[ Pobierz całość w formacie PDF ]
głębiej pod stopami ziemia. Cóż to ma znaczyć? Misterium, które pojmują tylko pokrewne umysły.
W odniesieniu do oceny wielkości jakiegoś człowieka, inna reguła obowiązuje przy wielkości
duchowej, całkiem inna zaś przy fizycznej: ta ostatnia ulega pomniejszeniu, ta pierwsza zaś
powiększeniu poprzez odległość.
Natura osnuła wszystkie rzeczy zewnętrznym polorem piękna, niczym delikatną rozperloną na
niebieskich śliwkach rosą. Malarze i poeci dokładają wszelkich starań, by go zdjąć, a potem - osobno
nagromadzony - ofiarować nam do wygodnego i przyjemnego użytkowania. Wtedy spijamy go
łapczywie, już przed swoim wkroczeniem w realne życie. Gdy jednak pózniej w nie wkraczamy, staje
się oczywiste, że rzeczy są teraz w naszych oczach ogołocone z owego poloru piękna, jakim osnuła je
natura: artyści bowiem go całkowicie zużyli, my zaś mieliśmy już jego przedsmak. Wskutek tego
rzeczy wydają się nam teraz przeważnie nieprzyjazne i niepowabne, ba, często budzą w nas wstręt.
Przeto byłoby chyba lepiej pozostawili na nich ów polor, abyśmy go sami znajdowali; wprawdzie nie
cieszylibyśmy się nim w tak dużych dawkach, skumulowanym i podanym za jednym zamachem w
formie obrazów czy wierszy, w zamian jednak widzielibyśmy wszystkie rzeczy w owym jasnym i
radosnym świetle, w jakim widzi je jeszcze od czasu do czasu tylko człowiek pierwotny, który nie
rozkoszował się z góry - za pośrednictwem sztuk pięknych - estetycznymi radościami i powabem
życia.
Katedra w Moguncji, tak osłonięta szczelną zabudowę domów, że znikąd nie da się ogarnąć w
całości wzrokiem, stanowi dla mnie symbol wszelkiej wzniosłej i pięknej rzeczy na tym świecie,
która winna by istnieć tylko przez wzgląd na siebie samą, wkrótce jednak zostaje nadużyta dla
zaspokojenia zgłaszającej się zewsząd potrzeby, aby się o nią oprzeć, wesprzeć się na niej, tak że się
ją w ten sposób zakrywa i niszczy. Nie jest to oczywiście nic osobliwego w tym świecie niedoli i
potrzeby, którym przecież wszystko musi wszędzie niewolniczo shiżyć, i które wszystko sobie
przywłaszczają, by uczynić z tego swe narzędzie; nie wytaczając nawet tego, co mogło być tylko
wytworzone przy ich chwilowej nieobecności: piękna i poszukiwanej dla niej samej prawdy.
Wyjaśnienie i potwierdzenie tego znajdujemy zwłaszcza rozważając instytuty - małe i wielkie,
bogate i biedne -które zakładano w różnych krajach i epokach dla zachowywania i wspierania
ludzkiej wiedzy, i w ogóle uszlachetniających nasz ludzki ród dążności intelektualnych. Wszędzie tu
wkrada się niezabawem brutalna zwierzęca potrzeba, by pod pozorem chęci służenia owym celom
zawładnąć przeznaczonymi na to środkami. Jest to zródło szarlatanerii, jaką można często znalezć we
wszystkich dziedzinach; istota jej - jakkolwiek różne byłyby jej formy - polega na tym, iż nie
troszcząc się o rzecz samą . uganiamy się tylko za jej pozorem, a to dla naszych własnych,
osobistych, egoistycznych celów materialnych.
33
Każdy bohater jest Samsonem: siłacz ulega chytrości tłumu słabych. Jeśli traci w końcu
cierpliwość, przygniata ich oraz siebie; lub też jest po prostu Guliwerem wśród Liliputów, których
przeważająca liczba go ostatecznie przeciąga.
Pewna matka dała do czytania swym dzieciom - dla ich edukacji i ulepszenia - bajki Ezopa.
Wkrótce jednak zwróciły one książkę, przy czym najstarsze odezwało się przemądrzale: To nie
książka dla nas! Jest o wiele za głupia i dziecinna. Nie damy się już nabrać, jakoby lisy, wilki i kruki
umiały mówić; już dawno wyrośliśmy z takich żarcików!" Któż nie rozpozna w tych obiecujących
chłopcach przyszłych oświeconych racjonalistów?
Stado Jeżozwierzy stoczyło się pewnego mroznego dnia zimowego w zbitą gromadkę, aby przez
wzajemne ogrzanie ustrzec się przed przemarznięciem. Wkrótce jednak odczuty nawzajem swe
kolce, co kazało im się znowu od siebie oddalić. Gdy potrzeba ogrzania znowu je ku sobie
przywiodła, to drugie zło się powtórzyło, tak że miotały się między oboma cierpieniami, aż odkryły
w końcu pośrednia odległość, w jakiej mogły najlepiej znosić swą obecność. - Tak leż potrzeba
towarzyskości, wynikła z pustki i monotonii własnego wnętrza, popycha ludzi do wzajemnych
kontaktów; ale cała wielość odrażających cech i nieznośnych wad odpycha ich znowu od siebie.
Pośrednie odległością, Jaką w końcu odkrywają, i przy której możliwe jest współżycie, jest
uprzejmość oraz dobre obyczaje. Kogoś, kto nic trzyma się w tej odległości, napomina się w Anglii
słowami: keep your distance - Na mocy tej odległości potrzeba wzajemnego ogrzania znajduje
wprawdzie tylko niepełne zaspokojenie, w zamian jednak nic odczuwa się ukłucia kolców. Ten
wszakże, kto ma dużo własnego, wewnętrznego ciepła, woli się trzymać z dala od towarzystwa, by
nie sprawiać sobą ani też nie doświadczać samemu uciążliwości.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Indeks
- Conan Doyle Artur Pięć pestek pomarańczy
- Conan Doyle Artur Dolina strachu
- Artur Baniewicz _Smoczy Pazur.WHITE
- mierć Arlekina
- Chmielewska Joanna Skradziona kolekcja
- Balzac, Honore de Der Dorfpfarrer
- Fredric Brown Homic
- Hewitt Kate Ksić śźe z innej bajki
- Darcy_Lilian_ _Jeszcze_zaswieci_slonce
- Bad Blood by LadyExcalibur 2010 COMPLETE
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nie-szalona.pev.pl