[ Pobierz całość w formacie PDF ]

honorowymi Gabe postukał lekko nożem o szklankę, żeby uciszyć śmiech i
rozmowy.
- Poproszę o chwilę ciszy - zaczął - mama chciałaby coś powiedzieć.
Molly wstała z uśmiechem na twarzy.
- Kochani, to olbrzymia przyjemność spędzać tu z wami czas, podziwiać
wspaniałą, niezwykłą przyrodę. Wiem, że musieliście wziąć urlop, żeby tu ze mną
przyjechać i chcę, abyście wiedzieli, ile to dla mnie znaczy. Ta wspólna wyprawa
sprawiła mi ogromną radość, jestem bardzo szczęśliwa, że mam tak wspaniałą
rodzinę. - Przeniosła wzrok na Cartera i Larkin, obdarzając ich ciepłym spojrzeniem.
73
S
R
- I że możemy powitać nowych przyjaciół. Naprawdę to wielkie szczęście, że was
wszystkich mam. - Uniosła kieliszek.
- I nawzajem - powiedział Gabe.
Przy stole rozległ się brzęk kieliszków.
- Nie ulega wątpliwości - odezwał się niespodziewanie Christopher - że
dzisiejszego wieczoru wszystko tu było bardzo smaczne, ale z utęsknieniem czekam
na orzechowe ciasteczka ciotki Molly i oferuję się do pomocy, gdybyś nudziła się po
powrocie do domu. Wypijmy toast za te ciasteczka!
Wszyscy zgodnie unieśli do góry kieliszki.
- A ja - powiedział Gabe - chciałbym jeszcze podziękować wszystkim naszym
nianiom, dzięki którym ten wyjazd był i dla nas odpoczynkiem. Mamo, Chris,
Lainie, J.J. piję za wasze zdrowie i polecam się waszej pomocy. Z całego serca się
odwdzięczę, gdy tylko będziecie tego potrzebować.
- No to już się cieszę - powiedziała Lainie.
- A co, macie zamiar kupić psa?
- Nie - pokręciła głową i obrzuciła wszystkich tajemniczym spojrzeniem. -
Spodziewam się dziecka - dodała po chwili z przejęciem.
- Och, Lainie! - Molly postawiła Keegana na podłodze i objęła ją czule. - Tak
się cieszę!
- Wiedziałam! - zawołała Celie. - Te truskawki maczane w czekoladzie dały
mi dużo do myślenia!
- Nie uważasz, że tkwi w tym jakiś potencjał kulinarny? - zapytała Lainie.
- Zapytaj mnie jeszcze raz, jak już urodzisz dziecko - roześmiała się Celie.
- Nie dziecko, a dzieci - wyjaśnił J.J.
- Co takiego?
- Lekarz twierdzi, że słyszy tam dwa serduszka i wróży nam blizniaczki -
powiedziała Lainie.
Gabe potrząsnął z niedowierzaniem głową.
74
S
R
- No to się wkopałeś, stary.
- Przyzwyczajaj się już do braków we śnie - dodał Jacob.
- Nie przesadzajcie, to nie takie straszne - uciszyła ich Celie.
- Przecież nie mówię, że nie warto - usprawiedliwił się Jacob.
- Cóż za wspaniała wiadomość! - Molly ucałowała Lainie i J.J. - Czy rodzice
już wiedzą?
- Nie chcieliśmy nic mówić, póki bez zakłóceń nie wejdziemy w trzeci miesiąc
- wyjaśniła Lainie.
- No i się udało?
- Tak. - J.J. uśmiechnął się szeroko. - Każde badanie wychodzi wprost
wzorowo.
Carter przywołał kelnera.
- Dla wszystkich szampana!
- A zatem zdrowie! - Lainie uniosła do góry kieliszek, a J.J. ucałował ją w
czubek głowy.
Deski pokładu połyskiwały w blasku księżyca.
Molly wraz z Carterem stali na dziobie i spoglądali w dół na spienioną wodę.
- To wystarczy, żeby uwierzyć w magię - odezwała się Molly. - Mam
wrażenie, że wystarczy się tylko dokładnie przyjrzeć, żeby zobaczyć wyskakującą z
wody syrenę.
- Więc wierzysz w syreny?
- Po tym tygodniu wierzę we wszystko. - Molly westchnęła. - Ta podróż była
jak sen i cieszę się, że spędziliśmy ten czas razem.
- To ja dziękuję, twoje słowa dały mi dużo do myślenia.
- Chyba mnie przeceniasz, sam wszystko wiesz, może co najwyżej nigdy sobie
tego nie uzmysłowiłeś.
- A więc ty obudziłaś moją świadomość.
75
S
R
- W tym, co robię, nie ma nic nadzwyczajnego, po prostu żyję, jak potrafię
najlepiej.
- I nie rozumiesz, dlaczego się zachwycam?
- Sama nie wiem. Jeśli nie podoba ci się to, jak żyjesz, zmień coś, stać cię na
wszystko, czego zapragniesz, tylko...
- Tylko?
- Nie odkładaj tego na pózniej, bo nikt nie wie, co go czeka. I jeśli chcesz
zmienić swoje życie, zrób to szybko. Tobie także należy się szczęście.
- Jestem szczęśliwy - powiedział zniżonym głosem. Molly zarumieniła się.
- To był wspaniały tydzień, po prostu cudowny.
- Owszem, dla mnie również, przede wszystkim dlatego, że poznałem ciebie.
Molly nieśmiało podniosła wzrok. Przez chwilę stali tak w blasku księżyca,
zapominając, ile mają lat. Wyciągnęła do niego dłoń, a wtedy on przyciągnął ją
bliżej do siebie i pocałował. O dziób statku rozpryskiwały się fale w świetle księży-
ca, czyniąc tę chwilę wyjątkowo romantyczną.
- Naprawdę jestem pełna uznania dla twojej rodziny - powiedziała Larkin do
Christophera. - Z nimi trudno się nudzić.
- To fakt, ciężko o nudę, kiedy jest nas tak wiele.
Siedzieli w barze koktajlowym na najwyższym pokładzie statku, skąd mieli
wspaniały widok na wodę rozświetloną promieniami księżyca. Przed Larkin stała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl