[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie boli tak bardzo - stwierdziła Maggie. - Tylko trochę mi przeszkadza.
Na lekarzu jej stoicyzm nie wywarł większego wrażenia. Wyciągnął z torby fiolkę i
podał jej.
- To na wypadek, gdyby pani jednak zmieniła zdanie. Ten środek nie zaszkodzi
dziecku. Ale pani jest pielęgniarką, więc sama pani o tym wie.
Maggie zacisnęła palce na buteleczce i uśmiechnęła się blado.
- Wiem, że Rafael boi się, że ta napaść mogła zaszkodzić dziecku... który to
miesiąc?
- Panie doktorze, nie ma żadnego dziecka.
R
L
T
ROZDZIAA SZESNASTY
Lekarz wyszedł i po kilku minutach Maggie usłyszała stukanie do drzwi. Z
gniewnym wyrazem twarzy obróciła się na pięcie i czekała.
Pokojówka niosąca tacę z herbatą wydawała się równie zaskoczona jak ona.
Maggie podziękowała jej z wymuszonym uśmiechem. Dziewczyna ustawiła tacę na
stoliku i wycofała się pospiesznie.
Pięć minut pózniej pojawił się również Rafael. Do tej pory Maggie zdążyła zjeść
kilka kanapek z wędzonym łososiem i serkiem topionym i poczuła przypływ energii.
- Jak śmiesz opowiadać ludziom, że jestem w ciąży! - wybuchnęła z miejsca.
- Czy mogę się tobą zaopiekować?
- Bardzo zabawne.
- Wcale się nie śmieję - odrzekł, siadając w przepastnym skórzanym fotelu. - I nie
użyłbym słowa  ludzie" do określenia jednego lekarza. Ale skoro już prosiłem, żeby cię
zbadał, to wydawało mi się, że powinienem mu podać wszystkie istotne informacje. A
zanim zaczniesz oskarżać Jamesa o niedochowanie tajemnicy lekarskiej, to mogę cię
zapewnić, że powiedział mi jedynie, że wszystko jest w porządku.
- Ale próbowałeś wyciągnąć z niego coś więcej?
Popatrzył na nią z niedowierzaniem i założył nogę na nogę.
- Dios, kręci mi się w głowie, gdy tak chodzisz w kółko. Usiądz, zanim upadniesz.
Oczywiście, że próbowałem, choć było to dla mnie bardzo krępujące.
Odgarnęła włosy z twarzy i usiadła naprzeciwko niego.
- No dobrze, porozmawiajmy o tym wreszcie.
- Brzmi to tak, jakbyś się szykowała na wizytę u dentysty.
Pomyślała, że u dentysty można przynajmniej liczyć na środki znieczulające. Tutaj
nie było tak dobrze.
Rafael nalał herbaty do dwóch filiżanek i podał jej jedną.
- Pij.
Upiła łyk i skrzywiła się.
- Nie słodzę.
R
L
T
- Wyglądasz tak, że trochę cukru ci nie zaszkodzi.
- To ty za chwilę będziesz w szoku, nie ja.
Westchnął głęboko i pochylił się do przodu, opierając dłonie na kolanach.
- Susan ma rację. Jesteś w ciąży.
To było stwierdzenie, nie pytanie. Maggie odetchnęła głęboko.
- Nie jestem - powiedziała i czekała, aż na jego twarzy ukaże się wyraz ulgi.
Rafael jednak jej nie uwierzył.
- Czuje się urażona, że nic jej nie powiedziałaś.
- Powiedziałabym jej, gdybym była w ciąży, ale nie jestem.
- Uznała, że widocznie najpierw chciałaś powiedzieć ojcu dziecka.
- A ty jej powiedziałeś, że jesteś ojcem... no świetnie. Rafael, czy ty w ogóle
słuchasz, co ja mówię? Nie ma żadnego dziecka!
- Twoja matka jest pewna...
- Moja matka była pewna, że jestem w ciąży, odkąd zaręczyłam się z Simonem.
Na wzmiankę o Simonie Rafael zesztywniał.
- Tego bała się najbardziej. Uważała, że on nie jest dla mnie wystarczająco dobry.
Gdy z nim zerwałam, cała rodzina poczuła ulgę. - Wyglądało jednak na to, że ta sama
rodzina przyjęła Rafaela z otwartymi ramionami. Cóż za ironia losu.
Rafael wpadał w coraz większą złość.
- Nie zauważyłem u niej obaw, raczej urazę, że nic jej nie powiedziałaś, i troskę o
ciebie, bo jesteś bardzo skryta... - Urwał, gdy Maggie syknęła ze zniecierpliwieniem. -
Co się stało?
Maggie wybuchnęła histerycznym śmiechem.
- A co się miało stać? - zapytała z gryzącą ironią. - Moja rodzina dokładnie
omówiła wszystkie moje wady z zupełnie obcym człowiekiem, który przyszedł do domu
prosto z ulicy!
- Właściwie nie przyszedłem, tylko przyjechałem.
- Nie sądzę, żeby cię przyjęli przychylnie dzięki temu, że mieli okazję obejrzeć
twój wielki samochód. Moja rodzina nie jest taka.
R
L
T
- Owszem, zauważyłem to. - Rafael od urodzenia przywykł do tego, że wszystkie
drzwi otwierały się na dzwięk jego nazwiska, i poczuł się nieco dziwnie, gdy drzwi domu
państwa Wardów pozostały zamknięte, dopóki nie wymówił magicznego słowa: Maggie.
- Wydaje mi się, że po prostu mnie polubili.
- To dlatego, że uznali cię za ojca mojego dziecka - odrzekła ponuro.
Przez twarz Rafaela przemknął gładki uśmiech.
- A więc w końcu się do tego przyznajesz.
- Nie! Mama po prostu uważa, że każdy jest lepszy od Simona.
Zaczynał już nienawidzić tego imienia.
- Jeśli kiedyś uznam, że cierpię na przerost ego, będę wiedział, do kogo mam się
zgłosić. To nie ma nic wspólnego z Simonem. Byłem twoim pierwszym kochankiem.
- Ale mama o tym nie wie... chyba że jej powiedziałeś? - Z chwili na chwilę
wydawało jej się to coraz bardziej prawdopodobne.
- Ten temat jakoś nie pojawił się w rozmowie.
- Bogu dzięki - mruknęła.
- Widać, że jesteście ze sobą blisko. Zakładałem, że...
- Czy możemy zostawić w spokoju moje życie seksualne? - wybuchnęła i
napotkała jego wzrok. - Nigdy nie rozmawiałam o tym z mamą.
- Możemy je zostawić w spokoju, chociaż wydaje mi się, że to należy do tematu -
odrzekł Rafael z wystudiowaną cierpliwością. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl