[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czegoś obcisłego?
Próbowała się uwolnić, lecz niezbyt zdecydowanie.
- Lubię luźne ubrania. Czy ma to dla ciebie jakieś znaczenie?
- Chciałbym na ciebie patrzeć. - Drażnił palcami sutki, póki nie nabrzmiały.
- Przestań, Ruby może wejść.
- Śpi - szepnął. - Chcesz pobawić się w szkłami?
- Gdzie? - Ranę ogarnęło przyjemne uczucie i nie miała siły zaprotestować, choć była zdziwiona.
- Moglibyśmy tam zrobić gorący numer.
- Jesteś bezwstydny.
- Spragniony - szepnął, odwracając ją twarzą do siebie.
- Jeszcze?
- Grzanki zawsze tak na mnie działają - powiedział. Otoczyła ramionami jego szyję. - A jeśli przygotuje je dla
mnie taka ponętna kobieta jak ty... - Objął kochankę w talii. Włożył ręce do tylnych kieszeni dżinsów Rany i
przyciągnął ją do siebie. - Masz najpiękniejsze pośladki na świecie. - Ścisnął je lekko.
Następny pocałunek - bardziej namiętny - przedłużał się. Trent przycisnął kochankę do krawędzi kredensu,
rozpiął bluzkę i włożył pod nią rękę, by pobudzić palcami piersi.
- Pragnę cię - rzekł niskim głosem. - Wybierasz szklarnię czy sypialnię?
- Trent! - protestowała słabo i dodała: - Jest południe! Mam dużo pracy. Cztery nowe zamówienia.
- Dobrze - rzekł, ciężko wzdychając. - Dam ci spokój, żebyś mogła pracować, jeśli pozwolisz mi zostać w twoim
pokoju i poczytać.
Przyjrzała się uważnie kochankowi, szukając w jego oczach śladów przekory.
- Dobrze - zgodziła się w końcu - ale musisz obiecać, że nie będziesz mi przeszkadzał.
- Obiecuję.
Poszli na górę. Zmobilizowali się, by dotrzymać postanowienia. A gdy Rana skończyła pracę, kochali się leniwą,
popołudniową miłością.
Było cudownie, lecz Trent czuł się zawiedziony, że kobieta zasunęła ciężkie zasłony. Chciał widzieć jej ciało
oświetlone słońcem. Leżąc obok niej, patrzył, jak odpoczywa po kolejnym uniesieniu.
Była piękna. Niepodobna do żadnej dziewczyny, którą kiedykolwiek spotkał. Wypełniała pustkę w jego sercu.
Teraz, gdy odnalazł właściwą partnerkę, nie może pozwolić jej odejść.
ROZDZIAŁ ÓSMY
48
- O, właśnie idzie.
Rana usłyszała głos Trenta, gdy wchodziła do domu.
- Witaj!
- Cześć.
Przeszedł przez hol, wziął ją w ramiona i pocałował.
- Chciałbym cię komuś przedstawić.
- Ale...
- Słyszałaś pewnie o Tomie Tandym, pomocniku Mustangów. Najlepszy rozgrywający w NFL*. Przyjechał
właśnie z wizytą. Powiedziałem mu wszystko o tobie.
Próbowała zaoponować, lecz Trent popchnął ją w stronę salonu. Nie chciała się z nikim spotkać. Wróciła właśnie
z zakupów, była spocona i rozczochrana.
A poza tym zawsze istniała obawa, że ktoś rozpozna sławną Ranę.
Trent naprawdę się zakochał. Nie miała wątpliwości. Teraz bardziej niż kiedykolwiek obawiała się, że kochanek
ją zdemaskuje. Nie mogła przewidzieć, co by zrobił, gdyby poznał prawdę. Nie chciała ryzykować. Bała się nawet
pomyśleć o końcu tej idylli.
Nie mogli trzymać swego uczucia w tajemnicy przed Ruby. Już pierwszego wieczoru, gdy Trent, zgodnie z
obietnicą, zabrał panie na obiad, ciocia zorientowała się w sytuacji.
- Dość długo trwało, nim się odnaleźliście - powiedziała, studiując kartę dań.
- Co masz na myśli? - spytał niewinnie Trent.
Ruby odchyliła róg karty i spojrzała przenikliwie na siostrzeńca.
- Nie jestem dzieckiem, młody człowieku, i obraża mnie twoje przypuszczenie, że nic nie wiem o tych sprawach.
Jak myślisz, gdzie byłam ostatniej nocy?
- Mówiłaś, że jedziesz odwiedzić chorą przyjaciółkę - odrzekł z błyskiem w oczach.
- A może to wcale nie była przyjaciółka?
Rana otworzyła usta ze zdumienia. Ruby wróciła do studiowania listy dań. Trent wybuchnął śmiechem,
zwracając na siebie uwagę innych gości. Rozpoznali go i podeszli poprosić o autograf.
Od tej chwili Rana przestała ukrywać swój związek z Trentem przed jego ciotką. Ruby zachowywała się tak,
jakby nie było nic szczególnego w tym, że młody, przystojny mężczyzna zakochał się po uszy w łachmaniarce. Ale
Rana była pewna, że inni ludzie zdziwią się jego fascynacją.
Gdy tylko weszła do salonu i zobaczyła wyraz twarzy Toma Tandy’ego, uświadomiła sobie, jak dziwnie muszą
razem wyglądać. Rana i Trent Gamblin byliby wspaniałą parą, lecz dla panny Ramsey nie było miejsca u jego
boku. Gdyby nie rozumiała tego wcześniej, uświadomiłaby to jej reakcja piłkarza.
Jego kwadratowa szczęka opadła, usta otworzyły się ze zdumienia. Ranie naprawdę było go żal. Trent na pewno
opisał ją słowami pełnymi zachwytu i Tom spodziewał się zobaczyć kogoś zupełnie innego.
- Tom, przedstawiam ci Anę Ramsey. Ano, Tom Tandy.
- Jak się masz. Tom- powiedziała, wyciągając rękę. Nadal nie robiła manikiuru, choć nie obcinała już paznokci
tak krótko. Lubiła drapać Trenta po plecach. Gdy trzymał jej dłonie w swoich i całował, tęskniła za latami, gdy
starannie pielęgnowała paznokcie.
Tom krótko uścisnął jej rękę.
- Usiądź, proszę. Widzę, że Trent robi już ci coś do picia - powiedziała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl