[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wciągnąć mnie w przepaść? Uchodz, nędzniku, przecz stąd, brzydzę się nawet twoim wspo-
mnieniem!
Osuszyłam łzy i zamknęłam się w swoim pokoju aż do kolacji; zeszłam wtedy na dół, ale
Saint-Ange nie pojawił się przy stole; kazał zawiadomić, że czuje się chory, a nazajutrz był
już tak opanowany, iż z twarzy jego wyczytałam tylko spokój. Dałam się oszukać; naprawdę
uwierzyłam, iż zdołał przemóc w sobie tę nieszczęsną namiętność. Audziłam się! Perfidny!
Niestety! Nie wolno mi obrzucać go inwektywami... ma już tylko prawo do moich łez, do
moich wiecznych wyrzutów sumienia...
Saint-Ange mógł zdobyć się na taki spokój tylko dlatego, że ułożył już ostatecznie swoje
plany. Minęły dwa dni; pod wieczór trzeciego obwieścił publicznie swój wyjazd; umówił się
podobno ze swoją protektorką, panią de Dulfurt, w sprawie wspólnych interesów w Paryżu.
Wszyscy pokładli się spać... Zechce mi pan wybaczyć wzburzenie, w które wtrąca mnie
myśl o tej strasznej katastrofie... nie potrafię wracać do tych wspomnień nie dygocząc ze
zgrozy...
Ponieważ zapowiadała się noc nadzwyczaj gorąca, leżałam w łożu prawie naga. Pokojów-
ka wyszła, zgasiłam świecę... Na nieszczęście zostawiłam obok posłania otwarty koszyczek
do robót ręcznych, gdyż skończyłam właśnie wycinać owal, którego nazajutrz potrzebowa-
łam. Ledwo zdążyłam przymknąć oczy, gdy usłyszałam jakiś szmer... zerwałam się żywo i
usiadłam... gdy nagle uczułam, że obejmuje mnie czyjeś ramię...
 Nie ujdziesz mi, Florville,  usłyszałam głos Saint-Ange a, gdyż on to był właśnie 
Przebacz, ale to było ponad moje siły... nie próbuj się wyrywać... musisz być moja!
 Nikczemny uwodzicielu!  zawołałam  precz stąd natychmiast albo zadrżysz przed
skutkami mego gniewu!
 Boję się tylko jednego: że mogę cię nie mieć, okrutna dziewczyno!  odpowiedział roz-
namiętniony młodzieniec, chwytając mnie tak zręcznie i z taką siłą, iż w chwilę potem byłam
już jego ofiarą, nie zdoławszy podjąć obrony... Rozwścieczona tą zuchwałością, zdecydowana
na wszystko, byle tylko nie dopuścić do dalszych skutków tej sytuacji, zdołałam oswobodzić
się na tyle, że mogłam uchwycić nożyce leżące u moich stóp. Mimo gniewu panowałam jed-
nak nad sobą i szukałam w ciemnościach jego ramienia, aby tu jedynie ugodzić i raczej od-
straszyć go swoją determinacją niż ukarać stosownie do winy. Czując moje szamotanie po-
dwoił gwałtowność swoich wysiłków.
 Precz! Zdrajco!  wołałam, uderzając, jak sądziłam, w jego ramię  precz stąd natych-
miast i wstydz się tej zbrodni!
Och, panie de Courval! Fatalnie wymierzyłam swoje ciosy! Nieszczęśliwy młodzieniec
krzyknął i osunął się na podłogę. Zapaliłam świecę i pochyliłam się nad nim... Boże sprawie-
23
dliwy! Przebiłam mu serce... umierał! Rzuciłam się na krwawiące ciało, przycisnęłam je w
rozpaczy do piersi... złączyłam z nim usta, usiłując powstrzymać uchodzącą duszę; łzami za-
lewałam krwawiącą jego ranę. O drogi! Którego jedyną zbrodnią była zbyt wielka miłość do
mnie  wołałam w zamroczeniu  czyś zasłużył na taką kazń? Miałbyś stracić życie z ręki
kobiety, której gotów byłeś je poświęcić? Nieszczęśliwy młodzieńcze... tak podobny do czło-
wieka, którego kiedyś uwielbiałam... jeżeli moja miłość mogłaby przywrócić ci życie, to do-
wiedz się w tej strasznej chwili, kiedy nie możesz już mnie usłyszeć... dowiedz się, jeżeli po-
została w tobie choć iskierka świadomości, że chciałabym cię ożywić nawet za cenę reszty
moich dni... dowiedz się, że nigdy nie byłeś mi obojętny, że nie mogłam patrzeć na ciebie bez
wielkiego wzruszenia, a uczucia moje ku tobie były chyba szlachetniejsze od marnej miłości,
która gorzała w twym sercu!
Wołając tak upadłam bez zmysłów na zwłoki tego nieszczęśliwego młodzieńca; pokojów-
ka usłyszała hałas, wbiegła do pokoju, poczęła mnie cucić, usiłowała przywrócić do życia
biednego Saint-Ange a. Niestety! Wszystko na próżno! Wybiegłyśmy z tego fatalnego poko- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.htw.pl