[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miała zemdleć? Co z tego? Da sobie przecież radę.
Drzwi otworzyły się.
RS
37
Sam uśmiechnął się do niej. Wyglądał wspaniale w wyblakłych
ciasnych dżinsach i starym podkoszulku z Harvardu, porządnie uczesany,
patrzący na nią swoimi niebieskimi oczyma.
 Proszę wejdz, Austin  powiedział.
 Kto?  zapytała.  Och! Oczywiście  poprawiła się
przytomniejąc.
Weszła do pokoju.
 Hmm, czy nie wyglądasz nieco za swobodnie? Nie wyobrażałam
sobie, że nosisz dżinsy i sprane podkoszulki, taki fajny,  luzniacki strój".
 Podoba ci się to, tak?  powiedział, odsłaniając białe zęby w
uśmiechu.  Przeniosłem drugą partię rzeczy z mojego starego
mieszkania. W ogóle zapomniałem, że mam takie ubrania. Nie używałem
ich od lat.
 Czy faktycznie byłeś na Harvardzie?
 Tak. To tradycja rodzinna. Wszyscy Carterowie tam idą.
 A co będzie, jeśli twój syn nie zechce iść do Harvardu? A zresztą,
to nie moja sprawa.
 Mój syn  cicho powiedział Samuel  sam zadecyduje, co będzie
chciał robić. Nie mam zamiaru zmuszać go, by był prawnikiem i
studiował w Harvardzie. Jego szczęście jest ważniejsze niż to, czy będą
Carterowie w Carter, Carter and Carter.
 Och, Sam  wyszeptała Austin.  Jak to dobrze.
 Ech, do diabła"  pomyślał Samuel. Austin zniweczyła właśnie
wszystkie jego przebiegłe plany. Spodziewał się zobaczyć ją ponownie,
porządnie wypoczęty, był móc stwierdzić, że jest niezła, ale nie na tyle,
żeby mu zawrócić w głowie.
Stała więc oto w dżinsach, koszulce i piekielnie zalotnych
warkoczykach, patrząc na niego swymi brązowymi oczami,
zdecydowanie zawracając mu w głowie. Tak naprawdę, to nawet jeszcze
gorzej. Chciał ją porwać w ramiona i całować. Chciał przycisnąć jej
miękkie linie do swego twardego ciała i poczuć żądze i ów niesłychany
ogień, falujący pomiędzy nimi. Mimo iż wyspał się porządnie, jego
pociąg do Austin Tyler nie osłabł ani na jotę. Dzisiaj wydawała mu się
jeszcze piękniejsza niż wczoraj.
 Sam?  zapytała Austin.  Czy coś nie tak? Wyglądasz trochę
niewyraznie.
 Nazywam się Samuel  poprawił ją.
RS
38
 No, dobrze, przepraszam  powiedziała. Przemknęła obok niego i
ruszyła w głąb pokoju. Samuel okręcił się i przebywszy dwoma susami
dzielącą ich przestrzeń, chwycił ją za rękę i zatrzymał przed sobą.
 Przepraszam  przemówił, zabierając swą rękę.  Nie chciałem
być grubiański. Proszę, nazywaj mnie Sam. Nikt, kogo znam, tak mnie
nie nazywa i... hmm, właściwie to podoba mi się sposób, w jaki ty to
wymawiasz.
Przerwał na chwilę i zapatrzył się w sufit, po czym wzrokiem wrócił
do niej.
 I przyznam  podjął cichym, przytłumionym głosem  podoba
mi się twój wygląd, twój smak, sposób, w jaki odpowiadasz na moje
pocałunki. Nie wiem, co mam z tobą począć, Austin, ale jeśli cię nie
pocałuję przez najbliższe trzy sekundy, to nie wytrzymam. Och, Boże,
doprowadzasz mnie do ostateczności. Muszę cię pocałować, Austin.
Naprawdę.
Zamrugała oczami.
 Och, rozumiem. No cóż. O Boże, w takim razie uważam, że
powinieneś właśnie to zrobić, Sam. .
Przeciągnął ręką po czuprynie.
 Nie powinienem. Nie jest to zbyt dobry pomysł, ponieważ jak
zacznę, to nie będę chciał skończyć, będę... Czy ja naprawdę muszę się
tak upierać? Nigdy w życiu taki nie byłem.
Austin westchnęła z rozpaczą.
 Obawiam się, że niestety tak. Zdecydowanie się staczasz. Istnieje
na to tylko jedno lekarstwo.  Uśmiechnęła się.  .Pocałuj mnie
jeszcze raz, Sam"  powiedziała wesoło.  Och, myślałam, że nigdy mi
to nie przejdzie przez gardło.
Pochwycił jej twarz w swoje dłonie i uśmiechnął się ciepło.
 Jesteś cudowna  powiedział, pochylając swą twarz ku jej twarzy.
 Pocałuję cię znowu, Austin. Dotknął swymi ustami jej ust
 I znowu.  Cmoknął ją lekko i pieszczotliwie.
 I jeszcze raz.
 Kiedy?  wyszeptała.
 Teraz.  Przykrył jej usta w mocnym, złaknionym pocałunku.
Austin przywarła do niego, zarzucając mu na szyję swe ręce, gdy on
przyciskał ją bliżej do siebie. Ich języki spotkały się, wzmagając ich
wzajemne pożądanie. Zapamiętali się w pocałunku całkowicie. Przelali w
nim swe pragnienie i żądzę; obdarzając się boskimi doznaniami,
zapomnieli o całym świecie.
RS
39
 Cześć Austin  odezwał się zaglądający do pokoju Houston. 
Kiedy skończysz, nie zapomnij pokazać Samowi planów malowania.
 Dobrze  sennie odpowiedziała Austin.  Plany malowania.
 Aaa  zakończył Houston, po czym zniknął. Sam obejrzał się
zaskoczony przez ramię, potem popatrzył na Austin.
 Czy on zawsze jest taki opanowany przed ukręceniem komuś
głowy?
Austin roześmiała się.
 Nie ukręci ci głowy. On cię lubi, Sam. Nawet gdyby cię nie lubił,
to i tak nie skręciłby ci głowy.
 To pocieszające.
 Może skręciłby ci co innego, ale nie głowę.
 O Boże!
 Nie masz się jednak o co martwić. Zarówno Houston jak i Dallas
nie mają nic przeciwko tobie.
 A ty? Co o mnie myślisz?
 %7łe działasz na mnie jak ogień na siano"  pomyślała
roznamiętniona. %7łe niemal ją rozsadziło z radości na jego widok, zaś
kiedy ją pocałował, o mało nie zalała się łzami ze szczęścia. %7łe działo się
z nią coś dziwnego i cudownego zarazem. %7łe się bała i rozkoszowała tą
samą zapierającą jej dech w piersi chwilą. %7łe Sam Carter rozpalał w niej
ogień pożądania, jakiego nigdy jeszcze nie doświadczyła. I że ponieważ
go spotkała, nigdy już nie mogła żyć tak samo jak przedtem. To właśnie
myślała.
 Ja też nie mam nic przeciwko tobie  odpowiedziała, zmuszając
się do lekkiego uśmiechu.
Wodził kciukami po jej policzkach.
 To świetnie  stwierdził, też się uśmiechając.
Ich oczy spotkały się. Uśmiechy znikły. Serca przyspieszyły rytm
jeszcze raz, podczas gdy Sam naparł na Austin, a Austin na Sama.
 Plany malowania  mruknął.
 Co?  zapytała.
 Plany. Malowania. Wszystko jedno. Nie wiem.
 Och podchwyciła Austin. Tak, oczywiście. Jestem w pracy.
Reprezentuję Tyler Construction. Gdzie ja je podziałam?  Podniosła
rękę. Tu są. Plany malowania.  Odchrząknęła.  Nie mogę cię już
więcej całować, Sam. Muszę się zająć pracą.
 Tak jest, proszę pani  powiedział, uśmiechając się do niej. 
Rozumiem doskonale. Czy moje życzenia zostaną spełnione?
RS
40
 Przepraszam, o co chodzi?
 Odnośnie kolorów. Czy wszystkie odcienie na tych wzorach są
dostępne?
 Kolory  zaskoczyła Austin, kiwając głową.  Proszę bardzo 
powiedziała, wręczając mu karty wzorcowe.  Wszystkie są dostępne.
Farby do malowania na zewnątrz, do malowania wnętrz i temu podobne.
Nie pytaliśmy, czy może wolałbyś tapety?
 Nie cierpię tapet. Moja mama ma w każdym pokoju inną tapetę.
Doprowadza mnie to do szału. Dobrze  powiedział, przyglądając się
wzorcom.  Zobaczymy.
Poszedł ku sofie, usiadł na niej, po czym wlepił wzrok w Austin.
 Nie przyjdzie tu pani, droga przedstawicielko? Czy nie powinna
pani sporządzić jakichś notatek? Papier i ołówek leżą tam, koło telefonu.
 %7łebyś wiedział.  Porwała papier i ołówek, następnie przysiadła
na brzegu sofy.
 Jestem gotowa.
 Moja sypialnia.
Obejrzała się gwałtownie, by na niego spojrzeć.
 Twoja sypialnia? Co z twoją sypialnią?
 Potrzebuje przemalowania. Wróciła wzrokiem na papier.
 Sypialnia Sama  powiedziała głośno, zapisując.
 W porządku. Jaki sobie życzysz kolor?
 Jaki według ciebie pasowałby do dziury w suficie?  zapytał
chichocząc.
 Zreperujemy ją oczywiście, sir  odparła, wpatrując się w niego.
 Jaki kolor?
 Chwilę  powiedział, podnosząc dłoń.  To poważna sprawa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl