[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mną nadążyć. - Popędziłam naprzód, musiałam poczuć krążącą w żyłach
adrenalinę. Liczyłam na to, że mnie uspokoi i sprawi, że wszystko stanie się
wyrazniejsze.
- Dzięki, że ze mnę pobiegałaś! - krzyknąłem, gdy z większyła się dzieląca nas
odległość. Jej  pomyślę nad tym było lepszą odpowiedzią, niż się spodziewałem.
Patrzyłem, jak mknie plażą, nie oszczędzając się. Wiedziałem, że nasza rozmowa
dodatkowo ją nakręciła.
Czekała na mnie niecierpliwie przed domem. Ręce podpierała na biodrach.
Pokręciłem głową i roześmiałem się.
- Jestem dla ciebie za wolny, Emmo?
- To nie twoja wina, że nie możesz za mną nadążyć - zakpiła.
- Nie mogę za tobą nadążyć, to fakt, ale i tak mogę cię złapać - powiedziałem, nie
zwalniając, a potem pochyliłem się i ją podniosłem.
- Evan, postaw mnie! - wrzasnęła, zanosząc się śmiechem.
Zciskałem jej śliskie od potu uda. Wbiegłem do wody. Nie zdążyłem jednak zbyt
daleko zabrnąć, kiedy fala podcięła mi nogi.
Emma wynurzyła się z otwartymi ustami.
- Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś! - Ochlapała mnie. Uśmiech nie znikał jej z
twarzy.
Stanąłem, by znów ją złapać, bo piszcząc i śmiejąc się, próbowała już uciec w
stronę brzegu. Spowalniała ją sięgająca do kolan woda.
- Teraz nie jesteś już taka szybka!
Chwyciłem ją w pasie. Ona jednak cały czas wyrywała się do przodu, więc
przewróciliśmy się na piasek, jej oczy błyszczały. Uśmiechała się do mnie.
- Trochę się zapiaszczyłaś... - Musnąłem dłonią jej policzek.
Wstrzymała oddech. Objąłem ją ciaśniej wpół. Zamknęła oczy,
gdy pochyliłem się, by posmakować słonej wody z jej ust. Mógłbym spędzić resztę
życia, całując ją, i nigdy nie miałbym dość. Ciepło jej oddechu sprawiło, że
rozchyliłem usta i pieściłem językiem jej wargę, przytulając ją do siebie.
Evan przycisnął mnie do siebie. Leżeliśmy na szorstkim piasku, podmywani falami.
Jego dłoń przesunęła się po moim udzie. Jęknęłam cicho, odrzuciłam do tyłu
głowę i spojrzałam prosto w wielkie brązowe oczy. Odepchnęłam Evana. Gdy
tylko podniósł głowę, natychmiast mnie puścił. Mały chłopiec z żółtym
wiaderkiem, stojący tuż obok, wciąż się na nas gapił.
Usiadłam, przygładziłam włosy, cała moja twarz płonęła.
- Trochę się... hmm... upiaszczyliśmy. - Evan spojrzał na piasek, który przykleił
się do jego mokrego ubrania i skóry. - Może powinniśmy wrócić do wody?
Serce wciąż biło mi mocniej po jego pocałunku.
- Prysznic pod gołym niebem? - zaproponowałam wesoło.
Rozchylił usta, odpowiadając figlarnym uśmiechem. Rzuciłam się biegiem w
stronę domu. Kiedy złapał mnie za kostkę, padłam na piasek jak długa. Zachichotał
i wyminął mnie.
- Hej! - wrzasnęłam, stając na nogi, i pogoniłam za nim.
Słyszałem, jak się zbliża, zaśmiałem się cicho i przyspieszyłem. Na dłuższym
dystansie by mnie prześcignęła, ale w sprincie mogłem ją pokonać. Wbiegłem po
schodach i dopadłem do furtki na patio. Zdążyłem zrzucić tenisówki i skarpetki, nim
pojawiła się Emma.
Stała przy ogrodzeniu i ciężko dyszała. Na jej twarzy pojawił się uwodzicielski
uśmiech. Odkręciłem wodę, by się nagrzała, gdy Emma powoli zsunęła tenisówki i
bez słowa zdjęła skarpetki. Patrzyłem, jak idzie w moją stronę, wciąż z tym
zmysłowym uśmiechem na twarzy, i jak zdejmuje przez głowę mokrą, upiaszczoną
koszulkę.
Sięgnęła do paska spodenek i zamarła. Spojrzała na mnie pytająco. Pokręciłem
głową. Wiedziałem, że gdyby je zdjęła, straciłbym jakąkolwiek kontrolę. Emma stała
przede mną, nie spuszczając ze mnie oczu. Wsunęła mi rękę pod koszulkę. Delikatny
dotyk jej palców sprawił, że napięły mi się mięśnie brzucha.
