[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Szczupła, zgarbiona, zniszczona przez lata. Białe, upięte na
czubku głowy włosy, delikatna porcelanowa skóra i miły
uśmiech, który z perspektywy Cassie wyglądał na
wykrzywiony.
Madame Azzedine.
Stara kobieta siedziała na pozłacanym krześle, jej
179
twarz znajdowała się blisko buzi Cassie. Kruchymi rękami
podparła głowę dziewczyny, sprawiając, że ból w karku stał
się mniej dotkliwy. Cassie patrzyła w niebieskie, otoczone
zmarszczkami oczy, oddalone zaledwie o kilka centymetrów.
Zdawało się, że staruszka nie posiada się z radości.
 Dziękuję ci za to, Cassandro, moja droga. 
Wysuszone, pomarszczone kciuki musnęły jej skronie. 
Spodobałaś mi się od pierwszej chwili, wiesz?
 Nie! Co zamierzasz...
 Popatrz na mnie, Cassandro. Jestem stara. Dostałam
od tego ciała wszystko, czego mogłam oczekiwać. Już czas,
żeby madame Azzedine... zeszła ze sceny. Czas, żebym
dostała nowe ciało. Młode ciało.  Uśmiechnęła się z
uczuciem do Cassie.  Twoje ciało.
Zesztywniała z przerażenia dziewczyna wpatrywał się
w twarz tej kobiety. Coś poruszyło się za tymi bladymi
oczami i nie mogła zrozumieć, czemu nie widziała tego
wcześniej. A może widziała. Coś się kręciło, wierciło. Kto
miał podobne oczy: pełne życia, ze zwierzęcym blaskiem?
Bez znaczenia. Skądś wiedziała, co teraz ma nastąpić. Nie
mogła tego zatrzymać, ale mogła opóznić. Mów do niej.
Mów!
 Co zamierzasz zrobić, kiedy już ze mną skończycie?
 Oddychała ciężko, pod gniewem ukrywając strach. 
Wyrzucicie jak starą skórę węża? Jak madame Azzedine?
 Oj tam  zaśmiała się tym śmiechem jak
dzwoneczki.  Miałam długie, dobre życie. Byłam silna,
potężna i piękna. Możesz oczekiwać tego samego! Nie masz
nic do stracenia, Cassandro, nic.
 Z wyjątkiem duszy!  wrzasnęła Cassie.  Prawda?
Z wyjątkiem siebie?
Nie widziała już nic poza starą kobietą.
180
 Cassie, czy myślisz, że twój przyjaciel Richard
stracił siebie? A Ranjit, Ayeesha, Katerina? Uważasz, że sir
Alric stracił siebie?  zachichotała jak mała dziewczynka. 
Na pewno nie. Nadal jesteśmy sobą. Daliśmy duchom
cielesną postać, to wszystko. Nie przejęły nas. Dołączyły do
nas.
 Duchy?  Cassie starała się opanować oddech.
Zapach madame był przytłaczający, a kamienny stół boleśnie
twardy.
 Pradawne duchy, tak stare  staruszka zamyśliła się.
 Nowe życie z każdym pokoleniem. Nie można oczekiwać,
że znikniemy lub umrzemy dla wygody kilku śmiertelników.
Zwłaszcza że ci śmiertelnicy mogą tak wiele zyskać.
 Na przykład?  Znowu ogarniał ją strach. Kto do niej
mówił? Madame Azzedine czy to coś w niej? Może sama
staruszka tego nie wiedziała. Pomarszczone usta zbliżyły się
teraz do warg Cassie, stara twarz była rozmarzona.
 Wszystko, dziewczynko ze stypendium  chłodny
głos Kateriny był bezlitosny.  Można zyskać wszystko! My,
gospodarze, nie jesteśmy jakimiś zagubionymi duszami.
Duch tylko dodaje swoją energię do naszej.
 Duch? To jakiś demon czy coś?
 Nie bądz niegrzeczna  Katerina wydawała się
bardziej rozbawiona, niż Cassie myślała, że jest to możliwe. 
Dzięki duchowi jesteśmy silniejsi, bardziej bezwzględni i
okrutni. Piękniejsi. Innymi słowy, lepiej przygotowani na
radzenie sobie w dzisiejszym świecie.
 Jesteście chorzy!
 Nie. Osobiście nigdy nie czułam się lepiej. Kim byś
chciała być, gdy dorośniesz, Cassie?  Katerina zachichotała.
 Premierem? Prezydentem? Dyrektorem międzynarodowej
korporacji? Celebrytką z pierwszych stron gazet? Niektórzy z
181
nas są. Chociaż w twoim przypadku prawdopodobnie
powinniśmy mówić o pierwszych stronach brukowców.
 Ja chcę być sobą!
 Ależ będziesz  uspokoiła ją madame.  Tym i
czymś więcej.
 Nie!
 Za pózno, moja droga.
Suche usta przylgnęły do warg Cassie, silne, nie Jo
powstrzymania. Ogarnął ją zapach śmierci i perfum, pranie
się zadławiła, ale nie mogła wydobyć z siebie żadnego
dzwięku, a tym bardziej zwymiotować. Cassie wyrywała się,
czekając na to, co spotkało Alice, czekając, aż kobieta
zacznie wysysać z niej życie. Czy to bolało? Na pewno
wyglądało na bolesne. Na jej czoło, tuż przy linii włosów,
spadła łza. Ostatni raz spróbowała z tym walczyć, ale jej
nadgarstki tkwiły w zbyt mocnym uścisku. Z kręgu
Wybranych dobiegł ją zbiorowy ryk podekscytowania.
Potem jej głowę przeszył najgorszy do tej pory ból, jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl