[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nę, który planował ślub ze śliczną Kristą Spirydou.
Czy naprawdę musiała się zniżyć aż do tego poziomu?
Zmęczona tak, że prawie zasypiała na stojąco,
Maddie poszła następnego dnia do pracy. Idąc z przy-
stanku, spociła się i drżała w wilgotnej koszuli, prze-
kładając dokumenty w podziemiach budynku. Co
chwila przypominała sobie, że jest w ciąży, i od nowa
zaczynała się trząść.
Jak będzie teraz żyć? Tego, co zarabiała, ledwo
starczało na utrzymanie jej samej. A będzie potrzebo-
wała dużo ubrań i dużo rzeczy dla dziecka. Jak uda jej
się utrzymać pracę? Jeśli przejdzie na zasiłek, przed jej
dzieckiem nie będzie przyszłości - będą zawsze żyli na
granicy biedy.
S
R
Około południa wezwano ją do biura na parterze.
Menedżer poprosił ją, żeby zaczekała. Wydawał się
zdenerwowany i niespokojny. Martwiła się, że zrobiła
coś złego, ale zadowolona była, że przynajmniej może
usiąść w cieple.
Kiedy otworzyły się drzwi, wstała niepewnie. Poja-
wił się w nich Giannis, a jej oddech uwiązł w gardle.
- Co ty tutaj robisz? - Maddie potrząsnęła głową
z niedowierzaniem.
S
R
ROZDZIAA SZÓSTY
Giannis obrzucił spojrzeniem błyszczących oczu
bladą, wstrząśniętą twarz Maddie. Był zdziwiony
zmianą, która w niej zaszła. Miała szare cienie pod
oczami, a wyostrzone rysy twarzy sugerowały, że
w ciągu tych kilku dni schudła. Zmarszczył brwi.
- WyglÄ…dasz okropnie.
Na jej twarz wypłynął rumieniec. To prawda, nie
miała tego wewnętrznego blasku, co jego piękna na-
rzeczona. Nie miała lśniących, prostych blond wło-
sów, nie miała szczupłego, idealnego ciała. Kiedy był
w Grecji, musiał widzieć się z Kristą i teraz zapewne ją
porównywał, być może nawet nieświadomie. Jej umę-
czone sumienie nakazało jej zdusić te nieodpowiednie
myśli. Była zazdrosna, nieprzytomnie zazdrosna o ko-
bietę, którą skrzywdziła! Poczuła wstyd na tę myśl
i nienawidziła Giannisa za to, że sprowadził ją do
takiego poziomu.
- Jesteś chora? - zapytał.
- Nie, oczywiście, że nie! - Odwróciła się do
niego plecami, próbując odzyskać panowanie nad
sobÄ….
Wystarczyło jedno spojrzenie na jego przystojną
S
R
twarz, żeby znów chciała rzucić się w jego ramiona.
Przez ułamek sekundy nie liczyło się dla niej to,
co zrobił. Chciała mu wybaczyć, żeby móc znów
z nim być.
Po chwili jednak zebrała się w sobie i odwróciła
w jego stronÄ™.
- Co ty tu robisz? Skąd wiedziałeś, gdzie jestem?
- To moja firma. Chciałem spotkania i zaaran-
żowano je dla mnie dyskretnie.
- To twoja firma? - powiedziała Maddie, oktawę
wyżej. - Czy dlatego dostałam propozycję pracy tutaj ?
- Jeśli musisz pracować - a wolałbym, żebyś tego
nie robiła - to dlaczego nie miałabyś pracować dla
mnie?
- Dlaczego? Ekscytuje ciÄ™ manipulowanie ludz-
mi?
Zmrużył oczy.
- Chcę cię odzyskać, pedhi mou. Bardzo żałuję
bólu, który ci sprawiłem.
- Myślałbyś to samo, gdybym była w ciąży?
- Maddie usłyszała, jak te słowa opuszczają jej usta,
zanim zdążyła je powstrzymać.
Nastąpiła przerażająca cisza. Wbiła paznokcie
w dłoń.
Na jego twarzy pojawił się kamienny wyraz. Zmru-
żone oczy zmieniły się w małe punkciki.
- A jesteÅ›?
To jedno zdanie i jego znaczenie dotarły do niej
błyskawicznie. Poczuła, jak ogarniają lodowaty chłód.
- Nie - usłyszała siebie samą, jak mu odpowiada,
S
R
ukrywając uczucia za dumą, której resztki zdołała
zebrać.
Tylko żelazna samodyscyplina sprawiła, że Giannis
nie zaklÄ…Å‚. Co za pytanie! Konsekwencje takiego roz-
woju sprawy wstrząsnęłyby podstawami jego świata.
Dlaczego do diabła mu je zadała? Jakie to było głupie,
jak kompletnie pozbawione smaku!
Maddie nienawidziła go w tej chwili. Chciała poło-
żyć dłonie ochronnym gestem na jeszcze płaskim
brzuchu. Chciała krzyknąć, że jej dziecko będzie z nią
bezpieczne i nigdy, przenigdy nie będzie potrzebowa-
ło takiego egoistycznego i bezwzględnego ojca. Za-
miast tego powiedziała tylko:
- Chciałabym wrócić do pracy. Proszę, nie kontak-
tuj się więcej ze mną.
- Jak długo masz zamiar się tak zachowywać?
- warknÄ…Å‚ Giannis z rosnÄ…cym zniecierpliwieniem.
Znowu zachowywała się inaczej niż jej poprzednicz-
ki. - Wracam do Londynu najwcześniej za dwa tygo-
dnie.
Maddie roześmiała się ponuro.
- Dlaczego mi to mówisz? Nie słyszałeś, co powie-
działam? Proszę, żebyś zostawił mnie w spokoju.
Zanim zdążyła zorientować się, co się święci, Gian-
nis podszedł do niej, chwycił za ręce i pocałował,
zostawiajÄ…c jÄ… bez tchu.
- Nie rozmawiajmy - szepnął błagalnie. - Chodz-
my do mojego apartamentu.
Maddie z najwyższym wysiłkiem oderwała się od
niego. Jeszcze chwila i nie miałaby na to sił. Była
S
R
zwykłą ladacznicą, pomyślała z pogardą. Wystarczył
jeden namiętny pocałunek i całe jej ciało topniało
i drżało w jego ramionach.
- Nie. Ja...
Giannis chwycił ją za nadgarstek.
- Co mam zrobić? Błagać cię?
Maddie wyrwała rękę i cofnęła się o krok.
- Jesteś zaręczony...
- To tylko interesy... A ty jesteś przyjemnością
- mruknÄ…Å‚ Giannis chrapliwie.
Maddie uniosła głowę i wyprostowała ramiona.
- Ale ja już nie chcę z tobą być. Nie jesteś dla mnie
odpowiednim mężczyzną.
- Na świecie nie ma zbyt wielu staroświeckich
bohaterów. - Jego oczy zalśniły wyzywająco.
Maddie drżała.
- Może i nie... Ale jestem pewna, że znajdzie się
kilku przyzwoitych, godnych zaufania facetów. Mo-
że któryś z nich będzie miał zasady i nie będzie
uważał, że pieniądze dają mu prawo do robienia
wszystkiego, co tylko zapragnie. Któregoś dnia spot-
kam kogoś, kogo będę szanować, i uwierz mi, to nie
będziesz ty!
Giannis znieruchomiał. Nie był przyzwyczajony do
tego, żeby go obrażano.
- Bez względu na to, co myślisz, nauczysz się mnie
szanować. Mogę poczekać. Będę cierpliwy. W końcu
zawsze dostajÄ™ to, czego chcÄ™.
- Ale ja nigdy już z tobą nie będę - przysięgła
Maddie. - A teraz wracam do pracy.
S
R
Wróciła do archiwum w piwnicy. Przez kilka minut
wpatrywała się przed siebie. Czuła zimno, na zewnątrz
i w środku. Była kompletnie rozdarta. Nienawidziła go
i jednocześnie pragnęła. Teraz jednak poczuła, jak
ogarniają strach. Jak długo będzie w stanie opierać się
jego determinacji?
Może powinna zmienić swoje życie. W Londynie
nie miała nikogo i było to bardzo drogie miasto. Gdyby
wyprowadziła się teraz, mogłaby zacząć wszystko od
nowa przed urodzeniem dziecka. Na koncie nie miała
dużo, ale miała lokatę, tysiąc pięćset funtów, które
zostawiła jej babcia. To powinno pokryć koszty prze-
prowadzki.
Tego wieczoru Maddie zaczęła przeglądać rzeczy
i dzielić na te, które nadawały się do oddania, i te,
które będzie musiała wyrzucić. Mało bagażu ułatwi
jej podróż.
Myślałbyś tak samo, gdybym była w ciąży?
To był krzyk desperacji, przyznał Giannis. To był
test, którego nie zdał. Zanim poznał Madeleine Con-
way, był przekonany, że luksusowe życie i ekstrawa-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Indeks
- Graham Masterton Wojownicy Nocy 01 Wojownicy nocy cz.2
- 21.Oblicza namietnosci 11 Pojetna uczennica _Graham Dorie
- Graham Heather (Drake Shannon) Noc w tropikach
- Graham Masterton Podpalacze Ludzi tom 2
- Swift Graham Kraina wĂłd
- Graham Masterton Death Trance
- Graham Heather Pod sloncem Florydy
- Carol_Lynne_ _Campus_Cravings_14_ _A_Lesson_Learned
- Graham_Lynne_ _Duma_i_uleglosc
- Glowacki_Ryszard_ _Paroksyzm_numer_minus_jeden
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nie-szalona.pev.pl