[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nic. A on na to:
 Widma absorpcyjne i emisyjne nie zgadzają się z tym, co zostało
zaprogramowane w naszych przyrządach.
179
Odpowiedziałem mu, że to jest jednak coś i że zamierzam dowiedzieć się, co
to takiego.
 Panie Hudson  odrzekł doktor  gdyby przydzieliłby pan nam
stypendium w wysokości 350 000 dolarów, moglibyśmy zlecić naszym
dyplomantom dokładne zbadanie tej próbki.
Zapłaciłem temu facetowi 22000 dolarów, ponieważ twierdził, że potrafi
zbadać wszystko, ale jak się okazało, nie potrafił. Nawet nie zaproponował
zwrotu choćby części tej sumy, w związku z czym powiedziałem mu:
 Proszę pana, nie wiem, ile pan tu płaci ludziom. Jeśli o mnie chodzi, płacę
robotnikom na farmie minimalne pobory i za 350000 dolarów mogę uzyskać
znacznie więcej niż pan. Dlatego wracam do siebie i postaram się wykonać to
zadanie sam.
Wróciłem do Phoenix całkowicie rozczarowany nauką uniwersytecką. Nie
wywarły na mnie wrażenia doktoraty tamtych ludzi. Byłem zdegustowany
ludzmi, którym płaciłem pieniądze. Odkryłem, że to potężny system, który
generuje dyplomantów produkujących dużą ilość zapisanego papieru, z którego
nic nie wynika. Mimo to rząd płaci im za każdy papierek, jaki zapiszą, dzięki
czemu dostają pieniądze proporcjonalnie do ilości zapisanego papieru. Wszyscy
twierdzą to samo, że otrzymują nagrodę za to, co napisali, i zabierają się do
zapisywania kolejnego papieru. Kiedy się człowiek dowiaduje, co się teraz robi
na uniwersytetach, doznaje głębokiego rozczarowania.
Prowadząc poszukiwania na własną rękę, dowiedziałem się, że w okolicy
Phoenix mieszka człowiek, który jest specjalistą od spektroskopii i przez wiele
lat pracował w zachodnioniemieckim Instytucie Spektroskopii. Przez jakiś czas
pracował jako główny specjalista do spraw spektroskopii w spółce Lab Test w
Los Angeles, która zajmuje się budową sprzętu spektroskopowego. Był tym,
który projektował, a następnie sprawdzał w działaniu te urządzenia.
180
Powiedziałem sobie:  Oto właściwy człowiek. Jest nie tylko technikiem, ale wie
również jak działają te urządzenia".
Udałem się do niego z rosyjską książką, którą podarował mi człowiek od
analizy płomieniowej. Nosiła ona tytuł Chemiczna analiza pierwiastków z grupy
platynowców i była napisana przez Ginzburga i jego współpracowników.
Wydana została przez Akademię Nauk ZSRR. Pisało w niej, że w celu wykrycia
tych pierwiastków należy poddać je wyżarzaniu przez 300 sekund.
Biorąc pod uwagę, że niektórzy z państwa nigdy nie mieli do czynienia z
spektroskopią, pragnę wyjaśnić, że proces ten polega na tym, że bierze się
węglową elektrodę z wgłębieniem na jednym końcu, do którego wkłada się
badany materiał, po czym zbliża się do niej drugą elektrodę i inicjuje łuk
elektryczny. W powstałej w ten sposób wysokiej temperaturze w ciągu 15
sekund wypala się węgiel i elektroda znika wraz z próbką. Tak więc wszystkie
laboratoria w naszym kraju wykonują piętnastosekundowe wyżarzanie i podają
jego wynik jako miarodajny. Zdaniem uczonych z Akademii Nauk ZSRR
temperatura wrzenia wody ma się tak do temperatury wrzenia żelaza, jak ta
ostatnia do temperatury wrzenia tych pierwiastków.
Jak wszystkim wiadomo, silnik samochodowy nagrzewając się nie przekroczy
temperatury wrzenia wody dopóty, dopóki w chłodnicy znajduje się woda. Jeśli
ktoś podgrzewał wodę w garnku na płytce, wie doskonale, że garnek nie osiąga
temperatury większej od temperatury wrzącej w nim wody. Ale kiedy woda
wygotuję się, jego temperatura zaczyna bardzo szybko rosnąć.
Analogicznie jest z tą próbką. Dopóki jest w niej żelazo, dopóty nie
przekroczy ona temperatury wrzenia żelaza. Dopiero kiedy ono wyparuje, można
podnosić temperaturę dalej. Dosyć trudno jest pojąć, że coś topiącego się i
wrzącego w tak wysokiej temperaturze, jak ma to miejsce w przypadku żelaza,
może spełniać w stosunku do innych pierwiastków rolę wody, ale tak właśnie
jest. Aby zrealizować nasz cel, musieliśmy zbudować komorę wyżarzania, w
181
której elektroda w osłonie argonowej zapobiegającej jej kontaktowi z tlenem lub
powietrzem pozwoliłaby na wyżarzanie próbki nie przez 15 sekund, ale przez
300 sekund, który to czas był zdaniem Akademii Nauk ZSRR konieczny do
oznaczenia składników naszej próbki.
Byliśmy dobrze przygotowani  mieliśmy wskazniki pK, określiliśmy
standardy, zmodyfikowaliśmy urządzenie, wykonaliśmy wszystkie analizy
niezbędne do uzyskania wyniku i oznaczyliśmy wszystkie linie spektralne na
mierzącym trzy i pół metra instrumencie. Te wymiary pokazują, jak duży musiał
być nasz pryzmat, który służy do tworzenia linii spektralnych. Dla porównania
podam, że większość uniwersytetów posługuje się przyrządami wielkości 1,5
metra. Nasz miał 3,5 metra. Była to ogromna maszyna, która zajmowała prawie
cały garaż. Miała około 30 stóp (9 m) długości i prawie 9 stóp (2,7 m)
wysokości.
Przejdzmy jednak do konkretów. Kiedy rozpoczęliśmy doświadczenie, w
ciągu pierwszych 15 sekund uzyskaliśmy potwierdzenie istnienia żelaza,
krzemionki i aluminium, śladowych ilości wapnia, sodu i tytanu. Potem, pod
koniec pierwszych 15 sekund, odczyty urwały się. Nic nie pojawiło po kolejnych
20, 25, 30 i 40 sekundach. Minęło 45, 50, 55, 60, 65 sekund i wciąż nic się nie
pokazywało. Patrząc na elektrodę przez kolorowe szkło, widać było jednak, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl