[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spróbujemy innego leku. - Tam, gdzie nie sprawdzą się leki przeciwdrgawkowe,
skuteczne bywają leki antydepresyjne. - Stopniowo będziemy zmniejszać dawkę
tego pierwszego leku, bo gdyby odstawiła go pani od razu, mogłyby wystąpić
nieprzyjemne skutki uboczne. - Na kartce zapisał dawki. - Spotkamy się za ty-
dzień, ale jeśli pani stan się pogorszy, proszę zadzwonić wcześniej. Skontaktuję
się też z neurologią, żeby zawczasu przygotować grunt, żeby cierpiała pani jak
najkrócej.
- Bardzo dziękuję i przepraszam, że zawracam głowę.
Nie jest to zawracanie głowy. To jest bardzo silny ból, a pani znosi go wyjąt-
kowo dzielnie. - Uścisnął jej rękę. - Proszę się nie martwić.
Dzisiaj wieczorem porozmawia z Amy. W sprawie tej pacjentki. Oraz o tym
drugim problemie, z którym muszą się uporać.
Gdy zbliżała się czwarta, Amy pomyślała, że najwyrazniej Tom z przychodni
pojechał z wizytami domowymi, a pózniej do szkoły. Niedługo potem, gdy usia-
dła z kawą, do kuchni wpadła rozradowana Perdy i rzuciła się jej na szyję.
- Dziękuję, że robiłaś ze mną ciasteczka! Wszyscy je chwalili! A Alexis za-
prosiła mnie w środę na podwieczorek. Może do nas przyjechać w czwartek?
R
L
T
- Zapytaj tatę, to od niego zależy.
- Ale jak się zgodzi, to upieczemy nowe ciasteczka? I jak tu się nie angażo-
wać? Czy można powiedzieć
 nie", widząc radość dziecka? Uśmiechnęła się do Perdy.
- Oczywiście.
Amy przeniosła spojrzenie na Toma. Wyglądał na lekko oszołomionego. Do-
piero po chwili zorientowała się, na co patrzy. Na jej wargi.
Wspomina tamten pocałunek? Przeszył ją dreszcz pożądania. Oby się nie za-
czerwieniła.
- Tom, myślisz, że Perdy może zaprosić Alexis? W czwartek ja gotuję, ale nie
mam nic przeciwko temu. Muszę tylko wiedzieć, co Alexis lubi, a czego nie.
- Jasne - odparł, ale w dalszym ciągu był podejrzanie nieobecny. - Hm, mo-
żemy pózniej porozmawiać?
- Nie widzę przeszkód - powiedziała, siląc się na obojętny ton, mimo że serce
biło jej jak młotem.
Doskonale wiedziała, o czym Tom chce rozmawiać. O tym pocałunku.
W Londynie może by nawet zaproponowała gorący romans, by oboje się od
tego uwolnili. Ale tutaj to co innego. To jest małe miasteczko i wszyscy wszyst-
ko widzą, i nie wolno jej zapominać o Perdy, więc niezależnie od tego, jak silne
targają nimi żądze, nie mogą im ulec.
Jest skazana na zimny prysznic i nieustanne przypominanie sobie, że niepo-
trzebne jej nowe sercowe komplikacje. Pobyt w tym domu ma wykorzystać na
zastanowienie się nad swoją przyszłością.
R
L
T
ROZDZIAA PITY
Upewnił się, że Perdy już się położyła, pocałował ją na dobranoc, po czym
zszedł na dół. Ktoś grał na fortepianie. Kierując się słuchem, zaszedł na oszkloną
werandę. Amy czytała przy muzyce.
- Aadne. Co to jest? - zapytał.
- Einaudi. Lubię taką prostotę i elegancję.
- Kojarzy się z morzem. Uśmiechnęła się.
- Słusznie. Bo utwór nosi tytuł  Fala". Kiedy słuchałam go po raz pierwszy,
od razu skojarzył mi się ze spacerem po plaży w letni wieczór i pluskiem fal.
- Mam ochotę na kieliszek wina. A ty?
- Z przyjemnością, poproszę.
Spoglądała na niego nieufnie, a on się domyślił, że to dlatego, że wcześniej
zaproponował, by porozmawiali. Boi się, że nawiąże do tego, co wydarzyło się
rano? Czuł, żc kiedyś muszą poruszyć ten temat, ale teraz zależało mu na tym, by
Amy zastanowiła się nad metodami leczenia pani Cooper. Ta rozmowa będzie
równie trudna. Bo jeśli Amy ma tak dosyć swojej pracy, że wzięła bezterminowy
urlop, to na pewno nie ma ochoty na taką rozmowę. Niewykluczone, że potrak-
tuje to jako złośliwość z jego strony.
Ale czy jakikolwiek lekarz w jego położeniu zignorowałby potrzeby pacjen-
ta?
R
L
T
- Zaraz wracam. - Nalał do kieliszków pinot grigio, które trzymał w lodówce,
po czym wrócił na werandę.
Skosztowała wina.
- Wyśmienite.
- To moja słabość - wyznał. - Lubię od czasu do czasu wypić lampkę dobrego
wina.
- To nie to samo co w czasach studenckich. - Roześmiała się. - Wtedy piło
się, co było pod ręką.
- Wcale nie jestem taki stary. Dowiedz się, że mam trzydzieści cztery lata.
- Tak jak ja. No cóż, jesteś w średnim wieku - rzuciła.
Pomimo żartobliwego tonu głosu wyglądała na spiętą. Westchnął. Zaraz
przyjdzie mu sprawić jej przykrość. A może... sprowokuje ją do mówienia?
- Jest coś, o czym chcę z tobą porozmawiać. Wprawdzie obiecałem, że będę
przestrzegał granic, ale tym razem chyba je przekroczę - ostrzegł ją.
Milczała tak długo, że już miał ją przeprosić i obiecać, że da jej spokój.
- Mów.
- Powiedzmy, że masz pacjenta - zaczął - i to jest trudny przypadek, ale masz
możliwość skonsultować się z kimś, kto nie jest zaangażowany w jego leczenie, a
ma większe doświadczenie w tej dziedzinie niż ty... Skorzystałabyś z tej możli-
wości?
Zamrugała.
- Chcesz rozmawiać na tematy zawodowe? Przytaknął.
R
L
T
- Zdaję sobie sprawę, że proszę o bardzo dużo. Ale moja pacjentka się za-
martwia, a ja chciałbym ją uspokoić... profesjonalnie... żeby nie odniosła wraże- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl