[ Pobierz całość w formacie PDF ]

był mój pomysł.
Agent Koenig uważa, że może uda mi się dowiedzieć
czegoś więcej podczas ponownego nawiązania kontaktu  ja
tylko przystałam na jego prośbę. Oczywiście, przebywanie w
pobliżu ciała dziewczynki będzie dla mnie bardzo trudne, ale jeśli
policja uzna, że mogę w ten sposób pomóc, naturalnie postaram
się przełamać.
 Sam nie wiem, co o pani myśleć.  Lacey po raz setny
świdrował mnie niebieskimi oczkami.  Nigdy dotąd nie
spotkałem kogoś takiego i nie mam pojęcia, czy jest pani
oszustką czy... Nawet nie wiem, czym.
 Nie pan jeden  pocieszyłam go, bo wydawał się
skonsternowany.  Niech się pan nie przejmuje.
Jestem do tego przyzwyczajona.
 Macie państwo dzieci?  wypaliła Young nagle.
Zapatrzyliśmy się na nią bezmyślnie.
 My? Razem?  wykrztusił Tolliver po dłuższej chwili.
 Proszę wybaczyć, myślałam, że jesteście...  Policjantka
chyba zdała sobie sprawę, że popełniła gafę.
 Mieszkamy razem, odkąd ojciec Tollivera poślubił moją
matkę. Byliśmy wtedy nastolatkami  wyjaśniłam.  Jest dla
mnie jak... brat.  Po raz pierwszy zawahałam się, wypowiadając
to słowo.
 Ja mam dwójkę  powiedziała Young pospiesznie,
chcąc zatuszować niezręczność.
 Parkę. Jeśli któreś z nich by zaginęło, poruszyłabym
niebo i ziemię, żeby je odnalezć.
Zawarłabym pakt z diabłem, jeśli trzeba.
Zapytam, co Morgensternowie sądzą o pani...
ponownym kontakcie z ciałem Tabity.
Zobaczymy, co powiedzą.
Ciekawe, jak policjanci zareagowaliby na wiadomość, że
widziałam ducha. Jak szybko zaliczyliby nas do szarlatanów.
Przypomniałam sobie kościstą dłoń i na chwilę przymknęłam
oczy. Jak to się stało, że duch Josiaha Poundstone a nadal tkwił
przy grobie? Wydawało mi się, że mam ustalony pogląd na
sprawę życia po śmierci, ale teraz stanęłam na grząskim gruncie.
Dostrzegłam, że ruch uliczny na zewnątrz wzmógł się, a niebo
pociemniało. Zbliżał się wieczór. Przez moment opanowało mnie
nieprzemożne pragnienie, by wrócić na cmentarz, sprawdzić, czy
duch wciąż tam jest, i dowiedzieć się, po co. Co właściwie robiły
duchy? Tkwiły w miejscu, nawet gdy w pobliżu nie było ludzi,
którzy mogliby je zobaczyć? Materializowały się tylko wtedy,
gdy chciały nawiązać kontakt, czy zawsze tam były...?
 Harper.  Głos Tollivera przerwał moje rozważania. 
Możemy już iść?
 Tak, tak, oczywiście.  Pospiesznie zaczęłam wkładać
kurtkę. Policjanci stali już przy drzwiach w pozapinanych
płaszczach, gotowi do wyjścia. Ich miny mówiły, że już od
jakiegoś czasu na mnie czekali.
 Przepraszam  powiedziałam.
 Zamyśliłam się.  Starałam się przybrać przytomny
wyraz twarzy, ale nie jestem dobra w udawaniu, więc pewnie mi
nie wyszło.
 Ta przebieżka zmęczyła mnie chyba bardziej niż
przypuszczałam.
Policjanci odprężyli się, słysząc sensowne wyjaśnienie
mojego rozkojarzenia, choć Lacey nadal przyglądał mi się nieco
podejrzliwie.
 Powinna pani wrócić do hotelu i trochę odpocząć 
poradził.  I nie pakujcie się państwo w żadne kłopoty podczas
pobytu w Memphis. Skontaktujemy się z wami po rozmowie z
Morgensternami.
 Oczywiście. Dziękujemy.  Zapłaciliśmy za nasze
napoje, opuściliśmy kawiarnię i rozeszliśmy się do samochodów.
 Co się stało?  zapytał Tolliver, kiedy staliśmy,
czekając na możliwość skrętu na drogę do hotelu. Zwierzyłam
mu się z dręczących mnie pytań.
 Tak, to faktycznie zastanawiające i sam chciałbym
poznać odpowiedzi  przyznał.  Ale odtąd postaraj się raczej
dumać nad tym w łóżku, albo gdzie indziej, bez publiczności.
Miałaś dziwnie nieobecną minę.
 Wyglądałam dziwnie?  spytałam urażona.
 Nie dziwnie  zaprzeczył natychmiast.  Miałaś
nieobecny wyraz twarzy.
 Aha.
W końcu doczekaliśmy się na przerwę w strumieniu
samochodów wyjeżdżających z centrum. Zbliżaliśmy się do
rzeki, gdy odezwałam się znowu.
 Wiesz, z kim chciałabym jeszcze porozmawiać?  No?
 Z Wiktorem. Ale sam mówiłeś, że coś takiego
wyglądałoby dziwnie, a co dopiero, gdybyśmy zadzwonili do
niego, prosząc o spotkanie.
 Tak. To wykluczone.
 Słuchaj, a może skoro oni zaprosili nas na lunch
powinniśmy się zrewanżować i postawić im obiad w restauracji?
Tolliver zastanowił się nad tym przez chwilę.
 Są w żałobie, a poza tym pewnie mają teraz na głowie te
wszystkie przygotowania do pogrzebu. No i co mielibyśmy im
powiedzieć? Owszem, moglibyśmy usprawiedliwić to chęcią
rewanżu, ale o czym rozmawialibyśmy z nimi przy stole? Jedyne,
co nas łączy, to śmierć ich córki. To nie wpływa dobrze na
apetyt, siostrzyczko.
Nie nazywał mnie tak od dawna. Ciekawe, czy sugestia
Young też go poruszyła.
 Może masz rację  ustąpiłam.  Ale utknęliśmy w
Memphis i to na dobre, więc.
Hej, ciekawe, co by się stało, gdybyśmy wyjechali? 
Milczeliśmy przez moment.  Pewnie sprowadziliby nas tu z
powrotem  odpowiedziałam sama sobie.  I trzymali, dopóki
sprawa Nunleya nie zostanie rozwiązana. Dlaczego ktoś go zabił?
Nie rozumiem.
Przecież wiedział tylko o... O czym on mógł wiedzieć?
 Co łączy Clyde a Nunleya i Tabitę Morgenstern? 
Tolliver wyraznie naprowadzał mnie na jakiś trop. Nie
cierpiałam, gdy to robił.
 Wspólna mogiła.
 Ale poza tym.
 Poza tym nic.
 Owszem, coś jeszcze.
Zciemniło się już niemal całkowicie.
Samochody kierujące się na wschód sunęły ulicami
zderzak w zderzak. Dobrze, że droga w kierunku zachodnim była
luzniejsza.
Zaczęło padać, więc Tolliver włączył wycieraczki. 
Dobra, nie wiem  poddałam się.  Co łączy te dwie osoby?  Ty.
Rozdział czternasty
Miałam wrażenie, jakbym dostała obuchem w głowę.
 Chcesz powiedzieć, że Nunley został zamordowany, bo
znał osobę, która zaproponowała mu mój udział w tych
zajęciach?  Zrobiło mi się zimno. Może przywykłam do śmierci,
może mam silniejszą niż inni świadomość jej zwykłości i
nieuchronności, nie znaczy to jednak, że łatwiej mi się pogodzić z
faktem, iż mam w niej jakiś udział.
To tak, jak z gradem  wiadomo, że występuje w
przyrodzie i że jest nieuniknionym zjawiskiem atmosferycznym,
ale przecież nie przyjmuje się go z radością.
 Dokładnie. Dużo myślałem o tym zeszłej nocy. Po
prostu nie mogłem uwierzyć w tak niesamowity zbieg
okoliczności. A jeśli to nie przypadek, ktoś musiał zaaranżować
wszystko tak, żebyśmy to właśnie my znalezli Tabitę. Idąc tym
tropem, osoba, która to zrobiła, musi być mordercą. Skoro Clyde
Nunley poprosił cię o udział w eksperymencie na cmentarzu, ktoś
podszepnął mu twoje nazwisko. Nie wiem, czy ten ktoś naciskał
na Nunleya, czy tylko uczynił przyjacielską sugestię w rodzaju:
 Słuchaj, prowadzisz zajęcia z okultyzmu, masz pod nosem stary
cmentarz; zaproś tę dziwną kobietę, która odnajduje ciała, żeby
zrobiła pokaz dla twoich studentów .
 Więc sądzisz, że Clyde a zaskoczyło, gdy odnalezliśmy
ciało Tabity?
 Myślę, że tak. I podobnie jak my nie uwierzył w zbieg
okoliczności. Pewnie skojarzył fakty i uznał, że osoba, która mu
o tobie powiedziała, musiała coś wiedzieć o śmierci dziewczynki.
Był dupkiem, ale nie kretynem.
 Fakt  przyznałam.  Cóż, to znacznie zawęża [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl