[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znowu się zaprawi - wyjaśnił, zwracając się do Kulskiego.
Kiedy zostali sami, Kulski usiadł na łóżku Litki i zapalił papierosa. Wyjął pudełko
zapałek, wsypał jego zawartość do kieszeni i ulokował tę improwizowaną popielniczkę na
kolanie.
Wyga - pomyślał z uznaniem Bula. Zapytał napastliwym tonem:
- Kiedy będę miał wyniki sekcji?
- Wieczorem. Spodziewasz się czegoś?
Bula wzruszył ramionami. Nic nie wskazywało na środek nasenny czy truciznę. Musiał
mieć po prostu pewność. Podszedł do etażerki. Przebiegł wzrokiem znane mu już tytuły
popularnych tomików przeważnie współczesnych opowiadań. Nagle zmarszczył brwi.
Odsunął szybę i wydobył wetknięty między książki kwadratowy album w sztywnej, popielatej
oprawie.
- Co to jest? - zainteresował się Kulski.
- Coś dla ciebie - odpowiedział Bula. Położył klaser na stole.
Kulski wstał i zaczął przerzucać kartki. Klaser był pusty.
- Chciałbym wiedzieć, po co im był potrzebny klaser - mruknął do siebie.
Na to pytanie Bula mógł udzielić wyczerpującej odpowiedzi, ale teraz interesowało go
co innego. Pamiętał doskonale, że wtedy, w nocy, był tutaj tylko jeden klaser. Ten, który leżał
teraz w jego służbowym biurku. Habera przez cały ten czas przebywała w szpitalu. Czyżby
więc Płata?
- Słuchaj - powiedział powoli - czy ktoś może wyjść i wrócić do waszego szpitala w taki
sposób, żeby tego nikt nie zauważył?
- Lekarz lub pielęgniarka tak. Pacjent nie. Zresztą - dodał Kulski - często do niej
zaglądałem. - Połapał się natychmiast, o co chodzi kapitanowi.
- Hm... - Bula zdjął szalik, owinął starannie klaser i wetknął go za klapę płaszcza.
- Zabierasz to? - spytał Kulski.
- Jak widzisz. Jestem pilnym uczniem. Na razie kompletuję klasery.
Zroda przyjechał równocześnie z ekipą techniczną, która przystąpiła od razu do pracy.
Bula obserwował poczynania młodego technika. Penetrując metr po metrze pokój, szukał
odcisków palców. Wyraz jego twarzy nie zapowiadał nic dobrego. Oprócz kciuka kapitana,
odciśniętego wyraznie na szybie etażerki, nie znalazł dotychczas w pokoju żadnych śladów.
Stół był starannie wytarty, podobnie poręcze krzeseł i klamki. Sporo odcisków widniało na
szafie, właśnie jednak ich mnogość, wobec pedantycznie startych innych sprzętów,
zapowiadała, że należą do zmarłej i jej współmieszkanki. Również na podłodze nie
znaleziono błota ani kurzu.
- Przyszedł w skarpetkach czy co? - irytował się po cichu Bula. Nagle zaświtała mu
pewna myśl. Przeszedł szybko do przedpokoju i zaczął studiować podłogę pod wieszakiem.
Nie trzeba było szukać długo. Pod ścianą widniały dwie szare plamy wielkości zelówek
męskich butów. Kapitan wezwał technika i polecił mu dokładnie zbadać te ślady. Dobrze by
również było określić rozmiar obuwia.
W pokoju fotograf pakował już swoje aparaty i akcesoria do dużej skórzanej torby. Bula
otworzył szafę.
- Porządki - mruknął.
- W porównaniu z rozgardiaszem, jaki panował na półkach wtedy, w nocy, wnętrze
szafy mogłoby służyć jako eksponat dydaktyczny organizatorom kursów dla wzorowych pań
domu. Bula wyjął górną półkę i wraz z całą zawartością przeniósł ją na łóżko. Nie śpiesząc
się przeglądał kobiece łaszki, odkładając je porządnie na bok.
Na stosie równo poukładanych części bielizny leżało kolorowe pudełko, oklejone
granatowym papierem w gwiazdki. Wewnątrz znajdowały się stare fotografie, jakieś pożółkłe
świadectwa i zaświadczenia oraz trzy listy, adresowane do Litki Habery. Bula przejrzał je
pobieżnie i odłożył na bok. Listy były pisane kilka łat temu przez jakąś Ewę, jak wynikało z
treści, szkolną koleżankę Litki. Również pozostałe papiery i dokumenty nosiły daty sprzed
kilku, nawet kilkunastu lat. Nie wnosiły do sprawy nic nowego. Kapitan poskładał papiery i
włożył je z powrotem do pudełka. Tekturowa pokrywka była wybrzuszona, jej rogi podarte i
odgięte. Wyglądało na to, że w pudełku przechowywano do niedawna znacznie więcej listów
czy papierów. Obecnie zawartość sięgała zaledwie do połowy jego wysokości. Albo więc
Habera usunęła je sama, albo też... Bula wzruszył ramionami. W jakim celu morderca Zofii
Smaczyk miałby stąd zabierać listy adresowane do Litki? Byłoby to uzasadnione w jednym
jedynym wypadku. Kapitan sięgnął po papierosa. Uznał, że ponosi go wyobraznia. Na
wyobraznię i fantazję także przyjdzie czas, ale jeszcze nie w tej fazie śledztwa. Na razie
trzeba zbierać i porównywać fakty. A faktów nagromadziło się już trochę.
Kulski przypatrywał się spod oka przyjacielowi.
- Już wie - pomyślał. - Wie, ale nie chce jeszcze zdać sobie z tego sprawy.
W tym właśnie momencie do pokoju weszła Litka Habera. Stanęła w progu, krzyknęła
cicho i rzuciła się w stronę łóżka. Upadła na kolana, chwyciła oburącz rękę zamordowanej i
ukryła twarz w kołdrze.
I nagle stało się to, na co czekał Kulski.
Oczy kapitana Buli rozszerzyły się, uniósł głowę, zagryzł wargi. Wyglądał teraz bardzo
młodo. Wstał, podszedł do Litki i położył rękę na jej ramieniu. Powoli uniosła głowę.
- Proszę się uspokoić - powiedział.- Nic już nie pomożemy.
Oczy Litki były pełne łez.
- Jak to się stało? - głos jej drżał, nie starała się ukryć wzburzenia i przerażenia.
- Ona miała narzeczonego, prawda? - Bula odpowiedział pytaniem.
Dziewczyna przytaknęła.
- Może go pani zawiadomić?
Litka wyprostowała się z trudem.
- Nie wiem, gdzie mieszka - powiedziała cicho.
- Jak on się nazywał? - Bula najwidoczniej nie był zaskoczony wiadomością, że
najbliższa przyjaciółka zamordowanej nie zna adresu jej narzeczonego. Dziewczyna
bezradnie pokręciła głową.
- Nie wiem... Na imię ma Zygmunt... Ja widziałam go dwa razy w życiu. Tutaj go nie
przyprowadzała...
Bula odwrócił się w stronę Kulskiego i Zrody.
- Chodzcie na chwilę - ruchem głowy wskazał drzwi prowadzące do kuchni. - Możecie
już zwijać interes - zwrócił się do ekipy technicznej. - Powiedzcie, żeby przyjechali po ciało.
Kiedy znikli za kuchennymi drzwiami, Litka wstała, przeszła na palcach przez pokój i
zajrzała do korytarza. Ostatni z techników opuszczał właśnie mieszkanie.
Bula wyszedł pierwszy. Zatrzymał się w przedpokoju i jeszcze raz uważnie obejrzał
ciemne plamy, pozostawione przez mokre, męskie buty. Jego wzrok powędrował wzdłuż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Indeks
- Arct Bohdan Cena Ĺźycia
- Petecki Bohdan Strefy Zerowe
- Cook Robin Uprowadzenie
- Christie Agata Noc w bibliotece
- Sudden Response R.L Mathewson
- King Stephen Siostrzyczki z Elurii
- Kyle Mills Nieuchwytny
- Elkies. .Shimura.Curve.Computations.(2000).[sharethefiles.com]
- Gaj oliwny Kuncewiczowa Maria
- Linnea Sinclair Wintert
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oknaszczecin.pev.pl