Zciągnąłem koszulkę i upuściłem ją na drewniane listwy. Emma wspięła się na
palcach, a ja pochyliłem się, by ją pocałować. Objąłem ją w talii. Gorąco jej ciała
biło przy moim brzuchu, gdy się przytuliła. Wycofałem się ostrożnie i zaprowadziłem
ją pod prysznic.
Poczułem na plecach ciepły strumień, więc wciągnąłem Emmę za sobą pod wodę.
Spływała po nas kaskadami. Rozchyliliśmy usta, oddychając tym samym powietrzem.
Przesunąłem wargami po jej szyi, czułem sól na jej skórze. Odrzuciła głowę i
jęknęła. Mięśnie na moich plecach się napięły, całym sobą odpowiadałem na jej
pieszczoty.
Emma całowała mój tors, a ja zanurzyłem palce w jej włosy, odchyliłem jej głowę
i wpiłem się w wilgotne usta z taką namiętnością, że z trudem panowałem nad sobą.
Aydkę natrafiłem na krawędz kamiennej ławki. Uniosłem prawą nogę Emmy i
oparłem tam jej stopę.
Wciągnęłam powietrze, gdy jego dłoń przesunęła się po moim udzie, wsunęła się
pod szorty. Poczułam ciepło w piersi. Zamknęłam oczy, zalaną falą doznań.
Oddychałam nierówno, wtuliłam twarz w jego szyję, pieściłam językiem jego
skórę i przesuwałam wargami po jego podbródku, aż odnalazłam usta. Jęknęłam.
Wbiłam palce w jego plecy i przylgnęłam do niego. Moje ciało przenikały
dreszcze. Oparłam się o Evana całym ciężarem i wstrzymałam oddech.
- Mogę biec jeszcze szybciej - mruknęłam, z ustami tuż przy jego gładkiej
skórze.
Evan zaśmiał się cicho i szepnął mi do ucha:
- Ale nigdy mnie nie zgubisz.
Poduszka trafiła mnie w głowę. Burknąłem coś, nie otwierając oczu.
- Wstawaj, Evan - upierała się Emma.
Uchyliłem lekko powieki. Wciąż było ciemno.
- Która godzina?
- Formalnie rzecz biorąc jest rano - odparła. Wydawała się zbyt rozbudzona, by to
mogło być prawdą.
- Dlaczego nie śpisz? - mruknąłem, przykrywając się szczelnie kołdrą.
- Jakoś nie mogłam zasnąć. Postanowiłam, że pójdziemy po-surfować.
Zamrugałem oczami i otworzyłem je.
-Co?
- Moglibyśmy być pierwsi na wodzie. Tylko ty i ja - wyjaśniła. Miała już na sobie
bluzę i szorty.
Minęła chwila, nim dotarły do mnie jej słowa. A potem, gdy wreszcie pojąłem ich
sens, wyskoczyłem spod kołdry.
~ Wstaję! Daj mi pięć minut.
- Tak myślałam - rozpromieniła się.
Zamknąłem za sobą drzwi łazienki, zaspany ale podekscytowany jej zapałem.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że ze względu na dzisiejszą datę będzie to szczególne
wydarzenie, ważniejsze, niż jej się wydawało.
Byłam zdenerwowana, chciałam jak najszybciej wyjść z domu. Gdy Evan wreszcie
opuścił sypialnię, rzuciłam mu batonik musli i ruszyłam przodem. Z trudem go
złapał i podążył za mną.
- No, no, naprawdę masz schizofreniczny stosunek do poranków - zauważył
Evan i zamknął za nami drzwi. - Spakowałaś już wszystko?
- Nie mogłam spać - wyjaśniłam jeszcze raz. Nic dziwnego, tego dnia nigdy
dobrze nie sypiałam.
- Chcesz mi powiedzieć dlaczego? - spytał zgodnie z moimi przewidywaniami.
- Boję się tego, co się dzisiaj stanie - odparłam. - Tak bym chciała, żeby to był
dobry dzień.
Kiwnął głową, nie pytając o nic więcej, i zapewnił mnie:
- Będzie dobry.
Evan rozłożył ramiona, a ja podeszłam do niego i mocno go uściskałam. Uniósł
mój podbródek i pocałował mnie delikatnie.
- Dzień dobry, Emmo.
- Dzień dobry. - Uśmiechnęłam się, wiedząc, że taki naprawdę jest teraz ten dzień.
Podałam Evanowi kluczyki. Zawiózł nas w odosobnione miejsce do surfowania, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl