[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zdawałam sobie sprawy... nie wiedziałam...
- Może ty nie. - Nick oparł się wygodnie o siedzenie. - Ale ja miałem na to
ochotę od chwili, gdy weszłaś do mego biura.
- Wszystko przez tę czerwoną sukienkę.
- Zawsze lubiłem czerwony kolor - mruknął i zaczął całować jej szyję.
Błyszczały mu oczy. Gardenię trawił ogień. Zatopiła paznokcie w ramionach
mężczyzny. Gdy tylko dotknęła gładkich mięśni, zalała ją kolejna fala podniecenia.
Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jej poprzednim związkom czegoś
brakowało, ale nic była w stanie wykryć istoty owego niedostatku. Teraz jednak zaczęła
powoli rozumieć, na czym polegał problem.
Koniuszkami nerwowymi dziewczyny targnął nieoczekiwany przypływ świadomości.
Coś podobnego nigdy się jej do tej pory nie zdarzyło. Potrzebowała aż kilku sekund, aby
zrozumieć, iż żar bijący z ciała Nicka rozpalił wszystkie jej zmysły, nawet te, które
funkcjonowały na płaszczyznie metapsychicznej.
Oczywiście paranormalną stroną jej natury wstrząsnęły doznania fizyczne.
Gdy Nick przygwozdził ją do oparcia całym swym ciężarem, Gardenię ogarnęła nagła
potrzeba stworzenia pryzmatu. Oszołomiona, z trudnością zdołała się oprzeć tej presji.
Podejrzewała, że Nick jest talentem. Z tak niewielkiej odległości potrafił na pewno
wyłapać fale energetyczne, a to mogłoby się okazać krępujące. Seks miał się przecież
ograniczać do płaszczyzny fizycznej. Nigdy nie słyszała, aby wpływał na psychikę.
Taki stan nie mieścił się w granicach normalności. Z pewnością nie.
W końcu jednak eksperci utrzymywali z całą stanowczością, że energia psychiczna
dziewczyny nie jest całkowicie typowa.
Nick zbliżył usta do jej warg. Pod wpływem nacisku zębów mężczyzny Gardenia
uznała, że z analizą tych zjawisk na płaszczyznie metapsychicznej będzie musiała zaczekać.
Podniecenie i oszołomienie nie pozwoliło jej przeprowadzać tak ezoterycznych rozważań.
- Będzie cudownie - szepnął ochrypłym głosem, a jego ręka powędrowała do
piersi Gardenii. - Cudownie...
- Nick!
Kątem oka dziewczyna dostrzegła, że po wewnętrznej stronie szyby auta zbiera się
para. Część jej mózgu myślała nadal wystarczająco jasno, by nie móc się nadziwić własnym
reakcjom na tę eksplozję napięcia. Ze smutkiem zdała sobie sprawę z tego, że nie rozpoznała
ulotnego charakteru atmosfery panującej w aucie, dopóki Nick nie wziął jej w ramiona.
Najwyrazniej on domyślał się wszystkiego od samego początku.
Gardenia miała jednak wspaniałe usprawiedliwienie opóznienia w percepcji sytuacji -
po prostu nigdy czegoś podobnego nie doświadczyła.
Zapadając się głębiej w uścisk Nicka, wyczuwała wyraznie jego erekcję. Był duży.
Może nawet nienaturalnie ogromny i bardzo intrygujący.
Położyła mu rękę na udzie wyczuwając jego kształt przez napięty materiał spodni. Jęk
mężczyzny zabrzmiał zachęcająco. Pogłaskała go po karku. Mogłaby przysiąc, że jęk
przeszedł w głuchy pomruk.
Chastain przesunął ręką po kręgosłupie Gardenii i zacisnął palec wokół jej biodra. W
tej samej chwili wstrząsnął nią zarówno metafizyczny, jak i czysto fizyczny dreszcz. To nie
miało prawa się zdarzyć.
- Niemożliwe - mruknęła z ustami na jego szyi.
- Bzdura. Mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe. Nie robiłem tego
wprawdzie na przednim siedzeniu, odkąd skończyłem osiemnaście lat, ale chyba jeszcze coś
pamiętam.
- Nie o to mi chodziło. - Drgnęła, gdyż po kolejnej fali podniecenia świadomość
psychiczna znów dała o sobie znać. - Tutaj się dzieje coś dziwnego.
- To wszystko przez tę deskę rozdzielczą. Chodzmy na tylne siedzenie.
Domyśliła się, że Chastain mówi o seksie. A więc podczas gdy ona zastanawiała się
nad tym, czy przypadkiem nie doznała halucynacji erotycznych, Nick proponował, aby
przyjęli wygodniejszą pozycję.
W nagłym przypływie paniki zginęła pokazna część wcześniejszego entuzjazmu.
Otworzyła oczy i położyła mu ręce na piersiach.
- Zaczekaj. - Oddychała z trudem. - Musimy przestać. I to natychmiast.
Nick zamarł. Wolno uniósł głowę i popatrzył na Gardenię.
- Dlaczego?
Zadziwiająca prostota tego pytania zaskoczyła ją. Dziewczyna nie potrafiła
wytłumaczyć przedziwnej natury swych odczuć.
- No więc...
- Chyba nie zapomniałaś o szczepionce antykoncepcyjnej?
- Oczywiście, że nic - wybuchnęła, nieco zażenowana tym pragmatycznym
pytaniem.
Wykrzywił usta.
- Ja również zawsze o tym pamiętam. Jesteśmy więc zabezpieczeni. - Znowu
opuścił głowę.
- Nie o to chodzi. Usiłuję ci tylko powiedzieć, że sprawy zaszły za daleko.
Pozwoliłam ci na pocałunek. I to wszystko. Przecież prawie się nie znamy. A przelotne
przygody nie są w moim stylu.
Uniósł głowę i patrzył na nią przez dłuższą chwilę tak intensywnie, że Gardenia
niemal przestała oddychać. Mogłaby przysiąc, że we wnętrzu auta znów odezwała się jakaś
energia. Tym razem nie był to jednak radosny szept silnego pociągu seksualnego, lecz
niepokojący pomruk czegoś groznego.
- A jaki jest twój styl? - spytał Nick, wymawiając wyraznie każde słowo.
Gardenia pojęła, że znalazła się w naprawdę niebezpiecznej sytuacji. Została zupełnie
sama w pustym parku z mężczyzną znanym powszechnie z fatalnej reputacji. W uszach
zadzwoniły jej słowa cioci Willy, która twierdziła, że Chastain jest niewiele lepszy od
gangstera.
- Nawet nie próbuj mnie zastraszyć. Spotkałam się z tobą, bo chciałam ci pomóc
odzyskać dziennik. Wyrządziłam ci ogromną przysługę. Przypuszczam, że nie lubisz nikomu
niczego zawdzięczać, ale musisz się z tym pogodzić. Jesteś mi coś winien. A ja już wycofuję
się z gry.
Zastygł i znów przywdział nieprzenikniony wyraz twarzy.
- Czego żądasz?
- Chcę, żebyś się zachowywał jak dżentelmen.
W jego oczach błysnęło rozbawienie.
- Masz rację. Wiele ci zawdzięczam. I zamierzam spłacić dług.
- W jaki sposób? - spytała niespokojnie. Owinął sobie na palcu pasmo jej
włosów.
- Zjesz ze mną kolację?
- Kolację? - Z trudem porządkowała myśli. - Kiedy?
- Jutro wieczorem. - Zerknął na zegarek. - No, właściwie to dzisiaj.
- Umówiłam się z klientem na ogniskowanie.
- A jutro?
- Więc pytałeś poważnie? Nadal nie odrywał od niej oczu.
- Jak najbardziej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl