[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szefowi! Przyszedł, pogadał i zrobione.
 Sensacja  cmoknął Cegiełka  szef zna się nawet na kulturze i muzyce,
niech mnie drzwi ścisną.
Zbliżała się dziewiąta. Julek pomyślał, że może Tolek ich nabrał i już nigdy
się nie zjawi. Wbił spojrzenie w szparę, nawet nie słuchał, co tamci mówią. Kiedy
wskazówka zbliżała się do oznaczonej godziny, na trawie widocznej przez szparę
przemknął cień, a za chwilę ukazał się Tolek Banan. Niósł przewieszone przez
ramię dwie brezentowe torby.
 Cześć, szefie  wyrwał się pierwszy Filipek.
 Cześć, wiara  powiedział wesoło, a potem w półmroku odszukał Jul
ka.  Cześć Julek. Przepraszam cię, że się tak szybko ulotniłem.
Nocleg był
pierwszorzędny, spałem jak u babci za piecem.
 A jak się szef ulotnił?  zapytał Julek.
 Po tej hecy z duchem musiałem nawiać. Bałem się, że mnie ktoś zauważy.
 Przecież mama była na górze.
 Była, ale mnie nie spostrzegła. Stałem za drzwiami. Przepraszam cię, że
sprawiłem tyle kłopotu. Nie wiedziałem, że gosposia tak wcześnie
wejdzie na
strych.
 Głupstwo  powiedział Julek.  Całe szczęście, że ona wierzy w duchy.
A szef to też tak jak duch ulotnił się ze strychu.
Tolek Banan uśmiechnął się tajemniczo.
 Nic trudnego, obserwowałem przez okienko teren. Kiedy zobaczyłem, że
gosposia wychodzi z koszykiem po zakupy, wyśliznąłem się z domu. Na
szczęście
furtka była otwarta. A do ciebie nie chciałem zachodzić, bo to
skomplikowałoby
całą sprawę.
 No jasne  potwierdził Cegiełka.
 A co szef ma w tych torbach?  zapytał ni stąd, ni zowąd Filipek.
 Muka  zażartował Tolek Banan.  Jeżeli ci powiem, że skarb faraona
Tutenchamona, to co?
 To założę się z szefem, że za tydzień wszyscy ludzie, którzy chorują na
egipskie zapalenie oczu, dostaną po kawałku złota.
 Trafiłeś  roześmiał się Tolek Banan.  A teraz nie traćmy czasu. Do
roboty, wiara.
Zaległa cisza. Wszyscy wlepili wzrok w Tolka Banana, tylko Filipek zerkał
z ukosa na dwie tajemnicze torby. Nie dawały mu spokoju.
Tymczasem szef usiadł na pace z piaskiem i wolnym ruchem wyjął z kieszeni
zwitek pergaminowego papieru.
49
Wszystkich zamurowało. Szef chciał coś powiedzieć, lecz w tej samej chwili
za ścianą rozległ się podejrzany szmer.
 Ktoś tu się kręci  wyszeptał Cegiełka. Potem zbliżył się ostrożnie do
otworu. Wyjrzał.  Karioka!  zawołał zdumiony.
Pod szopą stał były szef ich gangu. Była zmieniona nie do poznania: kwieci-
sta sukienka  najnowsza kreacja Lucynki i Paulinki z  Przekroju", pantofle na
szpilkach, powieki na zielono, paznokcie na perłowo, a do tego mina księżny Mo-
naco. Nawet Tolka Banana na chwilę zamurowało. Wnet jednak ochłonął i rzucił
rozkazująco:
 Wchodz, bo może nas ktoś zobaczyć.
Wydęła lekko wargi i prychnęła:
 Phi, ja tylko przypadkowo, bo idę na randkę.
 Wchodz albo odpływaj  powiedział ostrzej Tolek.
 No, chodzże, Karioka!  zawołał Cegiełka.
Wsunęła się do szopy przez uchylone deski i nagle powiało delikatnym zapa-
chem perfum.
 Co się tak na mnie gapicie?  zapytała wyniośle.
 Muka  jęknął mały Filipek.  Karioka, czyś ty przyszła na pokaz mody?
 I czym wysmarowałaś sobie oczy?  zaśmiał się drwiąco Cygan.
 To modne  zaszczebiotała beztrosko.
 I skąd ta szałowa kiecka?  zapytał Cegiełka. Zwisnął z podziwem przez
zęby.
 A pachniesz  wtrącił Filipek  jakbyś wyszła dopiero co z instytutu
piękności.
Tolek Banan obejrzał ją taksująco, po czym spokojnie stwierdził:
 Suknia owszem, owszem, ale za sprytna to ty nie jesteś. Może nam po
wiesz, dlaczego posłali cię do zakładu specjalnego? Nie przypominasz sobie? To
ja ci przypomnę. Dwa razy zimowałaś w piątej klasie, trzy razy wyrzucali cię za
chodzenie na wagary, o innych numerach nie będziemy wspominali. Ty wiesz i ja
wiem, po co mają wiedzieć inni.
Wzruszyła ramionami wyzywająco. Wtedy Tolek Banan powiedział ostro:
 Czego tu właściwie szukasz?
Spojrzała na niego kpiąco.
 To ja mogę ciebie o to zapytać. To moja buda.
Tolek podszedł do niej.
 No mów, bo nie mamy czasu.
 A zresztą  podjęła  idę na randkę i wstąpiłam, żeby zobaczyć, jak
wygląda bohater z  Expressu". Ale nie jesteś aż tak bardzo interesujący.
 Karioka  jęknął Filipek  do niego mówi się: szefie.
 Phi, on wcale nie jest moim szefem.
50
Chłopcy wiedzieli, że przeholowała. Twarz Tolka nagle pociemniała,
a w oczach pojawił się błysk gniewu. Szef zbliżył się do dziewczyny.
 Słuchaj, nie lubię, jak ktoś robi takie hece. Chcesz zostać, to zostań, a jeżeli
nie chcesz, to spływaj, bo cię wyrzucę.
Dziewczyna pokręciła kpiąco głową.
 Spróbuj, jeżeli masz ochotę. Ale nie radzę. A w ogóle to nie znasz się na
żartach. Wcale nie idę na randkę. Zostaję z wami.
 Tak, wiara  powiedział cicho, lecz dobitnie Tolek Banan  zaczynamy
akcję Kobra.
 Kobra  wyszeptał z przejęciem Cegiełka.
 Proszę mi nie przerywać  skarcił go szef spojrzeniem.  Akcja będzie
się nazywała Kobra, a jej wynik zależy od nas wszystkich. Jeżeli się uda, to
osią
gniemy wielką rzecz.
 Ile przypadnie na łebka?  wyrwał się Filipek.
Tolek uśmiechnął się wyrozumiale.
 A ile byś chciał?
 Dziesięć patyków nie byłoby zle.
 A jeżeli więcej?
 To jeszcze lepiej.
 A jeżeli nic?
 To, przepraszam, szefie, ale... muka.
 Muka!  Tolek Banan uderzył pięścią w skrzynie.  A ja wam mówię,
że osiągniemy wielką rzecz. Tylko wszystko musi grać jak w zegarku.
Jeżeli ktoś
spudłuje, to wsypa. Będziecie się starać?
 To jasne  wyszeptała Karioka.
Tolek Banan udał, że jej nie widzi. Rozwinął wolno zwitek pergaminu. Wy-
prostował go, przygładził dłonią, a potem z kieszeni wyjął latarkę i przyświecił.
 Przypatrzcie się dobrze. To jest plan ogródków działkowych przy alei Wa
szyngtona. Tu czerwonym krzyżykiem zaznaczono działkę numer
siedemdziesiąt
trzy. Mam pewne informacje, że na tej działce znajduje się zakopana
puszka...
Nie mam pojęcia, co się w niej znajduje, wiem jedno, że musimy tę puszkę
odna
lezć. Jeżeli nam się to uda, uda się cała akcja Kobra. A więc mamy już
pierwsze
zadanie.
 To walimy!  zawołał Cegiełka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl