[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przygotowania. Strzykawka i spirytus. Miał się spotkać z  Królikarzem w sobotę.
Postanowił zaprosić go do siebie do domu, postawić na stół jakiś winiak, żeby oblać interes.
Bargieł sam ułatwił mu sytuację. W piątek wieczorem po rozmowie z  Jubilerem , który
proponował mu korzystne kupno broszki, zadzwonił z, .Maleńkiej  do Komylskiego, aby się
upewnić, że otrzyma nazajutrz pieniądze. Miał wielką ochotę sprzedać zastaw i wcale nie był
zachwycony, gdy mu Komylski powiedział, że chce zwrócić dług choćby zaraz.
Zaproponował mu, aby , ,Królikarz  przyjechał do niego do domu. Ale Bargieł nie chciał, jak
sam powiedział przez telefon, tłuc się przez całe miasto o tak póznej porze i zaprosił
Komylskiego do mieszkania Alicji yrebko, na ulicę Józefa. Mieli spotkać i się o wpół do
jedenastej. Komylski oczywiście nie miał pewności, że rozmowa odbędzie się w cztery oczy,
ale na wszelki wypadek przygotował się. I wszystko poszło jak z płatka. Bargieł był sam.
Wypili po jednym kieliszku: winiaku. Komylski uderzeniem w tył głowy ogłuszył go, położył
na tapczanie, zdjął marynarkę i zrobił dożylny zastrzyk ze spirytusu. Potem upozorował
pijatykę. Zalał winiakiem (notabene przyniesionym przez siebie) stół, dywan i ubranie
 Królikarza . Sprzątnął swój kieliszek, na stole zostawił szklankę z resztą alkoholu. Wyszedł
nie zamykając za sobą drzwi. Dochodziła już jedenasta. Wsiadł, w nocny tramwaj i dojechał
do śródmieścia. Musiał zadbać o jakieś alibi. Wprawdzie nie przypuszczał, że ktoś go będzie
łączył z osobą  Królikarza  , ale na wszelki wypadek wszedł do baru hotelu  Europejskiego .
Spotkał tam swojego znajomego, mocno zresztą już podpitego, i wmówił mu, że siedzą razem
przy wódce co najmniej od jedenastej. To właściwie już wszystko.
Sądzę, że pani wyprawa do Bylic była dla niego prawdziwym szokiem. Nie spodziewał się
tego. Nie przypuszczał też, że pani dowie się o śmierci  Królikarza i że będzie mogła
cokolwiek na ten temat powiedzieć. To była nieprzewidziana komplikacja. Pierwsza. Bo
pojawiła się i druga. Oto nie wiadomo jak i dlaczego zwłoki Bargieła znalazły się pod jego
domem. Zupełnie nie umiał sobie tego wytłumaczyć. Od tego momentu był skazany na
improwizację. Radził sobie zresztą dość dobrze. Nie można mu odmówić pewnej
pomysłowości. Najpierw sugerował, że pani była szantażowana przez Bargieła. Pozornie brał
panią w obronę, ale naprawdę podsuwał nam panią jako kandydatkę na podejrzaną numer
jeden.
 Tak& A kiedy do niego zadzwoniłam, powiedział mi:  Mam nadzieję, że jakoś sobie
poradzisz&  Byłam zdziwiona. Z czym miałam sobie poradzić? Przecież nic takiego nie
zrobiłam&
 Potem podsunął nam Bilikowskiego. To był bardzo ryzykowny krok. Komylski
przypadkowo odkrył tajemnicę swego kolegi i wydawało mu się, że w tej sytuacji Bilikowski
już się z tego nie wybroni.  Derko odstawił pustą filiżankę.  Pani Ireno, niech pani o tym
już zapomni. To są brudne sprawy. Szkoda, że musiała pani to przeżyć. Ale teraz już czas
wymazać to z pamięci.
 Tak się pomyliłam& tak bardzo się pomyliłam& Wiedziałam wprawdzie, że on nie jest
taki, jak mi się wydawał na początku naszej znajomości, ale tego, co zrobił, nigdy bym się po
nim nie spodziewała. Czuję się oszukana. Nabrana. Ale to jest moja wina. Ulokowałam
uczucia w nieodpowiednim człowieku. Uległam pozorom& Czy pan wie, że ja tak biegałam,
tak się starałam, aby wyciągnąć Stefana z kłopotów, aż zapomniałam o swojej własnej
siostrze? Mamy bardzo małe mieszkanie. Jest nam ciasno i niewygodnie. Mój siostrzeniec
niedługo zacznie chodzić. A ją zrezygnowałam z mieszkania spółdzielczego, żeby móc podjąć
trzydzieści tysięcy z książeczki PKO.
 I nic się już nie da zrobić?
 Nie wiem. Zamówiłam się do prezesa spółdzielni, ale nie wiem, czy zechce mi
pomóc&
 Na pewno tak. Niech się pani nie martwi.
 A ta& Alicja yrebko? Co z nią będzie?
 Widzi pani, ona również na swój sposób uległa pozorom. Miasto, ciuchy, mężczyzni w
samochodach, sztuczna biżuteria i lakier do paznokci. Chłopak po technikum rolniczym był
dla niej tylko  wsiokiem , a  Królikarz ze swoimi pieniędzmi miał jej otworzyć jakieś
niebywałe perspektywy. W rezultacie stanie przed sądem, a jej były narzeczony niestety
również.
 Władek Bieńkowski?! Przecież on nic takiego nie zrobił!
 No, nie przesadzajmy. Ale niech się pani o niego nie martwi. Będzie odpowiadać z
wolnej stopy, a biorąc pod uwagę, że jego rodzice są już starzy, a on jest niezbędny w
gospodarstwie, na pewno dostanie wyrok w zawieszeniu.
 Ta Alicja yrebko jest bardzo niemądra. Chętnie bym się z nią zamieniła i pojechała na
wieś.
 Doprawdy?
 Oczywiście.
Derko roześmiał się.
 Czy rozróżnia pani przynajmniej żyto od jęczmienia?
 Nie&  Również się roześmiała.  Wie pan, że już się pana nie boję? Och,
przepraszam&  zaczerwieniła się.
 Nie ma pani powodu bać się kogokolwiek.
 Ale wie pan&  powiedziała z namysłem  że ja się bardzo bałam Stefana&
Właściwie od początku czułam pewien niepokój. %7łałowałam, że mi wtedy, przed moim
wyjazdem do Bylic, wszystko powiedział. I coraz bardziej czułam się nieswojo. Po pierwszej
rozmowie z panem przestałam odbierać telefony. Poprosiłam koleżanki, aby mówiły, że mnie
nie ma w pracy. Starałam się zawsze z kimś wracać do domu. A potem, kiedy pan mi
powiedział, że ta broszka jest z powrotem u ciotki Albertyny, przeraziłam się. Wiedziałam już
wtedy na pewno, że to on& A Stefan dzwonił do czytelni i do domu i kręcił się w pobliżu.
Widziała go moja siostra. Bałam się go panicznie. On przecież musiał sobie zdawać sprawę z
tego, że ja wiem. Prawdopodobnie przeklinał ten dzień, w którym powiedział mi o [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl