[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Å‚aÅ‚ za nim Cameron. - JeÅ›li ta czarownica podpa­
li mój dom, uduszÄ™ jÄ… wÅ‚asnymi rÄ™kami! - mruk­
nÄ…Å‚ do siebie.
Podejrzewał jednak, że gdyby tylko dotknął jej
szyi, w następnej chwili wpiłby się w słodkie usta.
Wokół nich płonąłby dom, a on zacałowałby ją na
śmierć.
- Do diabÅ‚a z tÄ… kobietÄ…! Dlaczego po prostu so­
bie nie pójdzie?
- Bo zawarliśmy umowę.
Cameron gwałtownie uniósł głowę i spojrzał
w stronÄ™ drzwi. Na widok Polly stojÄ…cej w progu
zaparło mu dech.
Na alabastrowe czoÅ‚o wymykaÅ‚ siÄ™ spod kolo­
rowej chustki ciemny kosmyk. Nos i broda były
umazane mÄ…kÄ…. Nad górnÄ… wargÄ… perliÅ‚y siÄ™ kro­
pelki potu.
Cameron patrzył zafascynowany. Panna Suther-
land wyglÄ…daÅ‚a jakoÅ› inaczej, Å‚agodniej niż wymu­
skana nauczycielka, która zjawiła się na jego ganku
ponad tydzień temu. Raptem ogarnęło go pożąda-
142
nie. Nie, żeby ta kobieta wczeÅ›niej go nie pociÄ…ga­
Å‚a, ale teraz już nie byÅ‚ pewien, czy rzeczywiÅ›cie sce­
na w stajni tylko mu się przyśniła. Tę nową Polly
potrafił sobie wyobrazić baraszkującą na sianie.
- ObiecaÅ‚eÅ› nie zawiadamiać szeryfa, jeÅ›li po­
mogę ci w domu, póki stopa się nie wygoi.
O, tak. PamiÄ™taÅ‚ również, że grożenie szeryfem by­
ło pomysłem zrodzonym pod wpływem chwili,
drobną perswazją, dodatkowym bodzcem i... podłym
szantażem. Zamiast jednak przeprosić, nic nie powie­
dział. Musiałby zdradzić się ze swoimi uczuciami.
Zciskało go w gardle.
We fioÅ‚kowych oczach Polly pojawiÅ‚a siÄ™ nie­
pewność. Hawke nie mógÅ‚ oderwać od niej wzro­
ku. Dlaczego ta kobieta robi na nim tak piorunu­
jące wrażenie?
- PowinieneÅ› wymienić piec kuchenny. Jest nie­
bezpieczny i wszystko przypala.
Cameronowi zaschÅ‚o w ustach. Raptem nawie­
dziÅ‚o go wspomnienie snu. PrzeÅ‚knÄ…Å‚ Å›linÄ™ i powie­
dział ochrypłym głosem:
- Dobrze.
W oczach panny Sutherland odmalowało się
zdziwienie.
- Wejdz i zamknij drzwi. MuszÄ™ z tobÄ… poroz­
mawiać na osobności.
W pierwszym odruchu Polly chciaÅ‚a zaprote­
stować, ale w końcu zamknęła drzwi i podeszła do
łóżka. Pachniała drożdżami i dymem drzewnym.
I jeszcze czymÅ›. SÅ‚odkim kapryfolium.
143
Ten zapach pamiętał ze snu.
WyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™, starÅ‚ Polly mÄ…kÄ™ z brody i kro­
pelki potu z górnej wargi. NastÄ™pnie ujÄ…Å‚ jej dÅ‚o­
nie. Nie byÅ‚y wcale takie miÄ™kkie, jak siÄ™ spodzie­
wał. Raptem ogarnęły go wyrzuty sumienia.
- Kiedy... - Cameron odchrzÄ…knÄ…Å‚. - Kiedy zna­
lazłaś mnie w stajni, czy my... czy ja...
-Ni e!
ZobaczyÅ‚, że Polly drży. WyglÄ…daÅ‚a na przera­
żoną. Z jej twarzy zniknęły kolory.
%7łołądek ścisnął mu się ze strachu. Czyżby ten sen...
- Skrzywdziłem cię? - wychrypiał Cameron.
Polly próbowaÅ‚a siÄ™ odsunąć, ale mocno trzy­
maÅ‚ jÄ… za rÄ™ce. MusiaÅ‚ poznać prawdÄ™, nawet naj­
gorszą, żeby przeprosić i błagać o wybaczenie.
- Miałeś gorączkę. Pocałowałeś mnie.
- To wszystko? - zapytał podejrzliwie.
Polly energicznie pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ…, unikajÄ…c je­
go wzroku. Odzyskała kolory. Twarz dosłownie
jej płonęła.
Hawke nie mógÅ‚ oprzeć siÄ™ pokusie. PogÅ‚askaÅ‚ roz­
palony policzek. Kobieta nie cofnęła siÄ™ pod jego do­
tykiem. Może jednak nic przed nim nie ukrywała.
- Winien ci jestem przeprosiny.
- Byłeś chory.
- Nie można usprawiedliwić napastowania ko­
biety.
- Nic się nie stało.
O dziwo, zapewnienie nie przyniosÅ‚o Camero­
nowi ulgi. Przeciwnie, jego duma otrzymała po-
144
tężny cios. Pocałował kobietę, a ona teraz mówi,
że to nic wielkiego.
Do diaska!
Stało się!
Polly pragnęła wykrzyczeć te sÅ‚owa, uÅ›wiado­
mić Cameronowi, że nie tylko się pocałowali, ale
że oddała mu się z własnej woli. Z wielką ochotą.
Z radością.
Chętnie zobaczyłaby jego reakcję.
Dopiero teraz zrozumiaÅ‚a, jak bardzo chce, że­
by wszystko sobie przypomniał. Nie odczuwała
najmniejszej ulgi, że Hawke nic nie pamięta.
Gdy wziÄ…Å‚ jÄ… za rÄ™ce i pogÅ‚askaÅ‚ po policzku, ko­
lana siÄ™ pod niÄ… ugięły. Aż zadrżaÅ‚a, kiedy przy­
szło jej do głowy, że mogłaby położyć się teraz
obok niego, wtulić w silne ramiona...
Na wszelki wypadek cofnęła się o krok. A jeśli
Cameron umiał czytać w jej myślach?
- Powinieneś trochę odpocząć.
- Jestem wypoczęty - burknął i przesunął po niej
wzrokiem. - Może ze mnÄ… porozmawiasz? Zajmu­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl