyła, że Gianluca do niej doskakuje, ale wszystko działo się w zwolnio-
nym tempie. Chwycił ją w ramiona, zanim osunęła się na ziemię, i zaniósł na sofę.
- Co się dzieje, Aisling? Powiedz mi. Błagam. Nie miała pojęcia, a jednocze-
śnie dobrze wiedziała - jak wszystkie kobiety od zarania dziejów.
- Rodzę! - wysapała z trudem. - Wezwij karetkę, proszę.
- Nie ma takiej potrzeby. - Schylił się i wziął ją na ręce. - Moje auto stoi pod
domem.
- Jestem zapisana w miejscowym szpitalu - powiedziała.
- Mowy nie ma. Zabieram cię do najlepszej kliniki w Londynie.
Mimo bólu Aisling zalała fala oburzenia.
- To fantastyczny szpital. Poza tym nie ma już na nic czasu.
Rzucił na nią okiem. Istotnie.
- Oszczędzaj energię, Aisling. - Jego twarz i głos nagle spoważniały. - Bardzo
cię proszę, zachowaj siły. Będą ci potrzebne.
Szofer wyskoczył z auta i otworzył szeroko drzwi.
- Jedz - rozkazał Gianluca. - Szybko, ale lievemente - delikatnie. - Zobaczył,
zaniepokojenie na twarzy mężczyzny, ale kto mógłby mu mieć to za złe?
S
R
Aisling jęczała teraz co kilka minut.
- Czy to są skurcze? - zapytał Gianluca. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl