[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie ukrywa się żadna znana twarz czy wytworna piękność.
- Ani mną. Jestem ich celem tylko ze względu na Elise, a teraz, kiedy
zobaczył cię ze mną, ty też jesteś potencjalną ofiarą - wyjaśnił Luc. Odwrócił
jej twarz ku sobie. - Jeśli z mojego powodu staniesz się pożywką dla
brukowców, taka sława podąży za tobą do Nowej Zelandii. Możesz być pewna,
że tamtejsze gazety podchwycą temat i same dopiszą sobie to, czego o nas nie
wiedzą. Być może twój pomylony były skorzysta na tym rozgłosie. Jednak
możemy sprawić, że się odczepi i upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
- O czym mówisz?
Doznała szoku, kiedy ujął jej podbródek i pocałował w usta na oczach
fotografa.
- Jeśli uda nam się go przekonać, że jesteśmy zaręczeni, nasza wartość
jako obiektu skandalu gwałtownie spadnie. Możemy pokazać się jako nudna,
przyzwoita para i żaden szanujący się brukowiec nie poświęci nam grama
uwagi - wyjaśnił, całując ją po każdym słowie.
Sprzedawczyni, która wróciła z zaplecza, była zaskoczona tym, co się
działo. Luc umieścił wisiorek na szyi Weroniki, po czym powiedział coś do
ekspedientki.
- Anneaux d'enclenchement? Ah, oui! - uśmiechnęła się.
Chwyciła rękę Weroniki i dokładnie zmierzyła jej palec.
- Co ty jej opowiadasz? - wyszeptała Weronika, kiedy młoda kobieta
zaczęła wyciągać pudełeczka z pierścionkami.
- Chronię nas od złej sławy - odpowiedział Luc. - Co powiesz na ten? -
mruknął i uniósł pierścionek.
- Zwariowałeś? - pisnęła, odsuwając krzykliwy prezent.
S
R
- Co powiesz na ten w kształcie serca? Konserwatywny, wręcz
tradycyjny.
Obserwował jej konsternację, kiedy przedstawiał jej kolejne modele.
- O tak, ten jest dużo bardziej w twoim stylu.
Była przekonana, że dalej ironizuje i już miała dać kąśliwą odpowiedz,
ale słowa utknęły jej w gardle, kiedy spojrzała na pierścionek. Był absolutnie
zachwycający w swojej prostocie.
- Popatrz, pasuje do ciebie - mruknął i wsunął go na jej palec.
Przypieczętował jej zgodę na swój diabelski plan żartobliwym pocałunkiem.
Weronika nie słyszała triumfalnego pisku, kiedy mężczyzna na zewnątrz
zrobił zdjęcie.
- Jest prześliczny...
- Jest idealny! - stwierdził Luc i dyskretnie skinął głową w kierunku
sprzedawczyni.
Dziesięć minut pózniej wyślizgnęli się tylnym wejściem.
- Myślałam, że, mieliśmy udawać - nie musiałeś posuwać się do kupna.
Wiesz, ile on kosztuje?
- Oczywiście. Nie mogłem go przecież oddać, dopóki ta gnida się na nas
czaiła. Zrujnowałbym w ten sposób cały plan!
- To nie był zbyt uważnie przemyślany plan. Nie mogę go dalej nosić. -
Zatrzymała się i szarpnęła pierścionek, który wcale nie chciał łatwo zejść z
palca. Wręczyła go Lucowi. - Byłabym przerażona, że go zgubię.
Błysnęły mu oczy pod przymrużonymi powiekami i zadrżały usta, ale bez
protestów wziął pierścionek i ostrożnie umieścił go w aksamitnej jubilerskiej
torebeczce.
- Zwiewajmy, zanim zaczną nas gonić. - Kiedy od niechcenia wsunął
torebkę do kieszeni dżinsów, Weronika była przerażona.
S
R
- A jeśli tu są kieszonkowcy?
- Ale z ciebie histeryczka - stwierdził. - Może byłoby bezpieczniej,
gdybyś go zatrzymała - zasugerował. - W końcu biżuteria jest tutaj de rigueur,
więc nikt by nawet nie spojrzał na twoją dłoń. A jeśli znów wpadniemy w
tarapaty, nasze zaręczyny będą wyglądały bardziej autentycznie.
- Nie, dziękuję! - Weronika pospiesznie mu przerwała. Wiedziała, że nie
mogła pozwolić sobie na nawet tymczasowe noszenie tego pierścionka. Nie
chciała, żeby Luc nieświadomie ją zranił.
Właściwie to zachował się bardzo nierozważnie, pomyślała. Uznał, że
Weronika wezmie udział w jego oszustwie, nie żądając niczego w zamian.
Czyżby był zupełnie pozbawiony instynktu samozachowawczego? -
zastanawiała się.
Kilka dni pózniej, kiedy wszyscy zebrali się, żeby świętować urodziny
Zoe, Weronika wciąż martwiła się pierścionkiem.
- Mam nadzieję, że wykupiłeś przynajmniej tymczasowe ubezpieczenie
na niego - wymamrotała, wygładzając krótką sukienkę w tropikalny wzór.
Miała iść do willi wcześniej i zaproponować swoją pomoc w przygotowaniach
do obfitego lunchu organizowanego przez Melanie, ale pojawił się Luc i
pokrzyżował jej plany.
Weronikę przeszedł dreszcz rozkoszy na myśl o tym, że ich gorący [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl